Trybunał UE nakazał Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla w kopalni Turów

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w ramach środków tymczasowych nakazał Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. To efekt sprawy wniesionej przez władze Czech, które uważają, że Polska, wydając koncesję na dalsze wydobycie, złamała przepisy unijne. W komunikacie TSUE czytamy, że uznano, iż dalsze wydobycie może szkodzić zasobom wodnym w Czechach i dlatego do czasu wydania ostatecznej decyzji należy je wstrzymać.
Zobacz wideo Polski Ład PiS-u ułatwi tworzenie nowych parków narodowych? Mikos: Upominaliśmy się o to od wielu lat

"Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów" - głosi wydany w piątek komunikat Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Chodzi o sprawę kopalni odkrywkowej węgla brunatnego PGE Turów, która znajduje się na terytorium Polski w pobliżu granicy z Czechami i Niemcami. Według operatora elektrownia Turów odpowiada ok. 7 proc. produkcji energii elektrycznej w Polsce. 

Polska planuje eksploatować ją do 2044 roku. Czechy, a także Niemcy, od dawna skarżą się na wpływ kopalni na społeczności mieszkające przy granicy. Mówią m.in. o tym, że pozbawia ona mieszkańców zasobów wodnych. 

Na początku marca Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni w Turowie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W bezprecedensowej sprawie Czechy zarzuciły, że Polska dopuściła się szeregu naruszeń prawa Unii, wydając koncesję na wydobycie na kolejnych sześć lat, do 2026 roku (po tej zdążono wydać już kolejną koncesję do roku 2044). Także Komisja Europejska wydała opinię, w której zarzuca, że Polska "przyjmując przepis pozwalający na przedłużenie do sześciu lat obowiązywania koncesji na wydobywanie węgla brunatnego bez przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko, naruszyła dyrektywę w sprawie oceny skutków wywieranych na środowisko".

Czechy wniosły także o zastosowanie środków tymczasowych, czyli nakaz wstrzymania wydobycia do czasu rozpatrzenia sprawy. Wiceprezes Trybunału Rosario Silva de Lapuerta uwzględniła wniosek. Uznano, że podnoszone przez Czechy zarzuty dotyczące stanu faktycznego i prawnego uzasadniają zarządzenie wnioskowanych środków tymczasowych. Ponadto wiceprezes przypomniała, że szkoda dla środowiska naturalnego i zdrowia ludzkiego ma co do zasady nieodwracalny charakter.

W komunikacie pokreślono, że "Trybunał wyda wyrok co do istoty sprawy w terminie późniejszym" i postanowienie w przedmiocie środków tymczasowych nie przesądza kwestii powództwa głównego.

Wydobycie zagraża zasobom wodnych w Czechach

Wiceprezes TSUE uznała, że sprawa ma na tyle pilny charakter, że kwalifikuje się do wydania środków tymczasowych. 

"Wydaje się wystarczająco prawdopodobne, że dalsze wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku może mieć negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim. Działalność ta prowadzi do ciągłego odpływu znacznych ilości wody z terytorium Czech na terytorium Polski, co niewątpliwie obniża poziom wód podziemnych na terytorium czeskim, co może z kolei zagrozić zaopatrzeniu w wodę pitną społeczności zależnych od dotkniętych tym zjawiskiem części wód" - czytamy w komunikacie. 

Wiceprezes uznała, że takie szkody mają poważny charakter. "Prawdopodobieństwo nadmiernego odpływu wód podziemnych z terytorium czeskiego potwierdza ponadto okoliczność, że Polska przyjęła zaplanowany na wielką skalę środek zaradczy polegający na budowie ekranu przeciwfiltracyjnego, mającego w szczególności zapobiec negatywnym skutkom środowiskowym tej działalności wydobywczej. Jednakże budowa takiego ekranu zostanie ukończona dopiero w 2023 r." - informuje TSUE.

"Jedyna decyzja, jaka mogła zapaść"

- Nakaz wstrzymania prac kopalni Turów, jaki został nałożony przez Trybunał Sprawiedliwości UE to jedyna decyzja, jaka mogła zostać podjęta w tej sytuacji. Nasi sąsiedzi od dawna zwracali uwagę na szkodliwy wpływ kopalni i pomimo prób rozmów z polskim rządem byli systematycznie ignorowani przez stronę polską - skomentowała decyzję Joanna Flisowska, szefowa zespołu Klimat i Energia w Greenpeace.

W Turowie jak w soczewce widzimy, jak nieudolnie polski rząd podchodzi do sprawiedliwej transformacji energetycznej i jakie konsekwencje powoduje ośli upór trwania przy węglowym status quo. Przez nieodpowiedzialność rządu i PGE kopalnia musi zaprzestać działania z dnia na dzień. Tej sytuacji można było uniknąć. Liczymy na to, że decyzja TSUE podziała jak kubeł zimnej wody na ministra Jacka Sasina odpowiedzialnego z transformację sektora wydobywczego i energetycznego. Nie ma innej drogi jak odejście od węgla w ciągu najbliższej dekady

- powiedziała.

"Wspólnota i współodpowiedzialność - pojęcia wyjątkowo trudne do zrozumienia dla pisowskiej grupy trzymającej władzę. Dzisiejsza decyzja TSUE w sprawie Turowa jest srogą i bardzo kosztowną lekcją znaczenia tych określeń" - skomentował był premier i europarlamentarzysta Marek Belka.

Polska nie pokazała dowodów, że to zagrozi systemowi 

Z komunikatu wynika, że strona polska argumentowała, iż nakazanie wstrzymania wydobycia pociągnęłoby za sobą, ze względu na układ technologiczny elektrowni Turów, "nieodwracalne zatrzymanie tej elektrowni".

Jednak w ocenie wiceprezes TSUE Polska nie poparła tego twierdzenia dowodami i że, "nawet jeśli nagła niedostępność danej elektrowni może powodować negatywne skutki, operatorzy systemu elektroenergetycznego są w stanie tak zrównoważyć sieć elektroenergetyczną, aby zrekompensować taką niedostępność". 

"Polska nie wykazała w wystarczający sposób, że zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów wiązałoby się z rzeczywistym zagrożeniem jej bezpieczeństwa energetycznego, zaopatrzenia polskich odbiorców w energię czy też dla transgranicznych przesyłów energii. Ponadto podnoszona przez Polskę szkoda wynikająca z niemożności realizacji ważnych projektów i inwestycji w dziedzinie energetycznej nie może w każdym razie przeważyć nad względami związanymi ze środowiskiem naturalnym i zdrowiem ludzkim. Wreszcie, wskazywana przez Polskę szkoda społeczno-gospodarcza związana z likwidacją miejsc pracy pracowników kopalni i elektrowni Turów oraz osób zatrudnionych przez przedsiębiorstwa będące podwykonawcami stanowi w istocie szkodę o charakterze finansowym, która nie może, jeśli nie zajdą wyjątkowe okoliczności, zostać uznana za nieodwracalną, ponieważ odszkodowanie pieniężne może co do zasady przywrócić poszkodowanemu sytuację sprzed wystąpienia tej szkody" - czytamy w komunikacie. 

Więcej o: