W tym roku nieoczekiwanie Dzień Długu Ekologicznego dla całego świata wypada dużo później niż w ostatnich latach, bo "dopiero" 22 sierpnia. W 2018 i 2019 r. przypadał już pod koniec lipca, ostatni raz tak późno mieliśmy z nim do czynienia w 2005 r.
Przyczyną jest oczywiście epidemia COVID-19, która zatrzymała na pewien czas ludzkość, m.in. ograniczając tym samym naszą emisję CO2. Według prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej, w tym roku globalna emisja dwutlenku węgla może spaść o 8 proc.
Tym samym ślad ekologiczny ludzkości zmniejszył się, daliśmy troszkę odetchnąć Ziemi. Nie jest to jednak szczególnie wielkie pocieszenie. Dzień Długu Ekologicznego przypadający 22 sierpnia oznacza obrazowo rzecz ujmując, że w ciągu roku wykorzystujemy ponad półtorej Ziemi (a nawet 1,6). Nie wystarcza nam ona już od około 50 lat.
Dzień Długu Ekologicznego to moment w ciągu roku, w którym ludzkość wykorzystała już "przysługujące" jej zasoby Ziemi na dany rok (m.in. pastwiska, łowiska, ziemia uprawna, lasy, paliwa kopalne), czyli tyle, ile w ciągu roku nasza planeta jest w stanie wytworzyć.
Innymi słowy, w tym roku jako ludzkość od 23 sierpnia będziemy drenować Ziemię "na kredyt", korzystając z zasobów, których nasza planeta nie jest w stanie odnowić w takiej samej ilości w ciągu roku. Im wcześniej w ciągu roku wypada Dzień Długu Ekologicznego, tym bardziej eksploatujemy planetę, tym więcej jej zasobów odbieramy przyszłym pokoleniom. Im później - tym więcej czasu dajemy Ziemi na zregenerowanie zasobów naturalnych.
Warto pamiętać, że 22 sierpnia to Dzień Długu Ekologicznego dla całego świata łącznie. Ale oczywiście są kraje, w których ślad ekologiczny obywateli jest znacznie większy od przeciętnego. Rekordziści to Katar oraz Luksemburg, dla których DDE wypadał w tym roku kolejno 11 i 16 stycznia. Oczywiście na drugim końcu są głównie biedne kraje - pod koniec grudnia swój DDE "obchodzić" będą Niger, Mjanma czy Kirgistan.
W Polsce Dzień Długu Ekologicznego w tym roku wypadł 14 maja. Wtedy też swój DDE miały m.in. Francja i Włochy. Obrazowo rzecz ujmując, gdyby cała populacja świata żyła tak, jak Polska, w ciągu roku "wykorzystywaliśmy" 2,7 Ziemi.
Skumulowany dług ekologiczny ludzkości to obecnie ok. 18 lat. Oznacza to, że - przy założeniu, że skutki wykorzystywanie zasobów ponad miarę byłyby odwracalne) - Ziemia potrzebowałaby 18 lat całkowitego spokoju, aby się w pełni zregenerować.
Najważniejszy ślad biologiczny, jaki zostawia ludzkość, to ślad węglowy. Szacuje się, że jego zmniejszenie o połowę przesunęłoby datę Dnia Długu Ekologicznego o 93 dni.
Około połowa zdolności biologicznych Ziemi wykorzystujemy obecnie w procesie produkcji żywności. Szacuje się, że zmniejszając ilości marnowanej żywności o 50 proc. opóźnilibyśmy Dzień Długu Ekologicznego o 13 dni.
Wśród innych porad jest także m.in. zalesianie, zarybianie, przesiadka na transport publiczny lub bezemisyjny (np. rower), korzystanie z odnawialnych źródeł energii. Wiele dałoby także m.in. ograniczenie spożycia mięsa i "przerzucenie się" na dietę roślinną, gdyż produkcja roślin jest zdecydowanie mniej obciążająca dla planety. Gdybyśmy ograniczyli globalne spożycie mięsa o połowę, Dzień Długu Ekologicznego przypadałby 17 dni później.