Podstawą usługi jest serwis internetowy EricssonMoney.com, w którym po zarejestrowaniu otrzymujemy powiązane z telefonem konto - wirtualny portfel. Celem firmy jest stworzenie "pieniężnych SMS" którymi w sposób natychmiastowy użytkownicy mogą sobie przelewać pieniądze w obrębie systemu. Konto można zasilać obciążeniami podłączonej do systemu karty płatniczej, albo przelewami. Z systemu będzie można wybrać środki za pomocą podłączonej do konta wirtualnego portfela karty debetowej, albo za pomocą przelewu.
W porównaniu z innymi usługami tego typu, Money wypada przeciętnie. Jest tańsza od międzynarodowych przekazów Western Union, funkcjonalność ma zbliżoną do PayPala, z taką różnicą, że w PayPalu przesyła się pieniądze na adres e-mail, a w Ericsson Money na numer innego zarejestrowanego w systemie telefonu. W niektórych krajach pieniądze z PayPala można wyjmować za pomocą karty płatniczej, ale usługa ta jest niedostępna w Polsce - tu przewagę ma Ericsson Money. Przewagą PayPala jest za to popularność - to w tej chwili dominujący system rozliczeń w Internecie i usłudze Ericssona trudno będzie się przebić przez obstawiony przez dużych graczy rynek. Przedstawiciele firmy podkreślają, że docelowym klientem są emigranci chcący przesyłać pieniądze rodzinom. Świadczy o tym lista krajów w których system został uruchomiony: Polska, Hiszpania, Francja, Niemcy, Zjednoczone Królestwo, Szwecja i Włochy.
Niepokój budzi jednak nazywanie systemu Ericsson Money portfelem, systemy eWallet (elektronicznego portfela) o których mówi się od kilku lat miały działać tak, że pieniądze z konta przelewa się do odpowiedniego układu w karcie płatniczej czy telefonie i do dalszego korzystania z własnych pieniędzy nie potrzeba kontaktu z serwerem usługi, podczas gdy Ericsson Money to po prostu mobilna strona internetowa z wirtualnym kontem pieniężnym. W zachodnich komentarzach o Ericsson Money system nazywany jest płatnościami peer-to-peer, co także jest pewnym naciągnięciem terminologii, podstawową cechą systemów peer-to-peer (z łącznością pomiędzy użytkownikami) jest decentralizacja, co w wypadku Ericsson Money nie zachodzi.
Firma podkreśla wygodę przesyłania "pieniężnych SMS-ów" jednak problemem jest efekt sieci, użytkownik nie ma po co zapisać się do usługi, jeśli nie zapiszą się do niej jego bliscy i znajomi, koło się zamyka. Zapisanie się wymaga wypełnienia skomplikowanego formularza, nie ma opcji zaimportowania danych osobowych z OpenID czy Facebook Connect, to odstraszy klientów chcących się zapisać z ciekawości, albo dla przesłania komuś 10 złotych pożyczonych na piwo.
Podobną usługę działającą w obrębie swoich kont oferuje jeden z polskich banków i nie zyskała ona większej popularności. Przewagą Ericsson Money może być możliwość tańszego od Western Union (ale już niekoniecznie od przelewów SEPA) przesyłania pieniędzy za i zza granicy, jednak zdobycie tego rynku będzie trudne. Na pewno nie pomoże w tym naliczanie od początku istnienia usługi opłat za wpłaty, wypłaty w bankomatach i karty płatnicze, a tabela opłat mówi o rezygnacji z prowizji za przesyłanie pieniędzy innym użytkownikom tylko w promocyjnym okresie startu usługi . Dla porównania, dla wpłacającego, PayPal jest za darmo, płaci ten kto wypłaca pieniądze.
Nie budzi zaufania też brak oficjalnej tabeli kursów przeliczeniowych walut, a usługa przeznaczona jest przecież do przesyłania pieniędzy przez granicę. Po jakim kursie funty zostaną przeliczone na złotówki użytkownik dowie się przy realizacji konkretnego przelewu.
Szkoda też że firma znana z high-techowego sprzętu (Ericsson jest jednym z głównych dostawców sprzętu dla sieci komórkowych, a wspólnie z Sony produkuje smartfony) nie postawiła na innowację - w płatnościach dzieje się teraz wiele - NFC/PayPass, łączenie z ofertami grupowymi czy głośna ostatnio cybergotówka BitCoin. W Ericsson Money nie ma nic co mogłoby wywrócić rynek internetowych płatności do góry nogami.
A konkurencja nie śpi, czy Ericsson Money znajdzie na tym rynku swoją niszę, będzie można ocenić za 10 lat.