Wszechobecne zanieczyszczenie plastikiem w Arktyce. Bierze się w dużej mierze z... naszych pralek

Tylko w jednej z niemal stu próbek wody pobranych w różnych częściach Arktyki nie było mikroplastiku - pokazują wyniki badań prowadzonych przez naukowców za Kołem Podbiegunowym. Badali nie tylko samą obecność, ale też skład mikroplastiku. Dane wskazują, że w większości pochodzą one z ubrań z tworzyw sztucznych. Mikroplastikowe włókna trafiają do wody m.in. podczas prania.
Zobacz wideo Ochojska: Wpływamy negatywnie na życie ludzi w najuboższych krajach

Zanieczyszczenie plastikiem dotarło już do najtrudniej dostępnych zakątków planety, od Rowu Mariańskiego po Mount Everest. Wraz z wodą i wiatrem po świecie rozsiewany jest mikroplastik - drobne fragmenty przedmiotów z tworzyw sztucznych.

Nie powinno więc dziwić, że dotarł on także do Arktyki. Jednak nowe badanie pokazuje, że zanieczyszczenie mikroplastikiem jest tam nie tyle obecne, co już powszechne. Odpowiada też na pytanie, skąd w dużej mierze bierze się ten plastik - i dzięki temu sugeruje, jak możemy walczyć z tym problemem. 

"The Guardian" opisuje wyniki badania przeprowadzonego w różnych częściach Arktyki. W 96 z 97 próbek wody znaleziono mikroplastik. Jeden z naukowców komentujący wyniki badania stwierdził, że zanieczyszczenie mikroplastikiem jest tak powszechne, że być może trzeba zadawać sobie pytanie nie "gdzie dotarł już plastik", a "gdzie jeszcze go nie ma".

Po przeanalizowaniu składu próbek okazało się, że 92 proc. z nich to włókna, z czego prawie 3/4 - włókna poliestrowe. Ich rozmiar i koloru wskazują, że pochodzą one z poliestrowych ubrań. Tylko niewielka część odpowiada fragmentom sieci rybackich. 

Pranie w Europie i Ameryce zaśmieca Arktykę 

Co szczególnie niepokojące, to informacja, że większość próbek z mikroplastikiem pobierano na głębokości 3-8 metrów. To kluczowa dla życia morskiego strefa oceanu, w której żeruje duża część zwierząt. Połykają mikroplastik, który po pierwsze może szkodzić im samym, a po drugie trafiać wraz z łańcuchem pokarmowym do innych zwierząt i ludzi. 

Według badania mikroplastikowe włókna trafiają do Arktyki głównie z Europy i Ameryki Północnej. Inne cytowane przez "Guardiana" badanie szacuje, że tylko z USA i Kanady co roku trafiają co oceanów setki ton mikroplastiku z prania. 

Naukowcy zwracają uwagę, że to kolejny przykład na to, że Arktyka - jeden z najbardziej dziewiczych ekosystemów na planecie - staje się miejscem, do którego trafia zanieczyszczenie z południa. Do Arktyki trafiają toksyczne zanieczyszczenia; ponadto zmiany klimatu sprawiają, że temperatura rośnie tam kilka razy szybciej niż w innych częściach Ziemi, z fatalnym skutkiem dla przyrody. 

By ograniczyć swój wkład w zanieczyszczenie z prania można ograniczyć niepotrzebne pranie, prać w niższej temperaturze, a także - jeśli urządzenie daje taką możliwość - zamontować filtry. Warto także stawiać na ubrania z naturalnych włókien (choć tu też trzeba uważać - bawełna też może być związana z problemami środowiskowymi i społecznymi) i porzucić "fast fashion" na rzecz kupowania mniejszej liczby trwałych ubrań na lata. Jednak poza indywidualnym działaniem konieczne są kroki na wyższym poziomie. Chodzi o regulacje i odpowiedzialność przemysłu tekstylnego i modowego oraz działania rządów i samorządów, m.in. w zakresie oczyszczania wody.

Więcej o: