W Australii ostatnich godzinach spadła temperatura i zaczął padać deszcz. Może to ułatwić walkę z gigantycznymi pożarami lasów i zmniejszyć ryzyko powstawania nowych pożarów. Jeszcze w piątek wiejący z prędkością 100 kilometrów na godzinę wiatr dodatkowo podsycał pożary do bardzo niebezpiecznego poziomu.
Teraz nastąpiła zmiana pogody, a prognozy są optymistyczne. - Łagodniejsze warunki mają utrzymać się przez tydzień. Da to wytchnienie naszym wspaniałym strażakom i pracownikom innych służb ratowniczych - oświadczyła premier stanu Nowa Południowa Walia Gladys Berejiklian.
>>> Z pożarami w Australii walczyły m.in. siły powietrzne. Oto widok z kokpitu wojskowego samolotu:
Najbliższe dni mają dać okazję strażakom i żołnierzom na częściowy odpoczynek i przegrupowanie sił. Miejscowa policja chce nawet ponownie otworzyć dla turystów niektóre kurorty wypoczynkowe, choć zamknięte co najmniej do lutego pozostaną parki narodowe.
Obecnie władze notują około 160 ognisk pożarów w Nowej Południowej Walii oraz 36 w sąsiedniej Wiktorii. W walce z żywiołem Australijczykom pomaga około 100 strażaków ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, a oba kraje mają dosłać jeszcze 140 kolejnych.
Pożary lasów trawią Australię od września. Wybuchają każdego roku w lecie, ale naukowcy twierdzą, że skala tegorocznego żywiołu jest nieporównywalnie większa niż w latach ubiegłych. Od września zginęło 27 osób i około miliarda zwierząt. Ocenia się, że spłonęło 10 milionów hektarów w pięciu stanach, czyli obszar równy Korei Południowej. Zniszczonych zostało około dwóch tysięcy domów.
Straty oceniane są na co najmniej 5 miliardów dolarów australijskich. Premier Australii przeznaczył 2 miliardy dolarów na specjalny fundusz z którego wypłacane będą odszkodowania.