Black Friday to zakupowa tradycja, która przybyła do Polski ze Stanów Zjednoczonych. W kraju tym już od lat 50. XX wieku piątek następujący po Dniu Dziękczynienia uważany jest powszechnie za "święto zakupów". Wielu Amerykanów bierze tego dnia urlop, a sklepy organizują liczne promocje i obniżają ceny o 50, 60, a nawet 80 procent.
O ile polskie sklepy w ostatnich latach również pokochały Czarny Piątek, o tyle wciąż nie grają z nami na tych samych zasadach, co ich amerykańskie odpowiedniki. Powiedzieć, że czarnopiątkowe promocje w Polsce mają charakter symboliczny, to nie powiedzieć w zasadzie nic.
To, że Czarny Piątek w Polsce jest raczej "czarną ściemą", potwierdzają zresztą twarde dane. Firma Deloitte już od lat przygotowuje „Świąteczny Barometr Cenowy", który obnaża marketingowe zagrywki polskich sklepów.
I tak w 2021 roku obniżki cen w 800 przeanalizowanych przez Deloitte sklepach internetowych sięgnęły średnio zaledwie 3,6 procent., a aż 57 procent sklepów nie przygotowało dla klientów żadnych ofert.
W bardzo niewielu przypadkach obniżki były większe niż 5 procent
- wyjaśnia Anita Bielańska z Deloitte.
Rok temu przecenionych zostało 48 proc. produktów, co pokazuje, jak niewiele się zmienia w tym obszarze. W przypadku jednej trzeciej produktów odnotowaliśmy wzrost cen, a 20 proc. zostało bez zmian. Maksymalny spadek ceny, który udało się nam zidentyfikować, wynosił 36 proc., podczas gdy przekazy marketingowe mówiły nawet o 70-proc. obniżkach
– mówi Jakub Kot, prezes firmy Dealavo, która współtworzyła raport.
W tym samym czasie średni wzrost cen wyniósł 3,1 proc., więc możemy mówić, że de facto w Black Friday wartość badanego koszyka produktów się nie zmieniła (!) Mówiąc brutalnie: Czarny Piątek w naszym kraju to często wciąż "święto ściemy", a nie "święto promocji".
Podobnie było zresztą w poprzednich latach. W 2020 r. skala obniżek wyniosła średnio 3,35 proc., w 2019 - 4 proc., a w 2018 - 3,5 procent.
Zainteresowanie Black Friday Picodi.com
Sami klienci zdają się dostrzegać, że sklepy grają z nimi w sposób nieuczciwy. Dane pokazują bowiem, że z roku na rok zainteresowanie Czarnym Piątkiem sukcesywnie spada. Z raportu Picodi.com wynika, że największą popularność Black Friday osiągnął w 2018 r. - potem było już tylko gorzej. W 2020 r. liczba zapytań związanych z Czarnym Piątkiem w Google była aż o 37 proc. niższa niż rok wcześniej.
c SMSAPI
Z ankiety internetowej Picodi.com wynika, że w 2021 r. chęć udziału w Black Friday deklarowało jedynie 31 proc. Polaków, poczas gdy w 2020 roku było to 40 proc. Trochę inne dane prezentuje badanie SMSAPI, z którego wynika, że liczba osób zamierzających skorzystać ze specjalnych ofert w ostatni piątek listopada spadła w tym roku z 63 do 56 procent - trend jest jednak jednoznaczny.
Dlatego do promocji na Black Friday (czy też Black Week - bo festiwal wyprzedaży rozciągnął się już na cały tydzień) należy podchodzić z dystansem i sporą dozą nieufności. Szczególnie że sklepy chwytają się różnych sztuczek, by wmówić nam, że promocją jest coś, co nią nie jest.
Powszechną praktyką, która w branży stanowi tajemnicę poliszynela, jest podwyższanie cen produktów na kilka dni przed Czarnym Piątkiem, a następnie rzekoma "promocja". Przykładowo, we wtorek podnosimy cenę telewizora z 2 999 złotych do 3 999 zł, a w piątek obniżamy ją do 3 499 zł i umieszczamy na produkcie krzykliwy banner: "WIELKA PROMOCJA -500 ZŁ".
Przed fałszywymi promocjami na Black Friday ostrzega Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Podnoszenie cen na kilka dni przed planowaną wyprzedażą to stwarzanie odpowiedniego tła do pozorowania kuszących obniżek. To nieuczciwy chwyt marketingowy, który ma przekonać konsumenta, że promocja jest bardziej atrakcyjna niż w rzeczywistości
Tego typu praktyki wkrótce mają zostać ukrócone. Polska pracuje obecnie nad implementacją unijnej Dyrektywy Omnibus, która będzie m.in. wymuszać precyzyjne podawanie informacji o zmianie cen towaru lub usługi oraz o ich najniższej cenie, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki.
Póki co, naszym największym sprzymierzeńcem w walce z nieuczciwymi promocjami pozostaje zdrowy rozsądek i odrobina sprytu. Podczas Black Friday należy wystrzegać się zakupów impulsywnych. Jeśli od jakiegoś czasu szukasz nowego smartfona czy telewizora i upatrzyłeś sobie kilka modeli, to jak najbardziej warto wstrzymać się z zakupami do Czarnego Piątku. Może się bowiem okazać, że rzeczywiście pojawi się jakaś ciekawa promocja. Natomiast kupowanie czegoś, czego nie potrzebujemy, tylko dlatego, że jest (rzekomo) trochę tańsze, mija się z celem.
Przed decyzją o zakupie warto sprawdzić, czy dany produkt rzeczywiście znajduje się w promocji. Tu z pomocą przychodzą porównywarki cenowe (ceneo.pl, skapiec.pl czy nokaut.pl), które dają nam wgląd w to, jak kształtowała się cena danego produktu na przestrzeni ostatnich miesięcy. Korzystając z porównywarek, łatwiej jest wychwycić cenowe manipulacje sklepów.
Jednocześnie warto pamiętać, że zakupy w Black Friday nie oznaczają, że - jako klienci - tracimy jakiekolwiek prawa konsumenckie związane z reklamacją czy też zwrotem towarów, choć często próbują nam to wmówić sami sprzedawcy, powołując się na nieistniejące przepisy.
Niezależnie od tego, czy kupujesz towar w cenie promocyjnej, regularnej, u polskiego sprzedawcy, czy też za granicą, na terenie całej Unii Europejskiej obowiązują jednolite przepisy konsumenckie
- przypomina Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jeśli kupujesz w sklepie internetowym, to warto pamiętać, że: