Niemcy boją się utraty dobrobytu. "Braki są hańbą dla tak bogatego kraju"

Lokalna prasa w Niemczech komentuje decyzję ECB o podwyżce stóp procentowych. Dla jednych jest za wysoka, dla innych za niska, ale z inflacji i stanu gospodarki zadowolony nie jest nikt. Komentatorzy boją się "utraty dobrobytu".

W piątkowych lokalnych wydaniach niemieckich gazet komentatorzy skupiają się na decyzji Europejskiego Banku Centralnego o podniesieniu stóp procentowych. ECB nieco zdjął nogę z gazu na kursie podwyżek stóp procentowych i w czwartek podniósł kluczową stopę procentową o 0,5 pkt proc. do 2,5 proc. Decydująca dla rynku finansowego stopa depozytowa, którą banki otrzymują od banku centralnego za parkowanie nadwyżek finansowych, została podniesiona o tę samą kwotę do 2 procent.

Zobacz wideo Recesja byłaby dobrym scenariuszem dla rządu? Pytamy eksperta

Euro bardziej przypomina już włoską walutę lirę niż niemiecką markę

Szefowa banku centralnego Christine Lagarde dała do zrozumienia, że dalsze kroki w górę są jeszcze w planach. Na podstawie dostępnych danych powiedziała, że oczekuje się, iż stopy procentowe będą musiały przez jakiś czas rosnąć w tempie 0,5 pkt proc. Celem jest obniżenie inflacji do poziomu 2 proc.

Inflacja to katastrofa dla tych, którzy muszą żyć z pracy własnych rąk, bo za te same pieniądze mogą kupić coraz mniej. Z drugiej strony jest bombowa dla cynicznie działającego państwa: zgarnia wyższe wpływy z podatków poprzez wyższe ceny i pośrednio zmniejsza swoje zadłużenie, pisze Nordwest-Zeitung z Oldenburga. Tak samo demonetyzacja działa i dziś. Dlatego każdy musi się przygotować na "dalszą utratę dobrobytu: "Euro bardziej przypomina już włoską walutę lirę niż niemiecką markę" - krytykuje dziennik.

Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Czy to już koniec działań na wielką skalę przeciwko inflacji?

"Pforzheimer Zeitung" jest innego zdania i pisze, że Europejski Bank Centralny jest lepszy niż jego reputacja: "w pierwszych latach po wprowadzeniu euro był w utrzymywaniu niskiej inflacji skuteczniejszy od poprzedzającego go Bundesbanku. Eurokrytycy mają tendencję do zapominania o tym". Luźną polityką pieniężną w ostatnich latach ECB wmanewrował się na niebezpieczne wody, ale teraz kompas banku powinien być jasny: "walka z inflacją, a nie wspieranie gospodarek na południu Europy".

Według "Stuttgarter Zeitung" podwyżka stopy procentowej nie idzie wystarczająco daleko i pyta: "Czy to już koniec działań na wielką skalę przeciwko inflacji?", Choć podwyżka o 0,5 punktu procentowego jest w historycznym ujęciu znacząca i zapowiedziano dalsze podwyżki, to "przy utrzymującej się na wysokim poziomie inflacji, pojawia się pytanie, dlaczego strażnicy monetarni w ogóle zwalniają tempo". Tym bardziej, że jak dotąd wzrost gospodarczy zarówno w Europie, jak i USA wydaje się odporny na podwyżki stóp.

Braki są hańbą dla tak bogatego kraju, jak Niemcy

Także "Augsburger Allgemeine" ostrzega przed rozluźnieniem: "ponieważ stopa inflacji w strefie euro minimalnie spadła, a centralny banki centralne nie podnoszą już tak masowo stóp procentowych, jak wcześniej, może powstać wrażenie, że wszystko będzie przecież w porządku". Braki występujące obecnie w niemieckiej gospodarce (chipy, kable, leki dla dzieci) są "hańbą dla tak bogatego kraju, jak Niemcy i wyraźnie pokazują, że nasza forma naiwnego kapitalizmu typu 'wszystko będzie dobrze' jest w fundamentalnym kryzysie".

"Die Glocke" pisze: "Europejscy bankierzy centralni muszą ostrożnie podchodzić do kwestii polityki monetarnej w świetle licznych imponderabiliów, takich jak rozwój wojny na Ukrainie, koszty energii i inflacja. Ale obrana droga jest właściwa. Wydaje się już pewne, że kluczowe stopy procentowe pozostaną przez jakiś czas przynajmniej na obecnym poziomie".

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle

Więcej o: