– Pracowaliśmy dla firmy prawie rok, początkowo wszystko było w porządku – mówi jeden z Polaków zatrudnionych do niedawna w berlińskiej firmie MZS Logistics, będącej podwykonawcą koncernu Amazon. – Płatności były na czas, kontakt z szefostwem perfekcyjny – dodaje. Kurierzy rozwozili paczki od Amazona po centralnych dzielnicach Berlina. Mieli służbowe samochody, ubrania, skanery. Praca, jak to w branży kurierskiej, pod dużą presją czasu. Codziennie trzeba było dostarczyć około 200 przesyłek. Wynagrodzenie? Nieco powyżej płacy minimalnej. Doświadczony kierowca mógł wyciągnąć na rękę około dwóch tysięcy euro miesięcznie.
Ale w marcu tego roku w MZS Logistics zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Najpierw urwał się kontakt z szefową, parę tygodni później – z szefem. Firma działała już właściwie tylko dzięki dyspozytorom, którzy organizowali pracę kierowców i działanie magazynów. Do samego końca zapewniali kurierów, że mają pracować jak zawsze i nie muszą martwić się o wynagrodzenie, które miało pojawić się jak zwykle.
Gdy w kwietniu na konto nie wpłynęła wypłata, zaczęły się wymówki. – Pieniądze miały być lada dzień, dyspozytorzy jednocześnie nalegali, aby pracować jak najwięcej – opowiada polski kurier prosząc, aby nie ujawniać jego tożsamości.
Następnie sprawy potoczyły się bardzo szybko, jak mówi inny z poszkodowanych polskich kierowców. 3 maja poinformowano ich, że firma zostanie zamknięta. Stało się to już dwa dni później. Od razu musieli zdać samochody i urządzenia do skanowania paczek Amazona. – I to by było na tyle. Z dnia na dzień zostaliśmy bez pracy i bez pieniędzy. Firma jest mi winna około czterech tysięcy euro z tytułu wynagrodzenia i niewykorzystanego urlopu – mówi.
W biurowcu w berlińskiej dzielnicy Mariendorf nadal jest biuro MZS Logistics, ale zamknięte na cztery spusty. Nie ma też żadnego kontaktu z szefostwem, wszystkie telefony są wyłączone, zamknięto nawet stronę internetową firmy. Nikt nie odpowiada na maile.
DW udało się skontaktować z jednym z byłych dyspozytorów, ale ten nie chciał rozmawiać. – Nie mogę udzielać żadnych informacji, nic nie wiem – uciął krótko. Także zarządca budynku nie chce rozmawiać o firmie MZS, której szyld nadal widnieje przy wejściu do kompleksu biurowego. Nawet dozorca, pytany o sprawę przez DW, nabiera wody w usta. – Nie wolno mi udzielać żadnych informacji w tej sprawie – mówi.
Oszukani kierowcy zgłosili sprawę do Amazona. Koncern ma specjalną infolinię dla kurierów, którzy mają problemy z zatrudniającymi ich zewnętrznymi firmami. W oświadczeniu przekazanym Deutsche Welle koncern twierdzi, że zaoferował kierowcom wsparcie i spodziewa się, że problem uda się wkrótce rozwiązać. Amazon poinformował też, że już nie współpracuje z MZS Logistics.
Dopytywany przez DW o weryfikacje rzetelności podwykonawców koncern przekonuje, że dokładnie sprawdza firmy, z którymi podejmuje współpracę, a gdy do niej dojdzie, firmy podlegają kontroli, zwłaszcza w kwestii przestrzegania praw pracowniczych. "Regularnie je sprawdzamy, aby zapewnić, że działają zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz naszymi wytycznymi i reagujemy, jeśli tak nie jest" – przekazał rzecznik Amazona.
Oszukani polscy kierowcy, a także około dwudziestu kierowców z innych krajów, na razie czekają na konkretną pomoc. Mało kto liczy na pieniądze z MZS Logistics, bo właściciele firmy rozpłynęli się w powietrzu i nikt nie wie, co się z firmą dzieje. Większość kierowców już znalazła nową pracę. Niektórzy znów jeżdżą dla Amazona, tyle że u innego podwykonawcy.
Poszkodowani mogą spróbować poszukać wsparcia u niemieckich organizacji oferujących bezpłatną pomoc w podobnych przypadkach. W Berlinie na przykład działa centrum doradcze BEMA (Berliner Beratungszentrum fuer Migration und Gute Arbeit) oferujące porady w języku polskim z zakresu prawa socjalnego i prawa pracy. Niemiecka centrala związkowa DGB prowadzi z kolei program Uczciwa Mobilność (Faire Mobilitaet), którego celem jest pomoc pracownikom sektora transportowego z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Eksperci z tego typu organizacji mają pełne ręce roboty. – Przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać, jestem na akcji na parkingu – rzuca krótko jedna z doradczyń z Faire Mobilitaet, z którą chcemy porozmawiać o sytuacji w MZS Logistics.
Już dwa lata temu opisywaliśmy w DW historię grupy polskich kurierów oszukanych przez podwykonawcę koncernu GLS w Turyngii. – Z branży kurierskiej rzadko słyszymy coś dobrego – mówił wówczas Michael Lemm z Federacji Niemieckich Związków Zawodowych DGB. Jego zdaniem wychodzące regularnie na jaw bulwersujące przypadki wykorzystania kurierów z zagranicy przez niemieckich podwykonawców to tylko wierzchołek góry lodowej.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.