Zdjęcia z ogarniętych burzą piaskową irackich miast wyglądają tak, jakby ktoś pokolorował je na pomarańczowo. To jednak nie efekty specjalne. Zjawisko jest nie tylko spektakularne, ale też bardzo groźne.
Jak podaje BBC, w wyniku burzy piaskowej w pierwszym tygodniu maja 5000 ludzi wymagało hospitalizacji. Tylko w regionie Bagdadu 2000 osób miał problemy z oddychaniem przez burzę piaskową. Najbardziej narażone są osoby, które już mają choroby układu oddechowego (np. astmę), a także osoby starsze. Większość wypisano ze szpitala po podaniu tlenu i zastosowaniu innego leczenia, ale co najmniej jedna osoba zmarła.
- W trakcie burz piaskowych unosi się bardzo drobny pył. To nie jest taki piasek, jaki możemy znać z polskich plaż. Jest bardzo drobny, lekki pył. Prądy ciepłego powietrza podnoszą go i ten pył nie opada. Wciąż wiruje w powietrzu i wdziera się wszędzie. W oczy, w nos. I jeśli ktoś jest na zewnątrz, to tym pyłem się oddycha - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Małgorzata Olasińska-Chart z zarządu Polskiej Misji Medycznej. Organizacja pomocowa od lat działa w Iraku, a Olasińska-Chart była tam na misji w drugiej połowie kwietnia.
- Zamknięto lotnisko w Bagdadzie, nie pracowała część biur. Burze piaskowe zdarzają się w Iraku, ale jeżdżę tam od lat i nie pamiętam, żeby były tak silne - wspomina i wyjaśnia: - To ewenement, żeby zamykać lotniska i prosić ludzi, żeby nie szli do pracy dla swojego bezpieczeństwa. Trzy lata temu byłam w Iraku w czasie fali upałów i temperatura sięgała 51 stopni. Wtedy Bagdad zamknął biura i zakłady pracy, ale głównie po to, żeby ograniczyć pobór energii.
(Poniżej - kwietniowa burza piaskowa nad Irakiem na zdjęciu satelitarnym NASA)
Polska Misja Medyczna wspiera w Iraku uchodźców oraz osoby wysiedlone wewnętrznie, z których część mieszka w obozach. - Osoby żyjące w namiotach są w jeszcze gorszej sytuacji. Ich namioty są zupełnie nieszczelne. Wdziera się do nich pył i nie sposób dobrze taki namiot posprzątać. Kiedy już pył się dostanie do środka, to mieszkańcy się go nie pozbędą - zwraca uwagę przedstawicielka organziacji i dodaje: - Na szczęście w obozach, w których działa PMM, zapewniamy pierwszą pomoc medyczną, są ambulanse, które mogą zabrać do szpitala.
BBC pisze, że burze piaskowe są w Iraku normą i najczęściej zdarzają się wiosną i latem, kiedy z północnego zachodu wieje wiatr szamal (na zdjęciu satelitarnym powyżej widać, jak wiatr unosi pył z kierunku północno-zachodniej, znad Syrii, do Iraku). Jednak z powodu zmian klimatu mogą one być coraz częstsze. Cytowane przez serwis irackie ministerstwo środowiska prognozuje, że w kolejnych dekadach pył w powietrzu może być problemem przez ponad 270 dni w roku.
- Irak jest coraz bardziej gorący i suchy. To jeden ze skutków zmian klimatycznych. Byłam w Iraku w drugiej połowie kwietnia i choć powinno o tej porze padać od tygodni, to lewo pojawił się deszcz. Jedyny deszcze, jaki był wiosną, to potężna burza w marcu. Ale to nie pomogło, a zaszkodziło. Spadła taka ilość wody, jaka spada w ciągu kilku miesięcy, co zniszczyło pola. Tam nikt nie zaprzecza, że klimat się zmienia - mówi Olasińska-Chart.
Wysokie temperatury i niewielkie opady utrzymują się od lat, a zasoby wody są na niskim poziomie. - To olbrzymi problem. Rolnictwo albo przestawi się na nowe warunki, albo będzie zupełnie niewydajne. Irak nie ma takiego systemu nawadniania jak np. Egipt z Nilu. Słońce po prostu wypala pola - opowiada przedstawicielka Polskiej Misji Medycznej.
Jednak poza zmianami klimatu są też inne przyczyny - mówił amerykańskiemu radiu NPR iracki ekolog Azzam Alwash. Jak stwierdził, suszę pogarszają błędy i zaniechania władz w ciągu ostatnich 20-30 lat. - Trzeba było modernizować nawadnianie, zatrzymywać pustynnienie, ograniczać pastwiska - powiedział i dodał, że iraccy urzędnicy są przyzwyczajeni do reagowania na kryzysu, a nie zapobiegania im. Alwash podkreślił, że kwestie ekologii i zmian klimatu to "egzystencjalne" wyzwanie dla Iraku.
Susza wpływ też na drogą żywność. Sytuację dodatkowo komplikuje wojna w Ukrainie. Kraj był - obok Rosji - jednym z najważniejszych dostawców zbóż, głównie pszenicy, oraz oleju roślinnego dla wielu krajów, w tym na Bliskim Wschodzie. Rosja blokuje możliwość eksportu z portów na Morzu Czarnym, a tegoroczne uprawy są pod znakiem zapytania. Przez to żywność w krajach opierających się na imporcie, do jakich należy Irak, jest coraz droższa.
- Kiedy byłam w Iraku, wszyscy mówili, że ceny żywności wzrosły, że dolar podrożał. Do tego rolnictwo jest w zapaści ze względu na zmiany klimatyczne. Nie jest tak, że żywności nie ma. W sklepach można kupić wszystko. Ale ceny rosną. A ten kryzys dopiero zostanie być odczuwalny - ostrzega Olasińska-Chart.
Wesprzyj pomoc Polskiej Misji Medycznej: