Wielu producentów ma spory problem z klarownym i zrozumiałym dla przeciętnego użytkownika nazywaniem swoich produktów.
Do tego, że w segmencie telewizorów panuje ogromny bałagan i stosowane są nienadające się do zapamiętania ciągi liter i cyfr zdarzyliśmy się już przyzwyczaić.
Wśród smartfonów panował jednak relatywny porządek u większości producentów. Przynajmniej w flagowych liniach urządzeń. Dziś tak już nie jest, a świetnym tego przykładem jest Apple.
Jak wspomniałem, Apple nie ma tak rozbudowanego portfolio urządzeń, jak np. opisywany wcześniej Samsung, który ma 4 główne linie. Mimo wszystko nazewnictwo kolejnych iPhone'ów jest dla wielu użytkowników mało zrozumiałe.
Kiedyś wszystko było jasne. Na początku oznaczenie modeli sugerowało zastosowany standard komunikacji - 2G lub 3G. Później każda kolejna pełna cyfra oznaczała model w którym sporo się zmieniło względem poprzednika. Gdy zmian było mniej Apple zostawiało poprzednią cyfrę i dodawało literę "S".
W ciągu roku był też prezentowany tylko jeden model. I tak mieliśmy na przykład iPhone'a 4, potem niewiele różniącego się iPhone'a 4S. Rok później debiutował iPhone 5, a po kolejnych 12 miesiącach poznaliśmy iPhone'a 5S.
W 2013 roku Apple dokonało czegoś, co za czasów Steve'a Jobs byłoby nie do pomyślenia - zaprezentowała tani model ze średniej półki - raczej negatywnie przyjętego iPhone'a 5C.
Rok później mieliśmy kolejne zaskoczenie, bo na scenie w Cupertino pojawił się nie jeden, a dwa flagowe smartfony - iPhone 6 i większy iPhone 6 Plus. Kolejnego roku do "Szóstki" dodano tylko literkę "S".
IPhone 5C nigdy nie doczekał się następcy. Ale kilka miesięcy później Apple znów zaskoczył świat wydając iPhone'a SE - tańszego, gorszego i mniejszego smartfona. Zaskakująca była także data premiery - początek 2016 roku, choć zawsze iPhone'y były wydawane w drugiej połowie roku (lub w czerwcu).
Potem pokazano iPhone'a 7 i 7 Plus, które od modeli 6 i 6 Plus raczej niewiele się różniły.
W zeszłym roku zrezygnowano z oznaczania odświeżonych modeli litrą "S". Nie pojawił się zatem iPhone 7S i 7S Plus, tylko iPhone 8 i 8 Plus. Najwyraźniej Apple uznało, że teraz nawet niewielkie zmiany uprawniają kolejne modele do bycia uhonorowanym następną cyfrą.
To jednak nie wszystko, bo poza dwoma "Ósemkami" zobaczyliśmy też jubileuszowego iPhone'a X, który mocno różni się od dwóch pozostałych smartfonów. Nie tylko nazwą (bo "X" to rzymskie 10), ale również, a właściwie przede wszystkim - designem i lepszym ekranem OLED.
Tym samym mamy 3 równoległe smartfony - słabszego iPhone'a 8, nieco lepszego (ale za to bardzo dużego) iPhone'a 8 Plus i najlepszego, bezramkowego iPhone'a, który nijak nie przystaje do głównej serii smartfonów Apple.
W portfolio giganta z Cupertino jest więc trochę zamieszania, ale być może ten tekst rozjaśni wątpliwości.
Apple iPhone X fot. materiały partnerów