PiS znów przekuje problemy w propagandowy sukces? Jest ku temu okazja

Ministerka rodziny i polityki społecznej zapowiedziała w weekend, że płaca minimalna w 2024 r. przekroczyła 4,2 tys. zł brutto, czyli będzie o przynajmniej 600-700 zł wyższa niż obecnie. To przede wszystkim "zasługa" wysokiej inflacji, choć można się spodziewać, że rząd nie przepuści okazji, żeby porównywać dzisiejsze najniższe wynagrodzenie z tym "za Tuska" czy zauważać, że Morawiecki i Kaczyński dowiozą obietnicę z 2019 r. o rychłej płacy minimalnej na poziomie 4 tys. zł.

Minimalne wynagrodzenie w 2024 r. wyniesie ponad 4,2 tys. zł brutto i ponownie będzie podnoszone w dwóch krokach - od 1 stycznia i 1 lipca. Taką zapowiedź złożyła w weekend w rozmowie z PAP ministerka rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Przypomnijmy, że obecnie płaca minimalna wynosi 3490 zł, a od lipca br. wzrośnie do 3600 zł. To na rękę kolejno (na standardowej umowie o pracę, bez PPK) ok. 2709 zł oraz 2 784 zł. Płaca minimalna rzędu np. 4250 zł brutto w 2024 r. oznaczałaby netto ok. 3227 zł. Dwukrotna podwyżka płacy minimalnej wynika z wysokiej inflacji - przepisy nakazują ją, gdy tempo wzrostu cen przekracza 5 proc. w skali roku.

Zobacz wideo Praca w korpo? Minimalna pensja? Idealny szef? Zapytaliśmy młodzież o ich wymagania dotyczące pracy [SONDA]

Płaca minimalna w 2024 r. musi wynieść ponad 4,2 tys. zł brutto

Skala podwyżki płacy minimalnej w 2024 r., choć robi wrażenie, nie jest żadną sensacją. To, o ile minimalnie powinno wzrosnąć wynagrodzenie minimalne, reguluje ustawa. Wzór odnosi się m.in. do prognozowanych przez rząd: inflacji i realnego wzrostu PKB. Zawiera także element "weryfikacyjny" - tj. uwzględnia rozdźwięk między wcześniejszymi prognozami rządu dla inflacji a tym, ile wyniosła w rzeczywistości. 

Rząd powinien przedstawić swoją propozycję płacy minimalnej Radzie Dialogu Społecznego do 15 czerwca. W RDS są - poza stroną rządową - organizacje biznesowe i związki zawodowe. Tym pierwszym oczywiście zależy na możliwie najniższej skali podwyżki, drudzy prą ku jak największemu wzrostowi. Jeśli się nie dogadają, rząd płacę minimalną ustala sam - do 15 września. W każdym razie sam Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich (a więc organizacji pracodawców) wyliczał kilka dni temu w "Rzeczpospolitej", że wymagany przez przepisy najniższy możliwy poziom płacy minimalnej w 2024 r. to prawdopodobnie ok. 4254 zł brutto. Słowa ministerki Maląg, że płaca minimalna wyniesie "ponad 4,2 tys. zł" to więc żadna obietnica czy prezent, ale po prostu stwierdzenie faktu.

  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Płaca minimalna ponad 4,2 tys. zł? PiS nie przepuści takiej okazji!

Można się domyślać, że skala podwyżki płacy minimalnej będzie wykorzystywana przez PiS w komunikacji. Partia ma bowiem wyjątkowe zacięcie do przekuwania problemów i wtop we własne sukcesy i hojność. Tak było już przy poprzednich podwyżkach płac minimalnych czy waloryzacji emerytur. Rząd dokładał tu w ostatnich latach relatywnie niewiele "od siebie", a większość podwyżek wynikała z przepisów chroniących obywateli przed wysoką inflacją i wymuszających na rządzie rekompensowanie. Świadomość tego nie przeszkadzała mu jednak opowiadania frazesów o "dbaniu o pracowników/emerytów" i porównywania się z sytuacją "za PO-PSL".

Podobnie przecież jest też z rekordowymi zwrotami podatkowymi, wynikającymi z obniżek dolnej stawki PIT z 17 do 12 proc. od lipca 2022 r. Rząd był zmuszony do cięcia, bo spartaczył Polski Ład, a w ciągu roku nie można łatać systemu podatkowego w inny sposób niż na korzyść podatnika. Nie miał więc innego wyjścia, choć dziś oczywiście o tym nie mówi. 

Teraz byłoby zaskoczeniem, gdyby rząd nie wyciągnął bliżej wyborów na sztandary rekordowej podwyżki płacy minimalnej - w zasadzie o 100 proc. względem stanu z 2019 r. (2250 zł brutto). Tym bardziej, że - jakby nie patrzeć - będzie oznacza ona "dowiezienie" przez prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego obietnicy z września 2019 r. o płacy minimalnej 4 tys. zł "na koniec 2023 r." ("na koniec 2023 r." a "na początek 2024 r." to już w sumie mała różnica). Obietnicy, w którą nie dowierzali ekonomiści, a dziś okazuje się - bazując na gospodarczych prognozach rządu - że maksymalnie w 2026 r. będziemy mówił o płacy minimalnej w okolicach 5 tys. zł brutto.

W latach 2019-2023 dwie trzecie wzrostu płacy minimalnej to był mus

Jak od momentu obietnicy podwyżki płacy minimalnej do 4 tys. zł - z 2019 r. - rozwijała się sytuacja? W styczniu 2020 r. mieliśmy podwyżkę z 2250 zł do 2600 zł. Tu rząd okazał się mocno propracowniczy (był to trochę element kampanii przed wyborami parlamentarnymi jesienią 2019 r.), bo zgodnie z ustawą mógłby poprzestać na podwyżce do ok. 2346 zł. 

W 2021 r. płaca minimalna urosła z 2600 zł do 2800 zł, i tu też rząd dodał co nieco, bo ustawowe minimum wynosiło ok. 2716 zł. W 2022 r. hojności już nie było - najniższe wynagrodzenie zostało podniesione do 3010 zł, czyli w zasadzie do minimalnej koniecznej kwoty (ok. 3004 zł). W 2023 r. też zdecydowana większość podwyżki płacy minimalnej wynikała z ustawowego musu - choć trochę rząd dorzucił "od siebie". Najniższa pensja to średnio 3545 zł - 3490 zł w pierwszej połowie roku i 3600 zł w drugiej, choć zgodnie z przepisami rząd mógł ustalić ją na poziomie o ok. 100 zł niższym (ok. 3447 zł).

Reasumując, wzrost płacy minimalnej między 2019 r. (2250 zł) a 2023 r. (średnio 3545 zł) o 1295 zł brutto w około dwóch trzecich wynikał z ustawowego musu (poziomu inflacji, tempa wzrostu PKB), a w około jednej trzeciej był "tłuszczykiem" dodanym pracownikom przez rząd.

Więcej o: