Po raz pierwszy w historii załogowy statek kosmiczny prywatnej firmy zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). To kolejna część rozpoczętej w sobotę misji SpaceX, która odbyła się bez żadnych komplikacji.
Gwoli przypomnienia - kapsuła Crew Dragon od SpaceX została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną na szczycie rakiety Falcon 9 w sobotę, 2 marca. Start odbył się o godzinie 8:49 czasu polskiego ze stanowiska startowego 39A kosmodromu imienia Johna F. Kennedy'ego. Tego samego, z którego rozpoczęła się misja Apollo 11 na Księżyc.
Po ok. 27 godzinach kosmicznego "pościgu" za Międzynarodową Stacją Kosmiczną Crew Dragon dogonił ISS, a eksperci ze SpaceX i NASA rozpoczęli trwającą niemal dwie godziny procedurę dokowania kapsuły do stacji.
Crew Dragon połączył się z ramieniem dokującym ISS dokładnie o 11:51 czasu polskiego. Stacja kosmiczna znajdowała się wtedy ok. 418 km nad północną Nową Zelandią.
Crew Dragon dokuje do ISS fot. screen z filmu NASA na YouTube
Dokowanie było kontrolowane wspólnie przez załogę naziemną i znajdujących się na pokładzie ISS astronautów. Przypominało nieco kosmiczny taniec - kapsuła musiała zostać precyzyjnie wpasowana w pierścień kosmicznego ramienia ISS. Oba obiekty mknęły z prędkością ok. 28 tys. km/h względem Ziemi.
Misja kapsuły Crew Dragon to przede wszystkim ostateczny test przed przed wysłaniem na jej pokładzie astronautów. NASA postawiła firmie SpaceX wysokie wymagania, a ten egzamin na udowodnić, że Dragon poradzi sobie z każdym etapem załogowej misji.
Dlatego też na pokładzie kapsuły, zamiast astronautów znalazł się ubrany w kombinezon manekin Ripley i... dmuchana maskotka przypominająca Błękitną Planetę. Elon Musk i jego załoga ze SpaceX tradycyjnie już wprowadziła do poważnej misji humorystyczny akcent.
SpaceX Crew Capsule AP / AP
Manekin Ripley nie znalazł się tam jednak bez powodu. Przyczepiono do niego wiele czujników (m.in. przeciążenia), dzięki którym naukowcy będą mogli sprawdzić, czy którykolwiek z etapów misji nie naraziłby życia prawdziwego astronauty. Na pokładzie znalazło się też 180 kg zaopatrzenia dla lokatorów ISS.
Dotarcie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej to nie koniec kosmicznej podróży Crew Dragon. W piątek 8 marca nad ranem (czasu polskiego) statek zostanie odczepiony od ISS i skierowany w stronę Ziemi. Po kilku godzinach wyląduje w Atlantyku w okolicach wybrzeży Florydy.
Ten ostatni już etap misji ma dowieść, że SpaceX poradzi sobie nie tylko z wyniesieniem astronautów NASA w kosmos, lecz także ich bezpiecznym powrotem na Ziemię. Przy okazji Dragon zabierze dla NASA kilka próbek ze stacji kosmicznej.
Zarówno amerykańska agencja kosmiczna, jak i należąca do miliardera Elona Muska firma SpaceX może mówić o wielkim sukcesie. Trwająca właśnie misja otwiera ostatni etap przygotowań do załogowych lotów w komos.
Zaplanowany na lipiec start dwóch amerykańskich astronautów na pokładzie Crew Dragon będzie pierwszym w historii przypadkiem, gdy prywatne przedsiębiorstwo wysyła ludzi w przestrzeń kosmiczną. Wcześniej lotami załogowych statków kosmicznych zajmowały się wyłącznie państwowe agencje.
SpaceX Crew Capsule Joel Kowsky / AP
Dla NASA to ogromna nadzieja na wznowienie lotów załogowych na ISS z amerykańskiej ziemi. Od zakończeniu programu wahadłowców kosmicznych w 2011 Amerykanie są zmuszeni korzystać z pomocy Rosjan, słono płacąc za podróż każdego astronauty.
Ta misja ma pozwolić na przygotowanie się do ostatecznego wznowienia załogowych lotów w kosmos z amerykańskiej ziemi. Pozwoli całkowicie uniezależnić się od rosyjskiej agencji kosmicznej (Roskosmos), dlatego dla NASA jej powodzenie jest tak istotne.
Nad kosmicznymi statkami załogowymi NASA pracuje już od 2010 roku. Amerykańska agencja podpisała kontrakty na łącznie 8,3 miliarda dolarów z prywatnymi firmami SpaceX i Boeing. Drugie z przedsiębiorstw planuje test swojego statku Starliner na kwiecień.