Miały być złote lata zielonej transformacji, ale przyszła wojna i kryzys. Ekspertka pisze, co dalej

W ubiegłym roku polityka klimatyczna wydawała się wreszcie przyspieszać, a teraz współrządzone przez Zielonych Niemcy uruchamiają elektrownie węglowe. Możemy znajdować się na rozdrożu pod względem przyszłości klimatu i świata. Obecny stan globalnej polityki klimatycznej powinien katalizować myślenie polityków w stronę odważnych i dalekowzrocznych działań - pisze Katarzyna Snyder, współpracowniczka Instytutu Zielonej Gospodarki.

Gdy rok temu, na fali nowo wskrzeszonego entuzjazmu dla polityki klimatycznej, amerykańska administracja zorganizowała klimatyczny szczyt liderów, a brytyjska Prezydencja UNFCCC pełną parą przygotowywała się do szczytu w Glasgow, obserwatorzy spodziewali się dobrych kilku lat dla globalnej polityki zielonej transformacji.

Zaproponowana przez Joe Bidena agenda Build Back Better z silnym komponentem klimatycznym była podstawą dla realizacji nowego amerykańskiego celu -  obniżenia emisji o 50-52 proc. do 2030 roku. Biden założył, że jego plan zostanie przyjęty przez Kongres, przywracając USA wiarygodność na globalnej scenie klimatycznej i przestawiając amerykańską gospodarkę na proklimatyczne tory.

Unia Europejska podnosiła się z pandemii w duchu zielonej odbudowy, a szczyt klimatyczny COP 26 obfitował w odważne deklaracje sektorów rządowego i prywatnego w zakresie celów finansowych, redukcyjnych. Nikt wówczas nie spodziewał się wielowymiarowego kryzysu, w którym się znaleźliśmy. Spójrzmy zatem na stan globalnej polityki klimatycznej z perspektywy dnia dzisiejszego - pierwszej połowy 2022, w której cała przestrzeń informacyjna zdominowana została przez wojnę w Ukrainie, galopującą inflację, dramatyczną sytuację energetyczną w Europie oraz coraz wyraźniej majaczący się na horyzoncie globalny kryzys żywnościowy.

Co mówią naukowcy? Jakie mamy dzisiaj uwarunkowania polityczne dla działań proklimatycznych na świecie i co w związku z tym robią główni gracze na scenie rządowej i pozarządowej?

Nauka stawia sprawę jasno

Z punku widzenia nauki rok 2022 jest ważny, ponieważ we wrześniu 2022 Miedzyrzadowy Panel Naukowy ds. Zmian Klimatu (ang. Intergovernmental Panel on Climate Change) opublikuje 6 Raport Oceniający (ang. 6th Assesment Report - AR6). Jego trzy składowe są nam już znane. Pierwszą część raportu traktującą o stanie klimatu poznaliśmy jeszcze w 2021 roku, a drugą i trzecią część - o adaptacji do zachodzących zmian i o sposobach redukcji emisji odpowiednio - IPCC upubliczniło w pierwszej połowie 2022 roku.

Kolejne raporty grup roboczych IPCC to puzzle tej samej układanki. Dzięki nim wiemy, w jakim momencie jesteśmy i co należy robić, aby osiągnąć neutralność klimatyczną. Gdy w kwietniu 2022 opublikowano trzecią część raportu AR6, przeszła ona bez echa i w cieniu wojny w Ukrainie. Niesłusznie, bo jest z nią bardzo związana. To mapa drogowa dla Europy na ścieżce transformacji i dla Ukrainy na ścieżce odbudowy. Dowiadujemy się z niej, że globalne emisje nadal rosną, chociaż - dzięki nowym technologiom - w wolniejszym tempie niż miało to miejsce dekadę temu.

Według IPCC osiągnięcie celu zapisanego w Porozumieniu Paryskim - ograniczenia ocieplenia klimatu do 1.5 stopnia Celsjusza - wymaga globalnej redukcji emisji na poziomie 43 proc. do 2030 roku i będzie wymagało aktywnego usuwania gazów cieplarnianych z atmosfery. Wykorzystanie węgla w produkcji energii musi spaść globalnie o 95 proc. przez następne 30 lat. Według naukowców nie ma już miejsca na budowę nowych elektrowni opalanych węglem. Te jeszcze działające należy stopniowo wycofywać z obiegu, a takie, które zostaną z nami na dłużej muszą zostać wyposażone w technologie wychwytywania i przechowywania dwutlenku węgla (ang. CCS - Carbon Capture and Storage). Jak pokazuje historia z uniezależnianiem się Unii Europejskiej od rosyjskiego gazu, ropy i węgla, porzucenie paliw kopalnych jest trudne i kosztowne, ale utrzymywanie się przy nich będzie nas kosztowało jeszcze więcej, ekonomicznie i z punktu widzenia bezpieczeństwa. Naukowcy szacują też, że koszty potencjalnych skutków katastrofalnych następstw zmian klimatu wielokrotnie przewyższają koszty odejścia od węgla, ropy i gazu.

Dobra wiadomość jest taka, że technologie istnieją na szeroką skalę i można transformację przeprowadzić - technologicznie i ekonomicznie. To nie brak możliwości stoi nam na przeszkodzie, ale brak woli politycznej i wiedzy u decydentów. Zła - że mamy naprawdę mało czasu i nie wolno nam pójść po linii najmniejszego oporu, np. w kontekście derusyfikacji europejskiego miksu energetycznego wrócić do paliw kopalnych, tylko że od innego sprzedawcy. Dekarbonizacja gospodarki jest kluczowym elementem zmiany.

Naukowcy z IPCC nie zaprzestają na opisaniu, co i kiedy trzeba zrobić, aby utrzymać globalne ocieplenie w ryzach. Odpowiadają także na pytanie "jak" pokazując tym samym gotowe recepty i taktyki do wdrożenia przez decydentów. Nie rozmawiamy o gruszkach na wierzbie, ale o bardzo konkretnych i dostępnych krokach, które można i należy uczynić jak najszybciej. To jest przepis także na polski sukces w zakresie ochrony klimatu i uniezależnienia energetycznego od Rosji i innych eksporterów gazu, węgla i ropy.

Tylko w okresie ostatnich trzech lat byliśmy świadkami wielkiej powodzi w Europie, bezprecedensowej fali gorąca, suszy w Stanach Zjednoczonych i w Indiach oraz Pakistanie, czy ekstremalnych pożarów w Australii. Skutki zmian klimatycznych będą się nasilać, zwiększając ryzyko kolejnych konfliktów wewnątrz i międzypaństwowych. Od lat zmiany klimatu nazywane były przez naukowców czynnikiem zwielokrotniającym zagrożenie (ang. threat multiplier). Dobrym przykładem jest obecny kryzys żywnościowy, spowodowany brakiem dostaw zbóż i nawozów z Ukrainy i Rosji na światowy rynek, który tylko pogłębi się, jeżeli globalne ocieplenie sprawi nam w tym roku kolejne przykre niespodzianki.

Jak trwoga to do paliw kopalnych?

Nauka to jedno, a polityka to, niestety, często całkiem coś innego. Wojna pomiędzy Rosją a Ukrainą bez wątpienia ma wpływ na globalne trendy w polityce klimatycznej. Z jednej strony potrzeba odejścia od paliw kopalnych jest jasna - nie tylko z uwagi na klimat, ale także z uwagi na bezpieczeństwo energetyczne gospodarki. Z drugiej agenda klimatyczna niestety wciąż nie jest postrzegana przez wszystkich jako rozwiązanie dla sytuacji, w której energia jest droga, krajowe systemy energetyczne zależne od nieprzewidywalnych aktorów, a klimat rozchwiany. Wielu polityków musi dzisiaj zmierzyć się z kwestiami takimi jak dług publiczny, odbudowa po pandemii, inflacja, wysokie ceny surowców oraz kryzys energetyczny i żywnościowy.

Główni gracze na globalnej scenie klimatycznej zwrócili się w tej sytuacji ku konwencjonalnym źródłom energii, przynajmniej krótkoterminowo. Prezydent Biden uwolnił rezerwy ropy i zwiększył wydobycie paliw kopalnych, aby pomóc Europie zdywersyfikować kierunki dostaw gazu. W Waszyngtonie agenda klimatyczna pozostaje zablokowana przez jednego senatora. Chiny zwiększają wydobycie węgla. Według Międzynarodowej Agencji Energii największy skok w emisjach CO2 w 2021 roku zanotowano właśnie w Chinach. Także Unia stanęła twarzą w twarz z uzależnieniem od rosyjskich paliw kopalnych. Rosja, jak dotąd, uniknęła ruiny spowodowanej sankcjami, ponieważ zarabia, jak cytuje magazyn Foreing Policy, miliard dolarów dziennie na sprzedaży ropy i gazu - głównie do krajów europejskich. To ulegnie wkrótce zmianie w związku z 6 pakietem sankcji europejskich wprowadzającym embargo na import ropy. W Brukseli mówi się już, że w kolejnym pakiecie sankcji także gaz może zostać objęty embargiem.

Komisja Europejska proponuje drogę zielonej derusyfikacji w dokumencie RE POWER EU. Pomysły w nim zawarte są dobre dla bezpieczeństwa energetycznego, dobre dla ochrony klimatu, ale trudne i kosztowne w krótkiej perspektywie. Społeczeństwa mogą tego kosztu nie unieść bez skupionej i zdecydowanej interwencji dalekowzrocznych polityków. W każdym wypadku Unia Europejska nie powinna być jedyną zieloną wyspą na świecie - globalny klimat wymaga, jakże szablonowe jest już to stwierdzenie - globalnych działań.

Tymczasem na poziomie konkretnych poczynań na niwie międzynarodowej i w zakresie efektywności instytucji takich jak Ramowa Konwencja Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu (ang.UNFCCC) wojna ma negatywny wpływ na atmosferę i dynamikę współpracy, na stanowienie nowych wspólnych standardów, mechanizmów i celów. Dodatkowo konflikt odciąga uwagę opinii publicznej od wyzwań związanych ze zmianami klimatu. W najbliższej przyszłości działania w dyplomacji wielostronnej będą miały większy efekt w podgrupach i klubach takich jak np. G7, a nie, jak to było w 2015 roku, na światowym forum ONZ.

Egipska prezydencja kolejnej konferencji klimatycznej UNFCCC - COP 27 - postawiła sobie priorytety w zakresie adaptacji, strat i szkód oraz mobilizowania finansowania klimatycznego. Fundusze na adaptację, mitygację i pokrywanie strat i szkód spowodowanych katastrofami naturalnymi związanymi ze zmianami klimatu to temat kluczowy dla krajów rozwijających się. Grupa Afrykańska, której członkiem jest Egipt, ma silny zespół negocjatorów skupiony od lat na tym temacie. Z punktu widzenia negocjacyjnego globalna Północ jest pod naciskiem, aby w tych obszarach iść na ustępstwa i podejmować nowe zobowiązania. Ale dzisiaj kraje te - Unia Europejska, Stany Zjednoczone i ich sojusznicy - mają inne priorytety w polityce zagranicznej i krajowej. Wynik konferencji COP 27 jest zatem zależny od tego, jak długo wojna rosyjsko-ukraińska będzie trwała i jak daleko idące będą jej skutki. Istnieje duże ryzyko, że wyniki COP w tym roku będą symboliczne, nie będzie fajerwerków wokół decyzji w sprawie finansów, adaptacji, strat i szkód, a wezwanie COP-u 26 z Glasgow do zaktualizowania narodowych planów redukcyjnych pozostanie bez odpowiedzi.

Jak nie zmarnować kryzysu

Nie załamujmy rąk, bowiem mamy w obszarze dynamiki politycznej w klimacie również powody do optymizmu. Jak mawiał Winston Churchill - nigdy nie marnujcie dobrego kryzysu. Inwazja Rosji na Ukrainę otworzyła oczy całej Europie, w szczególności Niemcom, ale także Polakom, na niebezpiecznie uzależnienie energetyczne od Rosji Putina.

Mamy teraz bezprecedensową okazję, aby skończyć z tym uzależnieniem i jednocześnie zdekarbonizować naszą gospodarkę w duchu ochrony klimatu i środowiska. Narzędzia i rozwiązania mamy, świadomość i wolę społeczną mamy. Stoimy przed wyborem: czarna czy zielona derusyfikacja systemu. W USA nadal rządzi prezydent, dla którego polityka klimatyczna jest jednym z priorytetów, Chiny mają interes ekonomiczny w rozkręcaniu rynków odnawialnych źródeł energii i elektryfikacji transportu.

Warto pamiętać, że duże światowe gospodarki, w tym Chiny, produkujące lwią część komponentów do samochodów elektrycznych, baterii słonecznych i turbin wiatrowych, mają twardy gospodarczy interes w tym, aby zielona transformacja postępowała bez przeszkód. Na spotkaniu w Berlinie pod koniec maja, Ministrowie ds. Energii i Środowiska najbogatszych gospodarek świata (tzw. Grupa G7) zobowiązali się do zdekarbonizowania produkcji elektryczności do 2035 roku. Podkreślili fakt, że wypełnili obietnice zaprzestania inwestycji w projekty węglowe poza granicami swoich krajów dodając, że chcą położyć kres międzynarodowemu finansowaniu projektów związanych ze wszystkimi paliwami kopalnymi. Ta decyzja może przesunąć szacowane 33 miliardy dolarów rocznie w stronę projektów OZE.

Ponadto, na marginesie spotkania, USA i Niemcy podpisali porozumienie o zacieśnieniu współpracy w zakresie rozwoju technologii wodorowych, farm wiatrowych na morzu i elektromobilności. Ministrowie G7 zadeklarowali swoją gotowość do współpracy z Ukrainą w zakresie zielonej odbudowy gospodarki po wojnie. Kluczowe będą też partnerstwa bilateralne w zakresie transformacji energetycznej pomiędzy krajami globalnego Południa i globalnej Północy, takie jak partnerstwo UE-USA-RPA ogłoszone na COP 26. Pozytywne polityczne sygnały płyną również z Australii, gdzie właśnie zmienił się rząd. Nowy premier australijskiego rządu nawet deklaruje, że Australia być może stanie się nowa superpotęgą w zakresie odnawialnych źródeł energii.

Jednocześnie działania podejmowane przez sektor prywatny i społeczny będą konieczne, aby wypełnić chwilową lukę w działaniach krajowych. Pod koniec maja w Davos klub 50 korporacji, w tym Microsoft i Ford Motor, zadeklarowało, że do 2030 roku będą kupować tylko "zieloną" stal, aluminium i inne towary produkowane w sposób przyjazny środowisku naturalnemu. Michael Bloomberg, były burmistrz Nowego Jorku, ogłosił kolejną inicjatywę o wartości 242 milionów dolarów, której celem jest promocja czystej energii w 10 krajach rozwijających się (Bangladesz, Brazylia, Kolumbia, Kenia, Mozambik, Nigeria, Pakistan, RPA, Turcja i Wietnam). Bloomberg inwestuje w działania mające na celu eliminację węgla w 25 krajach i zamknięcie wszystkich elektrowni opalanych węglem w Stanach Zjednoczonych. Sektor prywatny i jego działania są ważnym elementem w sytuacji, gdy politycy odwrócili uwagę od zielonej agendy.

Globalna polityka klimatyczna jest w kryzysie. Trudno jest obecnie jednoznacznie określić, czy wojna spowoduje tylko krótkoterminowe odstępstwo od globalnej zielonej transformacji, czy też znaleźliśmy się na rozdrożu. Każdy poważny kryzys jest również okazją do zmiany. Dzisiaj uzależnienie światowych gospodarek od paliw kopalnych doprowadziło klimat planety do ocieplenia skutkującego katastrofami o daleko idących konsekwencjach zagrażających zdrowiu i życiu jej mieszkańców.

Doprowadziło też do naszej zależności od autokratów, których mordercze pomysły finansujemy z własnej kieszeni. Tymczasem inwestycje w odnawialne źródła energii, efektywność energetyczną i szeroko zakrojona dekarbonizacja stanowią odpowiedzi na problemy związane z bezpieczeństwem energetycznym i cenami energii. W dobie rosnących cen ropy i węgla technologie proklimatyczne mają biznesowy sens - wysokość inwestycji w odnawialne i zeroemisyjne rozwiązania jest równa bądź niższa kosztom ponoszonym dzisiaj przez kraje przy zakupie ropy, gazu i węgla. Wreszcie brak działań chroniących klimat będzie skutkował zwiększoną ilością konfliktów o surowce (woda, ziemia, żywność) na świecie i związanymi z nimi dalekosiężnymi konsekwencjami. Obecny stan globalnej polityki klimatycznej powinien zatem katalizować myślenie polityków w stronę odważnych i dalekowzrocznych działań. Problemów braku bezpieczeństwa energetycznego i środowiskowego wyraźniej niż dzisiaj widać już nie będzie.

Autorka: Katarzyna Snyder – współpracowniczka Instytutu Zielonej Gospodarki, szefowa polskiej grupy negocjacyjnej przy ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu w latach 2012-2015, 

Więcej o: