Na początek ważna uwaga: LG Q6 nie jest mniejszym wariantem G6, czyli flagowego smartfona południowokoreańskiego producenta. Obydwa urządzenia są do siebie łudząco podobne, ale dzieli je bardzo wiele, o czym przeczytacie w poniższej recenzji.
LG Q6 fot. Bartłomiej Pawlak
LG Q6 robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Pod względem wizualnym smartfon jest w zasadzie kopią wspomnianego G6. Znajdziemy tu więc praktycznie bezramkowy ekran FullVision, który pokrywa 78 proc. przedniego panelu. To świetny rezultat, szczególnie w kategorii smartfonów z średniej półki, do których Q6 zdecydowanie się zalicza.
Równie dobrze prezentuje się minimalistyczna metalowa ramka, która spaja obudowę. Nadaje urządzeniu elegancji, dzięki czemu możemy odnieść wrażenie, że trzymamy w ręku flagowca. Niestety, w moim przypadku, to wrażenie zostało szybko nieco popsute. A to za sprawą wykonanego z tworzywa sztucznego tylnego panelu smartfona.
Nie chodzi tu nawet o wygląd i wrażenie estetyczne, ale o trwałość tego materiału. Po kilku dniach korzystania z telefonu, tylny panel złapał tak dużo rys, że musiałem dokładnie sprawdzić, czy przypadkiem nie noszę w kieszeni cyrkla. Dlatego, jeśli planujecie zakup Q6, to koniecznie wyposażcie się w odpowiednie etui.
Jeśli jednak zapomnimy na chwilę o tych nieszczęsnych rysach, to jako całość LG Q6 prezentuje się naprawdę świetnie. Smartfon jest dobrze spasowany, wygodnie leży w dłoni i sprawia wrażenie całkiem solidnego i wytrzymałego urządzenia.
W tym miejscu powinienem również napisać o czytniku linii papilarnych, ale nie mogę tego zrobić, gdyż Q6 po prostu go nie posiada. To, oprócz rysującej się obudowy, jest chyba jedną z największych wad tego urządzenia. Skanery biometryczne już od dłuższego czasu są standardem nie tylko we flagowcach, ale również w smartfonach z średniej półki. W tym miejscu można wspomnieć choćby o Honorze 8 czy Galaxy A5.
W przypadku Q6 rolę czytnika pełni rozpoznawanie twarzy. Funkcja ta sprawdza się nieźle, ale jest to tylko uzupełnienie, a nie alternatywa dla skanera biometrycznego.
LG Q6 fot. Bartłomiej Pawlak
Wspomniany już ekran FullVision jest zdecydowanie największą zaletą LG Q6. 5,5-calowy panel IPS LCD pracuje w rozdzielczości 2160x1080 pikseli, którą LG określa mianem Full HD+ i wyświetla obraz w nietypowych proporcjach 18:9 lub po prostu 2:1.
Pisałem o tym w przypadku G6 i powtórzę: FullVision robi różnicę. Szczególnie w przypadku osób, którzy często korzystają ze smartfona do oglądania treści wideo (YouTube, Netflix itd.) Ja się do tych osób zaliczam i mogę z pełnym przekonaniem napisać, że filmy i seriale prezentują się na wyświetlaczu FullVision znakomicie.
Ekran w Q6 docenimy jednak również podczas codziennej pracy. Charakteryzuje się on bardzo dobrym kontrastem, naturalnym odwzorowaniem kolorów (pokrycie palety barw sRGB przekracza tu 94 procent) i wysoką jasnością, dzięki czemu z urządzenia możemy korzystać bez problemu nawet wtedy, gdy przebywamy w pełnym słońcu.
LG Q6 fot. Bartłomiej Pawlak
Powiedzmy to otwarcie: Q6 nie jest demonem prędkości. Producent wyposażył telefon w układ Snapdragon 435, który pasuje bardziej do urządzeń z nieco niższej półki cenowej. Dla porównania, Samsung Galaxy A5 (2017), czyli jeden z głównych rynkowych rywali Q6, dysponuje nieco wydajniejszym układem Exynos 7880.
Niemniej jednak LG Q6 dobrze radzi sobie z obsługą Androida w wersji 7.1.1. Nougat. Większość operacji odbywa się płynnie i bezproblemowo, na co wpływ ma również 3 GB RAM. Kilkakrotnie telefon dał mi się jednak mocno we znaki. Dość powiedzieć, że dwa razy udało mi się go „zwiesić” podczas przeglądania zdjęć w aplikacji Facebook. Takie niespodzianki nie zdarzają się często, ale trzeba być na nie przygotowanym.
Grafika Adreno 505 również do najbardziej wydajnych nie należy. Z uruchomieniem prostszych gier nie będziemy mieć większych problemów, ale o płynnym graniu w nowsze i najbardziej wymagające tytuły możemy raczej zapomnieć.
LG Q6 fot. Bartłomiej Pawlak
W LG Q6 znajdziemy pojedynczy aparat bez optycznej stabilizacji obrazu z matrycą 13 mpx i przysłoną f/2.2. Pozwala on wykonać zdjęcia w formatach 4:3, 16:9, a także 18:9.
W warunkach zewnętrznych i przy dobrym oświetleniu jakość zdjęć pozostaje bez zarzutu – ładne kolory, dobry kontrast i brak szumów. Przy nieco gorszych warunkach oświetleniowych musimy się natomiast pogodzić z ziarnem i słabszą ostrością.
LG Q6 został również wyposażony w aparat do selfie z matrycą 5 mpx i szerokokątnym obiektywem. Aparat spełnia swoją rolę, a szerokie selfie to całkiem przydatna funkcja.
Złego słowa nie mogę powiedzieć natomiast o baterii. Q6 został wyposażony w akumulator o pojemności 3000 mAh, który przy przeciętnej eksploatacji potrafi wytrzymać ok. 24-30 godzin. Zanim rzucicie się na mnie z opowieściami o starych Nokiach, to chcę przypomnieć, że mówimy o smartfonie z 5,5-calowym ekranem o rozdzielczości 2160x1080. Taki wyświetlacz po prostu musi drenować baterię.
LG Q6 - przykładowe zdjęcia fot. Daniel Maikowski
LG Q6 to smartfon pełen sprzeczności. Z jednej strony świetny design, fenomenalny ekran FullVision i niezła bateria, a z drugiej brak czytnika linii papilarnych, rysująca się obudowa i tylko przyzwoita wydajność. Ostateczny werdykt? Wszystko zależy od ceny.
I tu pojawia się problem, bo chociaż Q6 trafi do sprzedaży w najbliższych tygodniach, to wciąż nie wiemy, ile będzie kosztować. Serwis GSMmaniak.pl donosi co prawda, że model w wersji z 3 GB RAM i 32 GB pamięci został wyceniony na 1499 zł, ale dopóki polski oddział LG tego nie potwierdzi, dopóty są to jedynie przypuszczenia.
Jeśli jednak LG Q6 rzeczywiście będzie kosztować prawie 1500 zł, to niestety nie wróże mu wielkiego rynkowego sukcesu. Pod względem wydajności smartfon ten ustępuje zarówno Honorowi 8, jak również Galaxy A5 (2017), czyli urządzeniom, które są oferowane w podobnej cenie. Q6 nie dysponuje również czytnikiem linii papilarnych.
W cenie 1200-1250 złotych poleciłbym go wam natomiast bez chwili zastanowienia.