"Sanie" jadące 10620 km/h. Nagranie nocnego testu na pustyni w USA

Amerykańskie wojsko posiada unikalny tor testowy, pozwalający rozpędzać różne rzeczy do absurdalnych prędkości. Teraz pokazano nagranie eksperymentu przy prędkości 10620 km/h. Nie wiadomo co dokładnie i kiedy testowano. Można jednak przypuszczać, że to epizod hipersonicznego wyścigu zbrojeń.

Nagranie opublikowano na stronie Centrum Badań Lotnictwa Wojskowego USA. Nie podano przy tym daty jego wykonania ani żadnych szczegółów, poza miejscem oraz osiągniętą prędkością.

Zobacz wideo

Mało informacji, ale prędkość imponująca

Eksperyment przeprowadzono na unikalnym torze testowym w bazie Holloman w stanie Nowy Meksyk, nazywanym skrótowo HHSTT (Holloman High Speed Test Track - Tor Testów Dużych Prędkości w Holloman). Osiągnięto w jego czasie prędkość 8,6 Mach a dokładniej 6599 mil na godzinę, co daje 10620 kilometrów na godzinę.

Jeśli podane dane są dokładne, oznaczałoby to pobicie ustanowionego w tym samym miejscu 16 lat temu rekordu prędkości dla sań z napędem rakietowym jadących po torze.

Nie wiadomo co testowano. Mógł to być jakiś element rozwijanych coraz intensywniej broni hipersonicznych, lub jakiejś klasycznej rakiety, na przykład balistycznej.

Nie wiadomo też kiedy test przeprowadzono. Tego rodzaju eksperymenty z prędkościami rzędu 10 tysięcy km/h odbywają się od niemal dwóch dekad, po tym jak znacznie rozbudowano tor do największych prędkości. Jest jednak bardzo niewiele dostępnych publicznie nagrań testów.

Rzekomo najbardziej prosty tor na świecie

Ponieważ szczegóły eksperymentu nie są znane, można jedynie przypuszczać jak wyglądał na podstawie wcześniej ujawnionych informacji o działaniu toru w Holloman. Składa się on z trzech szyn. Dwie podstawowe tworzą tor o długości 15 km a trzecia dodatkowa ma 6 kilometrów. Ta trzecia, wraz z jedną z dwóch pierwszych, tworzy odcinek do testów największych prędkości. Na jego części jest możliwość zamontowania specjalnego rękawa wypełnionego helem, który stawia mniejszy opór niż powietrze, co umożliwia rozwijanie większych prędkości. Widać go na opublikowanym teraz nagraniu. Ma szarawy kolor i znika po przejechaniu sań.

Tory biegną niemal dokładnie z południa na północ po równinie tuż obok pustyni White Sands w stanie Nowy Meksyk. Miejsce wybrano z uwagi na to, że jest tam idealnie płasko a do tego sucho i odludnie. Tory muszą być maksymalnie równe, ponieważ inaczej nie dałoby się na nich osiągać wielkich prędkości. Amerykanie chwalą się, że tor w Holloman jest "najprostszy" na świecie. Odchylenie szyn od linii prostej ma wynosić maksymalnie 0,6 milimetra.

Jeżdżące po nich "sanie" to proste metalowe konstrukcje z przyczepionymi silnikami rakietowymi. Montuje się na nich coś, co się chce przetestować. Od sporych fragmentów samolotów, przez całe rakiety po różne drobniejsze elementy sprzętu, który musi działać przy dużych prędkościach. Do tego różna aparatura pomiarowa, pozwalająca dokładnie zarejestrować przebieg eksperymentu.

Sanie i testowany na nich obiekt można wyhamować na koniec trasy. Nie używa się do tego tradycyjnych hamulców. Na końcowym odcinku toru pomiędzy szynami jest przestrzeń, którą można zalać wodą. Specjalnie ukształtowana dolna część sań zagarnia ją i wyrzuca do przodu, co pozwala płynnie, choć gwałtownie, wyhamować. Ewentualnie sanie i testowany obiekt kończą trasę, spektakularnie wbijając się w specjalny mur i wał ziemny.

Na torze jest też specjalny odcinek, na którym można symulować deszcz. Służy do sprawdzania jak na przykład będzie się zachowywać osłona kokpitu samolotu czy czubek rakiety podczas wlecenia z dużą prędkością w chmurę.

Materiał wideo z wieloma ujęciami testów na torze w Holloman.

 

Ochotnicy na rakietowych saniach

Początki istnienia toru to koniec lat 40. Wojsko USA szukało miejsca do testowania nowych rakiet i samolotów, które rozwijały coraz większe prędkości. Testy w tradycyjnych tunelach aerodynamicznych przestały wystarczać. Pierwsza wersja toru miała zaledwie kilometr długości. Testy rozpoczęto w 1950 roku. Z czasem tor rozbudowywano, wraz z wzrastaniem prędkości rozwijanych przez rożne uzbrojenie.

Co ciekawe w Holloman sprawdzano odporność nie tylko sprzętu, ale też ludzi. Na początku lat 50. sprawdzano jak gwałtowne przyśpieszenia i hamowania wpływają na ludzki organizm. Grupa ochotników była sadzana na saniach i rozpędzana do prędkości rzędu tysiąca km/h, po czym gwałtownie zatrzymywana. Najczęstszym i najbardziej znanym uczestnikiem tych testów był pułkownik John Stapp, z wykształcenia lekarz, który entuzjastycznie pogłębiał wiedzę na temat tego, co może czekać załogi samolotów podczas wypadków czy katapultowania.

Podczas najbardziej ekstremalnych eksperymentów Stapp na przestrzeni kilometra był rozpędzany do tysiąca km/h, po czym wyhamowywany do zera. Przeciążenia sięgały 46g, co jest najwyższą wartością, której człowiek się poddał dobrowolnie i w sposób kontrolowany - to oznacza, nie licząc wypadków. Te 46g wystarczyło do na przykład wyrwania wypełnień z zębów, złamania nadgarstka, złamania żeber czy tymczasowej ślepoty spowodowanej popękaniem naczynek w oczach.

Ogólnie Stapp wyszedł jednak z tego wszystkiego bez długotrwałego uszczerbku na zdrowiu. Sam był przekonany, że podczas testów nie osiągnięto granic ludzkich możliwości. Niezależnie od tego, wyniki uzyskane dzięki niemu, pozwoliły znacząco podnieść bezpieczeństwo pilotów a później też pasażerów samolotów i samochodów.

Więcej o: