Susza spowodowała, że rolnicy i operatorzy łodzi turystycznych walczyli między sobą o to, komu uda się wykorzystać wodę z tamy La Angostura w Boliwii - donosi agencja Reutera.
Sytuacja w kraju pogarsza się. Rolnicy z powodu suszy tracą swoje uprawy, a utrzymujący się z turystyki operatorzy łodzi nie mogą liczyć na zarobek. W okolicy tamy regularnie dochodzi do starć z policją. W zeszłym tygodniu służby musiały użyć gazu łzawiącego, by rozpędzić tłum.
- To ogromny problem społeczny. Mieszkańcy Valle Alto, którzy mieszkają wokół zapory La Angostura, chcą przejąć kontrolę nad zaporą, by ratować swoje uprawy - mówi jeden z protestujących rolników.
Lokalne media poinformowały, że rolnicy zamknęli główne drogi w miejscowości Cochabamba na początku tego tygodnia. Zapowiadają, że nie ustąpią, dopóki nie zostanie rozwiązany problem niedoboru wody - podaje portal news.yahoo.com.
W 1997 roku Bank Światowy zmusił rząd Boliwii do sprywatyzowania swojego systemu wodociągowego w mieście Cochabamba jako jeden z warunków otrzymania pakietu pożyczkowego.
W 1999 roku, w tajnym głosowaniu rząd Boliwii zatwierdził ustawę, która przyznała monopol na zasoby wodne międzynarodowemu konsorcjum Aguas del Tunari, kierowanemu przez amerykańską firmę Bechtel, hiszpańską Abengoa i cztery boliwijskie spółek jako udziałowców - podaje portal historydesignstudio.com/
Prawo nie pozwalało mieszkańcom Cochabamby na zbieranie wody z cystern czy deszczówki bez posiadania odpowiedniej licencji. Wejście w życie ustawy spowodowało także znaczne podwyżki opłat za wodę, co wywołało liczne protesty ludności boliwijskiej. W 2000 roku w mieście doszło do zamieszek, nazwanych wówczas "wojną o wodę", po których prywatyzację wody unieważniono.
Według najnowszego raportu Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) ubiegły rok był jednym z trzech najcieplejszych w historii Ameryki Południowej. W sierpniu po raz kolejny termometry wskazują rekordowe temperatury, a w Brazylii, Boliwii, Paragwaju i Argentynie panuje intensywna susza.
Zdaniem WMO za tak groźne zjawiska odpowiadają postępujące zmiany klimatu.
"Skutki anomalii pogodowych to przede wszystkim niedobory wody i energii, straty w rolnictwie, przesiedlenia oraz zagrożone zdrowie i bezpieczeństwo ludności" - piszą autorzy raportu. Od kilku tygodni Boliwia zmaga się nie tylko z brakiem wody, ale także z potężnymi pożarami.
Pożar rozprzestrzenił się na miejsca, w których żyją odizolowane, rdzenne plemiona. Na obszarze tym występuje również ogromne bogactwo flory i fauny. Ogień pochłonął w ostatnich dniach obszar dwa razy większy od powierzchni Londynu.
- Źródłem większości tych pożarów były podpalenia - przekazał w czwartek wiceminister obrony cywilnej Juan Carlos Calvimontes.
"Wysokie temperatury i silne wiatry sprawiają, że walka z ogniem jest nierówna. Najbardziej dotknięta pożarami jest centralna boliwijska prowincja Santa Cruz" - pisze Reuters.
W gaszeniu pożarów uczestniczą oprócz strażaków także żołnierze. W akcji wykorzystywane są również samoloty.
Pożary w Boliwii pojawiają się każdego roku w okresie od maja do sierpnia. W 2019 r. doszło do spalenia 6,4 mln hektarów na obszarach wiejskich. Na ten moment żywioł pochłonął ponad 200 tys. hektarów lasów.