Greenpeace z Finlandii początkowo nie był zadowolony z budowy elektrowni jądrowej w kraju. W 2007 roku protestujący wspinali się na dźwigi na placu budowy, a niektórzy spędzili na wysokości nawet kilka dni. W kolejnych latach organizacja jednak coraz mniej sprzeciwiała się inwestycji i przestała aktywnie protestować. Teraz przy okazji już ostatecznego uruchomienia reaktora Olkiluoto 3, największego w Europie, fiński Greenpeace poinformował, że nie będzie już więcej protestował przeciwko projektom atomowym.
Start Olkiluoto 3 skomentował dyrektor krajowego oddziału Touko Sipiläinen, który wyraził nadzieję, że reaktor będzie działał zgodnie z planem. - Dobrze, że ten reaktor powstał. Z pewnością wszyscy, tak jak ja, mają nadzieję, że elektrownia będzie działać i bezpiecznie produkować energię - cytuje go yle.fi. Przypomniał jednak, że zgodnie z przewidywaniami Greenpeace'u budowa elektrowni była trudna i kosztowna. Reaktor powstawał czterokrotnie dłużej i kosztował trzykrotnie więcej niż zakładano. Z tego powodu Sipiläinen chwali projekt tylko pod względem jego wpływu na ograniczenie zużycia paliw kopalnych, przy jednoczesnym poszanowaniu przyrody. Ponadto Touko Sipiläinen przypomniał, że Greenpeace sprzeciwiał się rozwijaniu energii jądrowej w kraju z obawy o to, że ucierpią na tym projekty z zakresu energii odnawialnej. Tak się jednak nie stało, a Finlandia stawia mocno na zieloną energię. Do tego transformacja energetyczna przyśpieszyła po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Szacuje się, że energia wiatrowa ma w ciągu kilku lat przeskoczyć atom, jako najważniejsze źródło energii w Finlandii.
"Fiński Greenpeace, a wcześniej Fińscy Zieloni pokazali światu, że nie ma sensu upierać się przy antyatomowej propagandzie, która oparta jest na wierze w mity, a nie faktach naukowych. Antyatomowość jest wielkim błędem i nie ma sensu brnąć dalej w ślepą uliczkę, która prowadzi jedynie do zwiększenia spalania węgla i gazu" - komentuje strona Zielony Atom.
Całkiem odmienne podejście do atomu można zaobserwować w Niemczech. Tam rząd w połowie kwietnia, gdy uruchamiano w Finlandii Olkiluoto 3, wyłączył wszystkie elektrownie atomowe. Już następnego dnia Niemcy musieli eksportować energię z Francji. O ironię zakrawa fakt, że była to energia wytworzona przez francuskie... elektrownie jądrowe. "To właśnie dzięki energetyce jądrowe Finlandia ma mniejsze emisje gazów cieplarnianych niż Niemcy, gdzie jeszcze niedawno Greenpeace cieszył się z wyłączenia 4 GW mocy atomowych, które zostały zastąpione przez 4 GW mocy węglowych, i tłumaczył, że powrót do węgla jest 'smutny, ale nieodzowny'" - podsumowuje Zielony Atom.