Jeszcze niedawno szef Facebooka dał się słyszeć mówiąc, że coś takiego jak prywatność w sieci nie istnieje . Po ostatniej powodzi krytyki szybko zmienia zdanie. Polityka Facebooka zaczyna razić w oczy. Wszystkich.
Kwestia prywatności i ochrony danych w najpopularniejszym serwisie społecznościowym na świecie była ostatnio mocno krytykowana zarówno przez media, jak i samych użytkowników. Po tym, jak "Wall Street Journal" odkrył , że Facebook przekazuje za odpowiednią opłatą szczegółowe dane o swoich użytkownikach w sieci zawrzało na poważnie. Sprawa stała się na tyle nośna, że zainteresował się nią regulator amerykańskiego rynku Federal Trade Commission, a to już nie przelewki.
Serwisy które ujawniają nasze dane reklamodawcom Fot. Wall Street Journal
To jednak wcale nie nowa kwestia, bo w ubiegłym roku, podczas badań prowadzonych przez AT&T Labs i Worcester Polytechnic Institute pod lupę wzięto największe portale społecznościowe w tym Twittera, MySpace i oczywiście Facebooka. Raport ujawnił wiele luk , które odpowiedzialne były za wycieki poufnych informacji. Pomimo przekazania szczegółowych danych zawartych w raporcie do przedstawicieli tychże portali, serwisy nie podjęły wystarczających działań, by zlikwidować problem . Według profesora Craiga Willisa z Polytechnic Institute, który zajmuje się problemem przekazywania danych w internecie, większość serwisów społecznościowych po prostu nie przejmuje się polityką prywatności swoich użytkowników.
A powinni, gdyż jak dowodzi na swoim blogu Roger Thompson, Chief Technology Officer w AVG Technologies , aktywność użytkowników Facebooka jest śledzona przez ponad 100 000 portali na całym świecie . Okazuje się, że Facebook jest powiązany z tymi portalami za pomocą nowych, społecznościowych wtyczek. Pozwalają one na wyświetlanie listy aktywności naszych znajomych z Facebooka, którzy również odwiedzili dany serwis. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że dzieje się to bez zgody użytkownika .
Dlaczego to świetnie pokazuje przykład rosnącej lawiny włamań do domów, co ma bezpośredni związek z Facebookiem oraz innym gigantem internetu społecznościowego - Twitterem. Złodzieje byli wstanie zlokalizować przez internet willę jednej z amerykańskich celebrytek, bowiem aktorka bez obaw ogłosiła na Facebooku, że wychodzi z domu. Oświadczenie gwiazdy było zielonym światłem dla włamywaczy.
Napisanie na tablicy portalu Facebook lub na Twitterze informacji o tym, że jesteśmy w kawiarni, może być świetnym pretekstem do umówienia się z przyjaciółmi na kawę. Co jednak, jeśli wśród naszych wirtualnych znajomych są osoby, dla których taki komunikat oznacza sygnał ułatwiający dokonanie włamania?
pyta retorycznie Roger Thompson z AVG Technologies.
Krytyka ze strony mediów i użytkowników Facebooka wymusiła na firmie wprowadzenie istotnych zmian w polityce prywatności . Do tej pory większość publikowanych przez internautów informacji domyślnie dostępna była dla wszystkich. Teraz tylko osoby, które posiadają publiczne profile będą automatycznie udostępniać publikowane elementy . Osoby posiadające konta dostępne tylko dla znajomych zyskają mechanizm prywatnego udostępniania, w którym użytkownik będzie mógł podzielić swoich znajomych na grupy i publikowaćposzczególne elementy tylko subskrybentom poszczególnych list. Dokonywanie zmian w ustawieniach serwisu Facebook to jednak istny horror - aby zmienić poziom prywatności trzeba poruszać się po skomplikowanym menu, które oferuje aż 170 opcji dostępności publikowanych danych!
Magazyn Time pisze o Facebooku Fot. Mashable
Problem prywatności w internecie nie dotyczy jednak wyłącznie Facebooka . Odwiedzając strony www na każdej z nich zostawiamy jakieś dane. Niewielu użytkowników zastanawia się co się dzieje z ich danymi dołączając do listy mailingowej, forum dyskusyjnego, czy zakładając skrzynkę pocztową np. na Gmailu.
Według wielu specjalistów to nie Facebook jest głównym wrogiem prywatności internautów , lecz Google . Według brytyjskiej organizacji zajmującej się ochroną praw człowieka i prywatności Google zalicza się do firm, które najmniej respektują prywatność użytkowników w swoich serwisach. Firma słynąca przede wszystkim z internetowej wyszukiwarki gromadzi ogromną ilość danych na temat internautów i ich aktywności w internecie. Głośną sprawą w ostatnich dniach była kwestia zbierania informacji z nie zabezpieczonych sieci WiFi przez samochody fotografujące ulice w ramach projektu Google Street View . Niedawne przejęcie nowojorskiej firmy zajmującej się reklamą w internecie może pogłębić brak zaufania do spółki z Mountain View. Wykupując firmę Double Click, Google przejął bowiem technologię do monitorowania efektów kampanii reklamowych w sieci. Dzięki temu firma będzie wstanie śledzić przebieg kampanii reklamowych w sieci, a przede wszystkim reakcję osób na reklamę.
Prawda jest jednak taka, że nasze bezpieczeństwo zależy głównie od nas samych. Każdy użytkownik internetu powinien być świadomy faktu, iż ma do czynienia z siecią o globalnym zasięgu. Korzystając z sieci społecznościowych powinniśmy być świadomi istnienia gorszych lub lepszych zabezpieczeń , szczególnie że prawo nie nadąża za szybkim rozwojem internetu. Przede wszystkim jednak powinniśmy mieć świadomość, że większa część publikowana przez nas materiałów jest dostępna publicznie.
Najsłabszym ogniwem w ochronie danych jesteśmy my sami.
Bartosz Milewski, Przemysław Pająk