AKTUALIZACJA (SOBOTA):
NASA chciała wystrzelić sondę Parker Solar w sobotę rano czasu polskiego z przylądka Canaveral na Florydzie. W przestrzeń kosmiczną miała wynieść ją rakieta Delta IV.
Niestety, do startu w sobotę nie doszło z powodu "przekroczenia limitu startowego" (nie udało się zmieścić ze startem w tzw. oknie startowym). Ponowny start jest zaplanowany na niedzielę na 9:31 polskiego czasu. Jak donosi NASA, jest 60 proc. szans na pomyślne warunki pogodowe.
Celem sondy jest dotarcie do tak zwanej korony - czyli najbardziej zewnętrznej warstwy słonecznej atmosfery. Po raz pierwszy ludzkość wyśle statek kosmiczny tak blisko naszej gwiazdy. Trwają ostatnie przygotowania.
Korona fascynuje naukowców, którzy nie rozumieją dokładnie zachodzących w niej zjawisk. Temperatura tej warstwy jest około 300 razy wyższa niż samej powierzchni Słońca. Znajdują się też tam ogromne ilości materii i energii, plazmy i cząstek energetycznych, które okresowo są wyrzucane w przestrzeń kosmiczną. Powstają m.in. burze magnetyczne, które mogą zakłócać działanie fal radiowych, negatywnie wpływać na satelity i wywoływać awarie sieci energetycznych na Ziemi.
Głównym celem misji NASA jest zbadanie "słonecznej pogody", czyli tego, jak energia i ciepło przemieszczają się w koronie Słońca i co napędza tzw. wiatr słoneczny. - Sonda Parker Solar pomoże nam znacznie lepiej przewidzieć, kiedy zakłócenia wiatru słonecznego mogą uderzyć w Ziemię - mówi cytowany przez AFP Justin Kasper, jeden z naukowców biorących udział w projekcie i profesor na Uniwersytecie Michigan.
Parker Solar w swojej misji wykorzysta grawitację Wenus, przelatując obok niej siedem razy w ciągu blisko siedmiu lat (tak zwany manewr asysty grawitacyjnej). W ten sposób stopniowo będzie zbliżać się do Słońca. W czasie tych siedmiu lat ma przelecieć 24 razy przez koronę.
Sonda jest wielkości małego samochodu i waży około 630 kilogramów. Niewielkie rozmiary są konieczne między innymi dlatego, że statek potrzebuje ogromnych ilości energii, by dotrzeć do celu.
Najbliżej Parker Solar dotrze na odległość 6,2 mln km od powierzchni Słońca (Ziemia jest oddalona o prawie 150 mln kilometrów). Nie wydaje się to zbyt blisko, ale jeszcze żaden statek kosmiczny tego nie dokonał. W tym momencie temperatura na zewnątrz będzie wynosić ponad 1,3 tys. stopni Celsjusza. Jednocześnie wnętrze statku utrzyma temperaturę pokojową lub nieco wyższą.
Pozwoli na to specjalna osłona, która będzie chronić sprzęt nie tylko przed ciepłem, lecz także przed silnym promieniowaniem. Misja była możliwa dopiero teraz między innymi dlatego, że wcześniej nie znano takiej technologii.
Sondę nazwano na cześć amerykańskiego astrofizyka Eugene Parkera, który w latach 50. XX wieku przedstawił, w jaki sposób gwiazdy emitują energię i jako pierwszy opisał wiatr słoneczny. Naukowiec obecnie ma 91 lat - to pierwszy przypadek, kiedy NASA uhonorowała w ten sposób żyjącą osobę.
Astrofizyk Eugene Parker Kim Shiflett / AP