Już latem aktywiści Polskiego Alarmu Smogowego mówili nam o pierwszych doniesieniach na temat kradzieży drewna - nielegalnych wycinek drzew poboczy dróg czy prywatnych działek. Ceny drewna wzrosły nawet o 100 proc., węgla - jeszcze więcej. I pojawił się obawy, że więcej ludzi zacznie zdobywać opał nielegalnie.
Szczególnie od początku jesieni na stronach policji i lokalnych mediów nietrudno znaleźć takie informacje jak ta sprzed kilku dni z Jaworzna: policjanci zatrzymali 24-latka, który kradł drewno w lesie, a potem sprzedawał je innym osobom. Przywłaszczając drewno, spowodował straty na ponad 11 tys. zł. Teraz obawy o wzrost liczby kradzieży drewna, potwierdzają policyjne statystyki, które otrzymała Gazeta.pl.
Według danych z Komendy Głównej Policji liczba przestępstw tzw. kradzieży leśnej - czyli nielegalnego wyrębu i przywłaszczenia drewna z lasu - wzrosła ponad dwukrotnie.
W okresie styczeń - październik 2021 roku stwierdzono 172 takie przestępstwa, natomiast w tym samym okresie 2022 roku - aż 381. Biorąc pod uwagę, że przypadków kradzieży przybywa jesienią, można przypuszczać, że ostatecznie liczba przestępstw będzie jeszcze wyższa. Oczywiście część przestępstw pozostaje niewykryta. Za takie przestępstwo odpowiada się jak za każdą inną kradzież i zależnie od skali może grozić grzywna, ograniczenie wolności lub więzienie.
To pierwszy wzrost kradzieży drewna od lat. W ciągu ostatnich pięciu lat było takich przypadków ok. 250-300 w ciągu całego roku. Z drugiej strony, to liczby wciąż dużo niższe niż kilkanaście lat temu. Na początku lat dwutysięcznych przypadków kradzieży drewna było nawet ponad 2000 rocznie. Od 2005/2006 r. liczba to spadała stale niemal co roku. Wyjątkiem był rok 2011, kiedy odnotowano wzrost. I teraz rok 2022.
Policyjne statystyki pokazują także wzrost - choć nie tak duży - drobniejszych kradzieży, które są karane z Kodeksu wykroczeń. Chodzi o wyrąb lub przywłaszczenie drewna, którego wartość nie przekracza 500 zł. W okresie od stycznia do października ubiegłego roku stwierdzono 394 takie wykroczenia, a w analogicznym okresie tego roku - aż 569.
Wcześniej o dane dot. kradzieży drewna pytaliśmy Lasy Państwowe. Tam - z wjątkami - nie odnotowano większej niż wcześniej skali przestępstw.
Jak mówili nam przedstawiciele LP, zarządzane przez nich lasy są chronione przez straż leśną, samych leśników, a także kamery-fotopułapki. Dzięki temu udaje się ująć sprawców i odstraszyć innych.
Bardziej narażone mogą być lasy prywatne, które nie są pilnowane - szczególnie, gdy właściciele mieszkają w innych miejscach. Złodzieje nieraz wiedzą, które miejsce daje szansę na bezkarną kradzież. - Często dawni mieszkańcy mieli gospodarstwa rolne z kawałkiem lasu, korzystali z niego. A teraz ich nie ma, potomkowie mieszkają w innych miejscach. I ludzie na miejscu świetnie wiedzą, gdzie są lasy, których nikt nie dogląda - mówił nam Rafał Zubkowicz z zespołu prasowego Dyrekcji Generalnej LP. Sytuacja różni się w przypadku poszczególnych regionów, bo choć w skali kraju działki prywatne to 1/5 wszystkich lasów, to np. na Mazowszu czy na Podhalu są okolice, gdzie dominują lasy prywatne.
Niezależnie czy chodzi o drewno z legalnego źródła, czy z kradzieży, jest jeszcze jeden problem z drewnem kupowanym teraz: nie powinno się go w ogóle używać jako opału.
- Trzeba podkreślić, że drewno kupione w listopadzie nie nadaje się do palenia tej zimy. Drewno musi się wysezonować - mówił nam wcześniej Maciej Pawłowski, rzecznik prasowy RDLP w Warszawie. I dodał: - Ale mimo tego zainteresowanie jest duże. A ilość drewna jest taka, jak była wcześniej, bo zależy to nie od popytu, a od planów, możliwości drzewostanu.
Palenie wilgotnym drewnem nie tylko jest nieefektywne - daje mniej energii, więc trzeba spalić go więcej - ale również emituje więcej szkodliwych substancji. Przez obecność wody temperatura spalania jest mniejsza, wytwarza się więcej dymu i sadzy. To może zapychać komin i zwiększać zanieczyszczenie powietrza.
Jak mówił w rozmowie z Gazeta.pl Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego, drewno ścięte dziś, jeszcze przez długi czas będzie zbyt wilgotne, by nim palić. - Palenie wilgotnym drewnem - o wilgotności powyżej 20 proc. - jest zakazane w 13 województwach - powiedział i dodał, że aby osiągnąć ten poziom, drewno musi leżeć i schnąć 1,5-2 lata. Dotyczy to zarówno ściętych drzew, jak i zebranych gałęzi i odpadów pozrębowych.