- Wzywam państwa UE do utrzymania przodownictwa w realizacji konkretnych i ambitnych zobowiązań krótkoterminowych dot. klimatu - z takim apelem zwrócił się bezpośrednio do krajów wspólnoty Sekretarz Generalny ONZ António Guterres.
W czwartkowym wystąpieniu podkreślił, że jest istotne, aby Unia Europejska zobowiązała się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. do 2030 r. Takiego celu - podwyższonego wobec obecnych 40 proc. - chce Komisja Europejska. Z kolei Europarlament chce, by redukcja była jeszcze bardziej ambitna. Ostatecznie jest jednak potrzebne porozumienie europejskich przywódców, a niektóre kraju - w tym Polska - nie zadeklarowały jeszcze swojej zgody.
Ten temat ma być dyskutowany na najbliższym szczycie europejskim w grudniu. Guterres zauważył, że tuż po nim będzie dobra okazja, by UE mogła wykazać się globalnym przywództwem w polityce klimatycznej - prezentując zwiększony cel na Szczycie Ambicji Klimatycznych 12 grudnia. Sekretarz Generalny zwrócił też uwagę, że Europejski Zielony Ład i środki na politykę klimatyczną w nowym budżecie UE oraz funduszu odbudowy mogą pomóc Unii w zrealizowaniu ambitnego celu.
Tu pojawia się jednak problem. Negocjacje dot. zwiększenia celu klimatycznego na rok 2030 i tak byłby trudne. Jednak teraz przed szczytem przywódców UE pojawił się jeszcze większy problem, gdyż Polska i Węgry grożą zawetowaniem unijnego budżetu - a więc i środków na politykę klimatyczną - jeśli Unia nie zrezygnuje z powiązania wypłat z przestrzeganiem praworządności.
"UE grozi przekroczenie terminu sfinalizowania ambitnych celów klimatycznych na rok 2030 przed końcem tego roku, w związku z obawami, że negocjacje zostaną wykolejone przez spór Polski i Węgier z Brukselą" - pisze "Financial Times".
Brak pewności co do budżetu stawia pod znakiem zapytania możliwość wyrażenia zgody na większe ambicje klimatyczne przez wiele państw członkowskich. Jeden z cytowanych przez "FT" urzędników z Brukseli powiedział, że "jeśli będziemy mieli poważne problemy z budżetem i funduszem odbudowy, to będzie oznaczało brak politycznej stabilności oraz środków finansowych potrzebnych do mobilizacji w sprawie klimatu".
Niektórzy polscy politycy - np. europoseł Patryk Jaki - sugerują, że nieuchwalenie budżetu przed końcem roku nie będzie problemem, ponieważ wtedy zadziała tzw. prowizorium. To przedłużenie budżetu obowiązującego do końca roku 2020 i wypłacanie pieniędzy na jego podstawie. Jednak takie środki są wypłacane w krótkim terminie i tylko na najpilniejsze cele. To nie pozwala na zaplanowanie wielkich, długofalowych projektów i inwestycji, a takie są potrzebne z perspektywy zielonej transformacji. Ponadto Polsce i Węgrom może grozić, że w przypadku braku porozumienia pozostałe kraje UE stworzą fundusz obudowy bez nas. To oznaczałby, że stracimy dziesiątki miliardów euro, z których 30 proc. musi być wydane na cele klimatyczne.
To wszystko wprowadza niepewność na ostatnim etapie negocjacji dot. nowego celu ograniczenia emisji na 2030 rok - i może sprawić, że nie zostanie przyjęty.
To, czy i kiedy zostaną zaprezentowane bardziej ambitne cele klimatyczne Unii, ma dalekosiężne konsekwencje. Inne państwa patrzą na to, co zrobi wspólnota. Zadeklarowanie ambitnej polityki będzie sygnałem zachęcającym innych do tego samego. Z kolei brak zgody co do ważnych, krótkoterminowych celów we wspólnocie może opóźnić działania także innych państw.
- Świat coraz bardziej mobilizuje się do walki z kryzysem klimatycznym, ale wciąż działamy za wolno i przegrywamy z czasem. Unia może pozostać liderem w walce o klimat i ułatwiać zieloną transformację na świecie. Może też pokazać światu, jak sprawiedliwie ten proces transformacji przeprowadzić tak, aby nikt nie pozostał w tyle - oceniła Paulina Sobiesiak-Penszko z Instytutu Spraw Publicznych. Jak powiedziała:
Ambitne działania wymagają jednak najpierw przyjęcia ambitnych celów, a potem pilnego ich wdrożenia w życie. Czy to się uda, okaże się już za chwile na grudniowym szczycie Rady Europejskiej, kiedy powinno dojść do przyjęcia zobowiązania zmniejszenia emisji o co najmniej 55 proc. do 2030 roku. Wetując unijny budżet i środki na odbudowę gospodarczą Polska i Węgry mogą zagrozić realizacji tych celów. Żeby skutecznie działać, Europa musi bowiem zapewnić bezpieczeństwo finansowe zielonej transformacji.
- Nakłaniam Unię Europejską, aby wykorzystała te możliwości - i odpowiedziała na to wezwanie - dla dobra wszystkich ludzi, dla osiągnięcia dobrobytu i dla dobra naszej wspólnej planety, od której jesteśmy zależni - zaapelował w swoim wystąpieniu Guterres.