Bruksela nad ujednoliceniem standardu ładowania pracowała już od przeszło dekady, jednak dopiero teraz udało się wypracować porozumienie w tej sprawie.
Warto zaznaczyć, że obowiązek wyposażenia urządzeń w port USB-C dotyczy nie tylko smartfonów. Zmiany te obejmą także m.in. tablety, aparaty fotograficzne, czytniki e-booków, słuchawki, przenośne konsole do gier, klawiatury i myszki. Do tego grona dołączą laptopy, ale później, bo pod koniec 2025 r.
Nowe przepisy mają również ujednolicić standard szybkiego ładowania urządzeń. Bruksela chce, aby różne sprzęty mogły być ładowane z taką samą szybkością za pomocą tej samej ładowarki.
Za tym wszystkim podąża jeszcze jedna zmiana, ważna z punktu widzenia klientów. Po wejściu w życie nowych przepisów producenci będą mogli zrezygnować z dołączania ładowarek do sprzedawanych na terenie UE urządzeń. Zostaniemy więc zmuszeni do korzystania z tych kostek, które już posiadamy
To z kolei ma wpłynąć na zmniejszenie ilości produkowanych przez nas elektrośmieci. UE szacuje bowiem, że zbędne ładowarki stanowią nawet ok. 11 tys. ton e-odpadów rocznie.
No dobrze, a co z Apple? Choć wielu producentów smartfonów już dawno dobrowolnie przerzuciło się na USB-C, to jednak iPhone’y – w tym tegoroczne modele - wciąż korzystają ze złącza Lightning.
Gdy w 2018 r. KE próbowała porozumieć się w tej sprawie z firmą z Cupertino, ta argumentowała, że ujednolicenie standardu ładowania "zdusi innowacyjność". Apple mówiło wtedy również o tonach elektrośmieci, które powstaną na skutek zmuszenia klientów do wymiany swoich ładowarek.
Oczywiście producent iPhone'a nie zająknął się , że głównym powodem jego uporu jest obawa o utratę kontroli nad rynkiem akcesoriów dla urządzeń z nadgryzionym jabłkiem.
Wydaje się jednak, że tym razem Apple już się nie wywinie. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to brak zmiany standardu ładowania będzie dla amerykańskiej firmy niemal jednoznaczny z - przynajmniej częściowym - wycofaniem się z unijnego rynku, na co nawet taki gigant jak Apple nie może sobie pozwolić.
Sygnały wskazujące na to, że firma mięknie w sprawie jednej ładowarki, pojawiają się już od jakiegoś czasu. Wielu branżowych ekspertów prognozuje, że iPhone 15, który swoją premierę będzie mieć jesienią 2023 roku, zostanie wyposażony w port USB-C.
Pojawiają się jednak również sugestie, że firma z Cupertino być może spróbuje obejść unijne przepisy. W tym celu Apple mógłby całkowicie pozbawić iPhone’a portu ładowania przewodowego i przestawić się wyłącznie na ładowanie indukcyjne za pomocą standardu MagSafe. Taki scenariusz wydaje się jednak dość mało prawdopodobny.
Warto zauważyć, że w przypadku innych urządzeń Apple problemu z USB-C nie ma. Złącze to już od dawna można znaleźć m.in. w laptopach MacBook czy iPadzie Pro.