Roboty K5 firmy Knightscope od pewnego czasu patrolują ulice amerykańskich miast, centra handlowe oraz kampusy. Mierzące 1,5 metra maszyny ważą niemal 150 kilogramów, a ich celem jest monitorowanie otoczenia oraz przesyłanie do centrali informacji o potencjalnych zagrożeniach. Okazuje się, że same potrafią również stworzyć zagrożenie dla otoczenia.
Rok temu pisaliśmy o incydencie, jaki miał miejsce w jednym z centrów handlowych w Palo Alto, gdzie K5 potrącił 16-miesięczne dziecko, przejeżdżając mu po nodze. Wtedy producent tłumaczył, że do wypadku doszło w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, bowiem sensory robota zauważyły malca, a K5 próbował go ominąć.
Tym razem robot strażnik wyrządził krzywdę sam sobie, wpadając do fontanny podczas patrolowania kompleksu handlowo - biurowego Georgetown Harbour w Waszyngtonie. Ze względu na swoją konstrukcję maszyna nie była w stanie samodzielnie wydostać się z tarapatów. Z odsieczą musieli pośpieszyć pracownicy.
Czytaj też: Roboty zabiorą nam pracę? Wizja rodem z filmów sci-fi staje się rzeczywistością [WHAT'S NEXT]
Trudno powiedzieć, czy K5 postanowił zakończyć patrolowanie z własnej inicjatywy. Jedno jest pewne. Czynnik ludzki wykazał się zerową empatią dla cierpiącej maszyny, celnie punktując niedoskonałość technologii, która pewnego dnia miałaby teoretycznie zapanować nad światem.
Gdyby to jeszcze był ten sam egzemplarz, można by pomyśleć, że miał wyrzuty sumienia w związku z wcześniejszym potrąceniem dziecka...