Prześledźmy to jeszcze raz, by zobaczyć pełny obraz sytuacji.
Kilka dni temu Netflix ogłosi światu swoje pierwsze przejęcie w historii. Łupem firmy został Millarworld, średniej wielkości wydawca komiksów, któremu jednak udało się wprowadzić do kin chociażby Wanted, Kick-Ass i Kingsmana. Netfliksowi wydawnictwo komiksowe potrzebne było do uniezależnienia się od marvelowskiej franczyzy i w pozyskaniu niekończącego się źródła inspiracji na "superbohaterskie" produkcje, które od prawie dekady nie chcą opuścić naszych kin i ekranów.
Jednak ruch Netfliksa najwyraźniej rozsierdził Disney'a, właściciela praw do marvelowskiej franczyzy. Ten właściwie z dnia na dzień ogłosił, że wycofa swoje produkcje z Netfliksa i założy własny serwis VoD. Dla Reeda Hastingsona oznacza to nie tylko utratę Marvela, ale również Star Warsów i wielu, wielu, wielu innych, kasowych hitów Disney'a. Hitów, za które musiał płacić niemałe pieniądze, ale które były lśniącym wabikiem na użytkowników.
Decyzja Disney'a odbiła się również na notowaniach Netfliksa na nowojorskiej giełdzie, którego akcje po jej ogłoszeniu potaniały o 6 dol.
Koniec romansu ma nastąpić w 2019 roku. Wtedy to umowa, zawarta w 2012 roku między Netfliksem a Disney'em wygasa. Jednak nie wszystko jeszcze stracone. Netflix podobno prowadzi rozmowy z Disney'em na temat przedłużenia licencji dla niektórych franczyz filmowego giganta. Głównie chodzi tutaj o Star Wars oraz Marvela właśnie. Netflix wyprodukował sporo seriali obsadzających w głównych rolach bohaterów z uniwersum Marvela. Te ponoć nie są zagrożone. Jednak problem są kinowe filmy, które mogą zniknąć z Netfliksa.
Utrata licencji Disney'a bez wątpienia odbije się na Netfliksie. Choć firma inwestuje również w inne franczyzy jak również własne produkcje, to superpopularne produkcje Disney'a i Pixara były miłym i pożądanym dodatkiem do katalogu tego serwisu.
Do 2019 roku jest jeszcze trochę czasu, więc możliwe, że obie firmy się dogadają. Zwłaszcza, że również przed Disney'em stoi ciężki orzech do zgryzienia. Stworzenie własnego VoD-u to oczywiście nie problem. Problemem może być przyciągnięcie do kolejnej już usługi klientów, w takie skali, by móc na tym naprawdę zarabiać. HBO Now w lutym br. roku miała zaledwie 2 mln użytkowników. Disney ma większy katalog, więcej pieniędzy i zapewne może liczyć na lepszy wynik.
Jednak nawet taki gigant musi się zastanowić, czy powinien się odcinać o serwisu, który ma ponad 100 mln płacących subskrybentów.