Jeszcze w tym miesiącu ma rozpocząć się budowa muru na granicy Polski i Białorusi. Zapora ma powstać na podstawie specjalnej, przyjętej w ekspresowym tempie ustawy. Celem jest zablokowanie szlaku migracyjnego, stworzonego przez reżim Aleksandra Łukaszenki.
Wg rządu będzie kosztować 1,6 miliarda złotych. Ustawa o budowie muru jest zdaniem m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich częściowo niekonstytucyjna i sprawia, że miliardowa inwestycja jest praktycznie wyłączona z kontroli społecznej czy obowiązującego prawa. Zgodnie z nowym prawem do tej inwestycji nie stosuje się przepisów m.in. prawa budowlanego, prawa wodnego, prawa ochrony środowiska i o udostępnianiu informacji o środowisku. Tymczasem według naukowców skutki dla środowiska mogą być fatalne. Szczególnie że bariera będzie przebiegać przez niezwykle cenną Puszczę Białowieską.
Myśląc o Puszczy Białowieskiej często mamy na myśli las znajdujący się w Polsce, szczególnie tamtejszy park narodowy. Jednak Puszcza jest o wiele większa. Na terenie Polski leży tylko ok. 42 proc. jej powierzchni, reszta - w Białorusi. Dla zwierząt granice nie istnieją - puszcza jest jednym kompleksem leśnym, w którym żyją i migrują. W czasach Związku Radzieckiego wzdłuż granicy istniał płot, jednak - jak mówią badacze - od 30 lat jest on w stanie degradacji i zwierzęta mogły go coraz częściej przekraczać. Nowa bariera obierze te możliwości i poważnie im zagrozi.
O tym piszą prof. Bogdan Jaroszewicz, dr Katarzyna Nowak i prof. Michał Żmihorski w artykule opublikowanym w ubiegłym tygodniu na łamach magazynu "Science". Naukowcy ze znajdujących się w Białowieży ośrodków badawczych zwracają uwagę, że choć przede wszystkim priorytetem na granicy jest rozwiązanie kryzysu humanitarnego, to obecna sytuacja ma swoje konsekwencje także dla przyrody, w tym bezcennej Puszczy Białowieskiej. Mury graniczne "spychają na margines ludzi, osłabiają ponadgraniczną współpracę i ochronę przyrody. Do tego kosztują krocie"- piszą.
Na granicy już teraz powstał prowizoryczny płot, ułożony przez wojsko z drutu żyletkowego (concertina). Pracę nad nim zaczęto latem i pojawiają się informacje o tym, że na drucie kaleczą się zwierzęta. Nowy mur ma by dużo wyższy - ma mieć 5,5 m wysokości.
Według przywoływanych przez autorów artykułu publikacji, bariery graniczne są skuteczniejsze w blokowaniu migracji zwierząt niż ludzi. Jak przykład podają m.in. ogrodzenia na granicy USA i Meksyku i piszą, że ludzie - w tym przemytnicy - dostosowują się do bardziej wyrafinowanych zabezpieczeń granic i znajdują nowe metody. Prowadzone tam badania sugerują, że mury ograniczają migracje zwierząt, nie mają zaś praktycznie żadnego wpływu na liczbę ludzi przekraczających granicę.
Badacze piszą, że "straty, jakie przyniesie obecność muru, mogą przeważyć nad spodziewanymi korzyściami". Najbardziej narażone z powodu muru będą duże ssaki. Obecnie istniejący płot z drutu żyletkowego rani zwierzęta i może stać się dla nich śmiertelną pułapką. Z kolei nowa, wysoka bariera, prawdopodobnie nie będzie ranić zwierząt, ale skutecznie zablokuje im poruszanie się między polską i białoruską częścią puszczy.
To zablokuje migracje niedźwiedzi, żubrów, rysi, wilków i jeleni. Drut kolczasty na szczycie muru będzie zaś zagrożeniem dla ptaków. Jak czytamy, ogrodzenia "powstrzymują naturalny proces rekolonizacji lasu przez niedźwiedzia brunatnego". Ograniczona migracja będzie oznaczać zmniejszenie puli genów i różnorodności genetycznej, oraz mniejsze terytorium. Na przykład rysie potrzebują nawet 200 km kwadratowych terenów łownych. Ponadto ich populacja jest niewielka i przejęcie puszczy sprawi, że pula genów stanie się jeszcze uboższa. Dotychczas rysie przekraczały granicę pomimo pozostałości sowieckiego płotu, co pokazują prowadzone w Białowieży badania.
Autorzy na łamach "Science" apelują o "lepszą politykę", która uwzględni wartość przyrody oraz poszanowanie "wyjątkowego dziedzictwa", jakim jest Puszcza Białowieska. Wzywają też społeczność europejską i międzynarodową, by reakcja na sytuację na granicy z Białorusią odbywała się z "poszanowaniem integralności i zdrowia ekosystemu".
Ustawa o budowie bariery wyłącza m.in. przepisy o ochronie środowiska. Zostawia jednak furtkę do tego, by chociaż w jakiś sposób uwzględnić kwestie środowiskowe.
Zgodnie z ustawą Komendant Główny Straży Granicznej - a więc inwestor budowy muru - może zawnioskować o przygotowanie przez odpowiednie organy stanowiska lub informacji dot. m.in "możliwej minimalizacji zagrożeń dla środowiska". W skład zespołu do spraw przygotowania i realizacji wchodzą minister klimatu i środowiska oraz Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska (lub upoważnieni przez nich zastępcy).
Czy szef Straży Granicznej zasięgnął takich opinii lub opinii innych ekspertów z zakresu ochrony środowiska? Pytania na ten temat wysłaliśmy do biura prasowego SG i czekamy na odpowiedź.
Pytani przez serwis naukawpolsce.pap.pl autorzy stwierdzili, że nie specjalizują się w budowie barier granicznych i trudno im wskazać rozwiązania mogące złagodzić zagrożenia, ale wskazali, że takie metody istnieją i są stosowane. Mogą to być np. specjalne przejścia dla zwierząt, które są zbyt małe dla ludzi albo są zabezpieczone elektronicznie. Podkreślili, że rozwiązania powinny zostać wypracowane pomiędzy Strażą Graniczną a naukowcami. Np. w Arizonie na granicy USA i Meksyku umieszczono kilkadziesiąt przejść dla zwierząt - jednak są one zbyt małe dla wielu gatunków.