Armia i Marynarka Wojenna USA w środę przeprowadziły wspólnie 12 testów broni hipersonicznej. Eksperymenty miały miejsce w Wallops Flight Facility w Wiriginii - informuje Agencja Reutera. Odpowiadało za nie Sanda National Laboratories, które oceniało zdolności nawigacyjne i komunikacyjne nowego rodzaju broni. Celem było również sprawdzenie, jak materiały wykorzystane do budowy broni sprawdzają się w wysokiej temperaturze rozwijającej się "warunkach hipersonicznych".
Szybująca broń hipersoniczna wystrzeliwana była dopiero po tym, jak rakieta wyniosła ją w wyższe warstwy atmosfery. Po tym pocisk leciał do celu z prędkością przeszło 5 machów i osiągnął 6200 km/h. Testy miał ocenić przyszłe działanie Navy's Conventional Prompt Strike (CPS) oraz the Army's Long Range Hypersonic Weapon (LRHW).
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Pociski hipersoniczne różnią się od pokrewnych im Hypersonic Air-breathing Weapon Concept (HAWC). Te drugie wykorzystują scramjet, czyli silnik strumieniowy z naddźwiękową komorą spalania. HAWC było testowane przez USA w lipcu.
We wrześniu 2021 roku Siły Powietrzne USA testowały Raytheon HAWC, który jest napędzany przez silnik scramjet firmy Northrop Grumman. W marcu tego roku próby zrobiono kilka dni po tym, jak Rosja stwierdziła, że użyła własnego pocisku hipersonicznego w ostrzale magazynu z amunicją w zachodniej części Ukrainy.
Główną siłą broni hipersonicznej - w której tworzeniu ścigają się teraz główne potęgi militarne - jest możliwość szybkiego atakowania bardzo odległych celów. Teoretycznie przebycie dystansu 6000 km przy prędkości równej Mach 5 [pięciokrotna prędkość dźwięku, czyli około 5300 km/h - red.] zajęłoby pociskowi niespełna godzinę. Co więcej, dzięki dużej prędkości i wysokiemu pułapowi lotu, pociski są trudne do namierzenia i mają być poza zasięgiem wszystkich dzisiejszych systemów obrony przeciwlotniczej.