Wpisy propagujące mowę nienawiści lub tzw. "fake news" czyli fałszywe wiadomości będą musiały znikać z niemieckiego internetu w ciągu doby od wykrycia. Tamtejszy parlament uchwalił właśnie przepisy, które komplikują działanie m.in. portali społecznościowych czy portali internetowych - podaje serwis The Local.
Administratorzy, którzy będą uchylać się od nowego obowiązku mogą zostać obciążeni grzywną wynoszącą nawet 5 mln euro. Właściciele stron muszą liczyć się z karą wynoszącą nawet 50 mln euro, jeśli będą uporczywie ignorować nowe prawo.
Czytaj też: Rafał Hirsch rozgryzł Facebooka. Analizuje jego model biznesowy.
Prawo określa które treści uznawane są za nielegalne. Wśród nich znajdujemy: kwestionowanie Holokaustu, podżeganie do nienawiści i przemocy, wypowiedzi antysemickie.
Opinie o nowych regulacjach nie są w Niemczech jednolite. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę na to, że cenzura doprowadzi naruszania wolności wypowiedzi. Minister sprawiedliwości Heiko Maas stwierdza jednak, że "wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się łamanie prawa karnego".
Grożenie śmiercią lub zaprzeczanie Holokaustowi nie są wolnością słowa
- stwierdził Maas.
Zarzucił jednocześnie platformom internetowym brak odpowiedniej reakcji na zalew wpisów zawierających mowę nienawiści. Niemieckie analizy wykazują, że jedynie YouTube radzi sobie z problemem - kasuje 90 proc. wpisów będącym przedmiotem nowej ustawy.
Rzecznik prasowy niemieckiego Facebooka. Wyjaśnił, że sprostanie nowym wymogom będzie wymagało zatrudnienia dodatkowych 700 osób w Berlinie. Będą one musiały zapanować nad 29 milionami niemieckich użytkowników portalu. Ponadto zapewnił, że jego firma pracuje nad rozwiązaniem problemu mowy nienawiści. Stwierdził, że przepisy proponowane przez rząd stawiają portale społecznościowe w roli sądów.
Przedstawiciel Twittera zapewnił, że uszczelnia swój system znacznie utrudniając zakładanie fałszywych kont.
Propozycja niemieckiego rządu nie jest jedyną, która może uderzyć w Facebooka. Na wniosek władz Unii Europejskiej urzędy chroniące prawa konsumentów w poszczególnych krajach sprawdzają regulamin serwisu. Chcą, by Facebook i inne portale lepiej chroniły prawa konsumentów poprzez np. usuwanie wpisów o fałszywych konkursach. Cenzura Facebooka staje się nieunikniona.