Tysiące ludzi w różnych częściach Grecji musiało uciekać przed rozprzestrzeniającymi się pożarami - podaje agencja AP.
W nocy z czwartku na piątek strażacy walczyli z ogniem m.in. w regionie na północ od Aten, starając się utrzymać pożary z dala od obszarów zamieszkanych, sieci energetycznych, a także starożytnych zabytków. Wstrzymano ruch na jednej z głównych autostrad prowadzącej ze stolicy na północ kraju.
Pożary i upały zagrażają także uchodźcom w greckich obozach w okolicy Aten. Około 3500 osób zostało ewakuowanych do innych obozów, ponieważ zagrażał im ogień. Jak informują tamtejsi aktywiści, temperatura sięga tam 39 stopni, a dla wielu ewakuowanych nie ma schronień w obozach i śpią oni pod gołym niebem.
Na wyspie Eubea straż przybrzeżna, we współpracy z właścicielami prywatnych łodzi, prowadzi wielką operację ewakuowania setek mieszkańców i turystów, którzy znaleźli się w pułapce między pożarami a morzem. Do piątku ewakuowano drogą morska ponad 600 osób.
W okolicy historycznej miejscowości Olimpia na Peloponezie doszczętnie spłonął jeden z hoteli.
W wyniku pożarów lasów spłonął jeden z hoteli w rejonie Olimpii fot. Giannis Spyrounis
Niektórzy strażacy oraz wolontariusze odnieśli obrażenia w walce z ogniem. Co najmniej dziewięć osób zabrano do szpitali w Atenach z poparzeniami różnego stopnia. Z kolei na wyspie Eubea 11 osób wymagało pomocy medycznej.
- Jesteśmy w 10 dniu potężnej fali upałów, która obejmuje cały kraj. To najsilniejsze upały od 30 lat - powiedział AP funkcjonariusz straży pożarnej Aristotelis Papadopoulos.
Reporterzy rozmawiali także z Giorgosem Hatzispirosem, który dzień po ewakuacji wrócił do swojego domu na północ od Aten. Ocalały tylko dwie ściany i - jakimś cudem - strojące w schowków rowery jego dzieci. - Nic nam nie zostało - mówił mężczyzna. Prosił swoją matkę, by nie wchodziła do domu, aby oszczędzić jej widoku zniszczenia.
W walce z ogniem pomagają samoloty i śmigłowce z Francji, Rumunii, Szwecji i Szwajcarii, a także strażacy z Cypru. Wsparcie organizuje Unia Europejska. Jednak pomocy wymagają również tureccy strażacy, którzy także mierzą się z upałami i pożarami. Tam pomoc obiecała m.in. Polska.
Naszym priorytetem jest zawsze najpierw ochrona życia ludzkiego, a następnie ocalenie majątków, środowiska naturalnego i kluczowej infrastruktury. Niestety w obecnych warunkach osiągnięcie wszystkich tych celów jest zwyczajnie niemożliwe
- powiedział premier Kiriakos Mitsotakis w czwartkowym oświadczeniu. Podkreślił, że pożary obrazują "realia zmian klimatu".
Wzrost temperatury, wraz z nim silniejsze fale upałów i zmiana wzorców pogodowych (jak bardziej intensywne, ale rzadsze opady) to przewidywane przez badaczy skutki globalnego ocieplenia.
To sprawia, że w dotkniętych nimi regionach zwiększa się zagrożenie pożarami. Na przykład w raporcie naukowym przygotowanym na zlecenie australijskiego rządu oceniono, że w wielu rejonach kraju ocieplenie o 2 stopnie Celsjusza zwiększy intensywność pożarów o 25 proc., powiększy teren objęty pożarami o połowę oraz skróci czas między pojawianiem się kolejnych pożarów.
W rejonach charakteryzujących się występowaniem pożarów, jak Kalifornia czy Australia, mogą być one groźniejsze niż wcześniej. Ekstremalna susza i upały pozwalają np. na powstawanie gigantycznych pożarów - pojedyncze swym zasięgiem obejmują nawet 500 tys. hektarów. Taka skala ognia jest nie do opanowania przez strażaków.
Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.