Polska naruszyła prawo Unii przedłużeniem o sześć lat terminu obowiązywania koncesji na wydobywanie węgla brunatnego w kopalni Turów bez przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko - wynika z opinii Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Rzecznik uznał, że "w przypadku kopalni mających powierzchnię porównywalną do powierzchni kopalni Turów istnieje, ze względu na sam ich charakter, prawdopodobieństwo spowodowania znaczących skutków w środowisku i muszą one bezwzględnie podlegać ocenie ich oddziaływania na środowisko". Odnosi się to nie tylko do wydania koncesji, lecz także przedłużenia jej o sześć lat.
Polskie prawo, na podstawie którego przedłużono koncesję bez oceny oddziaływania na środowisko, rzecznik uznaje za niezgodne z wymogami wynikającymi z unijnej dyrektywy o ochronie środowiska.
Polska dopuściła się ponadto naruszenia prawa Unii ze względu na to, że podała tę koncesję do wiadomości Czech dopiero pięć miesięcy po jej przyjęciu, a i to w niekompletny sposób. (...) Ponadto taki brak opublikowania stanowi naruszenie obowiązku zapewnienia publicznego dostępu do pozwoleń mających znaczny wpływ na środowisko
- pisze dalej rzecznik. Wreszcie "rzecznik generalny stwierdził, że poprzez nieudzielenie kompletnych informacji związanych z procedurą wydawania decyzji zezwalającej na prowadzenie działalności wydobywczej do 2026 r. Polska uchybiła zobowiązaniom wynikającym z zasady lojalnej współpracy". To unijna zasada, zgodnie z którą państwa członkowskie są zobowiązane do wzajemnego wsparcia realizacji celów Unii:
Zdaniem rzecznika generalnego spóźnione i niekompletne przekazanie przez Polskę żądanych informacji, w połączeniu z odmową ustosunkowania się do kierowanych przez Czechy próśb o wsparcie, nie spełnia wymogów ducha solidarności, współpracy i wzajemnego wsparcia między państwami członkowskimi, ustanowionych w prawie Unii z myślą o skutecznym urzeczywistnianiu celu ochrony środowiska.
Opinia rzecznika TSUE nie jest tym samym, co wyrok - dopiero on ostatecznie przesądza o sprawie. Decyzja powstaje niezależnie od wyroku i poprzedza go o kilka miesięcy. Ale najczęściej pokrywa się z wyrokiem. Opinię ws. Turowa wydał rzecznik generalny Priit Pikamäe.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Tymczasem na godzinę 13 w Pradze zaplanowane jest spotkanie premierów Polski i Czech. Według Czeskich mediów możliwe jest podpisanie porozumienia ws. Turowa.
W czwartek rano PAP poinformowała, powoławszy się na swoje źródła, że polscy i czescy negocjatorzy porozumieli się ws. kopalni Turów, a polski rząd w trybie obiegowym przyjął treść porozumienia. Prawdopodobnie na jego podstawie Polska będzie musiała wydać między 40 a 50 mln euro. Ponadto cały czas naliczane są kary za niewykonanie postanowienia TSUE ws. zawieszenia działalności kopalni - teraz to już w sumie 68 mln euro. Zdaniem niektórych prawników, nawet jeśli dojdzie do porozumienia, Polska i tak zapłaci karę.
Polsko-czeskie negocjacje w sprawie kopalni węgla brunatnego Turów trwają od czerwca 2021 roku i dotąd nie przyniosły przełomu. Praga toczy z Warszawą spór przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości, argumentując, że kopalnia węgla brunatnego w Turowie ma negatywny wpływ na środowisko i działa bez odpowiedniej oceny środowiskowej.
Polska przedstawiła ofertę m.in. rekompensat finansowych dla strony czeskiej w zamian za wycofanie pozwu z TSUE. Wiceprezeska Trybunału Rosario Silva de Lapuerta nakazała wstrzymanie wydobycia w Turowie, jednak Polska nie zastosowała się do tego postanowienia, wobec czego Trybunał zarządził karę w wysokości 500 tysięcy euro dziennie za prowadzenie wydobycia. Dzienne kary naliczane są do dziś, a łączna kwota kary wynosi obecnie ponad 68 mln euro.
Czeska inicjatywa "Wspólnie dla wody" - która zrzesza ekologów, ekspertów prawnych oraz stowarzyszenia sąsiedzkie z okolic kopalni Turów - oświadczyła pod koniec stycznia, że projekt umowy z Polską w sprawie kopalni narusza czeskie i europejskie prawo. Według jej przedstawicieli budowana przez kopalnię ściana podziemna, mająca zatrzymać wody gruntowe po czeskiej stronie, powstaje nielegalnie, a podziemna tama znajduje się ponad trzy km od miejsca, w którym jest potrzebna.
Spór zaczął się od tego, że Czechom nie spodobały się plany przedłużenia działalności i rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów. Ich zdaniem odkrywka negatywnie wpływa na środowisko także po czeskiej stronie granicy, w tym na poziom wód gruntowych.
Kopalnia pierwotnie miała zakończyć działalność w 2020 roku, ale koncesję przedłużono do 2026 r. W zeszłym roku właściciel, PGE, postanowił starać się o przedłużenie jej do roku 2044.
Pod koniec lutego ubiegłego roku Czechy złożyły skargę do TSUE w tej sprawie, a w maju unijny trybunał zobowiązał nasz kraj, w ramach środka tymczasowego, do natychmiastowego zaprzestania wydobycia w Turowie. Polski rząd od razu zapowiedział, że tego nie zrobi. Argumentował, że węgiel z kopalni zasila pobliską elektrownię. 17 czerwca 2017 roku rozpoczęły się negocjacje z Pragą, które mają doprowadzić do ugody.