Jedna ładowarka USB-C dla smartfonów. Co oznacza ta zmiana? Czy Apple ugnie się pod presją? [TOPtech]

Daniel Maikowski
Wielka zmiana stała się faktem. Parlament Europejski zatwierdził przepisy, na mocy których począwszy od jesieni 2024 roku wspólnym i jedynym portem ładowania dla wszystkich urządzeń mobilnych sprzedawanych na terenie Unii Europejski będzie USB-C.

Bruksela nad ujednoliceniem standardu ładowania pracowała już od przeszło dekady, jednak dopiero teraz udało się wypracować porozumienie w tej sprawie.

Zobacz wideo Jedna ładowarka USB-C dla smartfonów. Czy Apple ugnie się pod presją? [TOPtech]

Warto zaznaczyć, że obowiązek wyposażenia urządzeń w port USB-C dotyczy nie tylko smartfonów. Zmiany te obejmą także m.in. tablety, aparaty fotograficzne, czytniki e-booków, słuchawki, przenośne konsole do gier, klawiatury i myszki. Do tego grona dołączą laptopy, ale później, bo pod koniec 2025 r.

Nowe przepisy mają również ujednolicić standard szybkiego ładowania urządzeń. Bruksela chce, aby różne sprzęty mogły być ładowane z taką samą szybkością za pomocą tej samej ładowarki.

Za tym wszystkim podąża jeszcze jedna zmiana, ważna z punktu widzenia klientów. Po wejściu w życie nowych przepisów producenci będą mogli zrezygnować z dołączania ładowarek do sprzedawanych na terenie UE urządzeń. Zostaniemy więc zmuszeni do korzystania z tych kostek, które już posiadamy

To z kolei ma wpłynąć na zmniejszenie ilości produkowanych przez nas elektrośmieci. UE szacuje bowiem, że zbędne ładowarki stanowią nawet ok. 11 tys. ton e-odpadów rocznie.

iPhone 15 już z USB-C? Apple musi się dostosować

No dobrze, a co z Apple? Choć wielu producentów smartfonów już dawno dobrowolnie przerzuciło się na USB-C, to jednak iPhone’y – w tym tegoroczne modele - wciąż korzystają ze złącza Lightning.

Gdy w 2018 r. KE próbowała porozumieć się w tej sprawie z firmą z Cupertino, ta argumentowała, że ujednolicenie standardu ładowania "zdusi innowacyjność". Apple mówiło wtedy również o tonach elektrośmieci, które powstaną na skutek zmuszenia klientów do wymiany swoich ładowarek.

Oczywiście producent iPhone'a nie zająknął się , że głównym powodem jego uporu jest obawa o utratę kontroli nad rynkiem akcesoriów dla urządzeń z nadgryzionym jabłkiem.

Wydaje się jednak, że tym razem Apple już się nie wywinie. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to brak zmiany standardu ładowania będzie dla amerykańskiej firmy niemal jednoznaczny z - przynajmniej częściowym - wycofaniem się z unijnego rynku, na co nawet taki gigant jak Apple nie może sobie pozwolić.

Sygnały wskazujące na to, że firma mięknie w sprawie jednej ładowarki, pojawiają się już od jakiegoś czasu. Wielu branżowych ekspertów prognozuje, że iPhone 15, który swoją premierę będzie mieć jesienią 2023 roku, zostanie wyposażony w port USB-C.

Pojawiają się jednak również sugestie, że firma z Cupertino być może spróbuje obejść unijne przepisy. W tym celu Apple mógłby całkowicie pozbawić iPhone’a portu ładowania przewodowego i przestawić się wyłącznie na ładowanie indukcyjne za pomocą standardu MagSafe. Taki scenariusz wydaje się jednak dość mało prawdopodobny.  

Warto zauważyć, że w przypadku innych urządzeń Apple problemu z USB-C nie ma. Złącze to już od dawna można znaleźć m.in. w laptopach MacBook czy iPadzie Pro.

Więcej o: