Susza w spichlerzu Europy. W Hiszpanii brakuje wody, a lato nawet się jeszcze nie zaczęło

"Wszelkie konkretne działania, które można podjąć tu, na miejscu, wyglądają niemal jak sceny z filmów science fiction. Aby ratować rodzime ryby, władze w zeszłym miesiącu zaczęły wyławiać je ze zbiornika i przenosić do innych akwenów" - pisze w komentarzu dla Gazeta.pl Fred Pleitgen, starszy korespondent międzynarodowy CNN, który relacjonuje suszę w Hiszpanii. Po ciepłej zimie i wiosennych upałach kraj może czekać rekordowa klęska napędzana zmianą klimatu.
Zobacz wideo "Nie zastanawiamy się, jak koszulka za 30 zł wpływa na środowisko"

Około 100 km na północ od Barcelony, na wzgórzach bogatego regionu Katalonia, mieści się średniowieczna wioska Sant Romà de Sau. Do powstałego w XI wieku znajdującego się tam romańskiego kościoła udają się turyści, którzy mają okazję przekroczyć jego kamienne mury, przyglądać się zabytkowej dzwonnicy i podziwiać niemal tysiącletnią historię.

Takie obiekty oczywiście nie są czymś niezwykłym w tej części Europy, jednakże w tym przypadku wejście do wnętrza budowli nie było do tej pory takie proste. 61 lat temu Sant Romà de Sau i znajdujący się w niej kościół zostały zalane przez wody rzeki Ter, na której wybudowano tamę i utworzono zbiornik wodny mający dostarczać wodę do Barcelony i okolic.

Przy standardowym poziomie wody w zbiorniku Sau widać tylko czubek wieży starego wiejskiego kościoła. Deszcze w tej części Hiszpanii są dzisiaj jednak coraz rzadszym zjawiskiem, a cały budynek znajduje się dwadzieścia metrów od brzegu wody. Zbiornik wypełniony jest w niecałych 10 proc., a lato dopiero się zaczęło. - To najgorszy okres, jaki mieliśmy przez ostatnie 100 lat - powiedział Samuel Reyes, dyrektor Katalońskiej Agencji Wodnej, podczas mojej wizyty w tym regionie w ostatnim tygodniu.

Susza w spichlerzu Europy

Całą Hiszpanię dotyka coraz bardziej niepokojąca susza. Według  AEMET, hiszpańskiej agencji meteorologiczej, w marcu w kraju spadło zaledwie 36 proc. średniej miesięcznej sumy opadów. W kwietniu temperatura w mieście Kordoba wzrosła do 38,8°C, czym pobiła krajowy rekord dla tego okresu w ciągu roku.

Region ten jest spichlerzem zarówno dla Hiszpanii, jak i reszty Europy. Dla tych, którzy uprawiają ziemię w pobliżu zbiornika Sau, brak deszczu i malejące zasoby wód gruntowych mają katastrofalne skutki. Wysuszone są dosłownie setki tysięcy hektarów ziemi, a pokrywające je uprawy - poważnie zagrożone.

Jeden z rolników Santi Caudevilla wyglądał na zaniepokojonego podczas naszej rozmowy na wyschniętym polu kukurydzy. Potrząsnął garścią suchego, kruszącego się ziarna. - Powinny być mleczne - powiedział. - Powinny już sięgać dotąd - kontynuował, wskazując na wysokość swojego pasa, a następnie na zahamowane uprawy wokół. - Ale mamy tylko to. Jeżeli w najbliższym tygodniu nie spadnie deszcz, plony będą zerowe.

Sytuacja bez precedensu

W Berlinie, ponad 1500 kilometrów na północny wschód od zbiornika Sau, odbyła się w tym tygodniu konferencja klimatyczna - wstęp do tegorocznej edycji szczytu klimatycznego (COP28) i szansa na rozpoczęcie części istotnych rozmów, które będą tam kontynuowane. Annalena Baerbock, ministerka spraw zagranicznych Niemiec i członkini Partii Zielonych, ostrzegła, że wysiłki na rzecz złagodzenia kryzysu klimatycznego zawodzą, i wezwała do podjęcia konkretnych działań.

- Wszyscy wiemy, że nie wystarczy powiedzieć, że nie osiągamy naszych celów - zwróciła się do delegatów Baerbock. - Musimy powiedzieć, w jaki sposób chcemy zmienić kurs, aby w końcu wrócić na ścieżkę 1,5 stopnia.

Sekretarz Generalny ONZ António Guterres posunął się jeszcze dalej w swoim zdalnym przemówieniu, gdy powiedział, że narody świata muszą "przestać przymykać oczy".

W Katalonii takie słowa mogą brzmieć zarówno prawdziwie, jak i pusto. Marzec i kwiecień to zazwyczaj najbardziej deszczowe miesiące w roku, a brak wody ma katastrofalne skutki w całym regionie. - To sytuacja bez precedensu - powiedział nam Martí Costal, kierownik ds. wody w Joves Agricultors i Ramaders de Catalunya (JARC).

Poziomy zbiorników wodnych w całej Katalonii oscylują wokół 25 proc., czyli znacznie poniżej poziomów zwykle występujących o tej porze roku. Większość zbiorów pszenicy i jęczmienia na terenach, gdzie uprawa zależy od deszczu, będzie z pewnością spisana na straty, natomiast na obszarach nawadnianych będą one o połowę mniejsze - wyjaśnił Costal. - Jeśli w maju nie spadnie deszcz, czeka nas katastrofa - ostrzegł.

Wszelkie konkretne działania, które można podjąć tu, na miejscu, wyglądają niemal jak sceny z filmów science fiction. Aby ratować rodzime ryby, władze w zeszłym miesiącu zaczęły wyławiać je ze zbiornika i przenosić do innych akwenów. Warto zauważyć, że rozpoczęto również opróżnianie zbiornika, aby zapobiec zanieczyszczeniu pozostałej cennej wody przez szlam kryjący się na dnie tego niegdyś pojemnego akwenu. W innych miejscach budowane są zakłady odsalania wody, które mają pomóc w walce z narastającym kryzysem. Mieszkańcy pobliskiej wioski korzystają już wyłącznie z wody dostarczanej ciężarówkami. Powiedzieli nam, że nawet nie pamiętają, kiedy ostatnio padał deszcz.

Samuel Reyes uważa, że pomimo najszczerszych starań różnych instytucji ludzie mieszkający w Hiszpanii mogą wkrótce być zmuszeni do diametralnej zmiany sposobu życia. - Czasami zastanawiam się nad możliwościami tego regionu - powiedział. - Czy jest to kraj, w którym jesteśmy w stanie poradzić sobie ze wzrostem liczby obywateli, turystów, rolników, rozbudową przemysłu, rolnictwa? A może powinniśmy się zatrzymać?

Obserwując zabudowania niegdyś zatopionej wioski Sant Romà de Sau, w której wieża kościoła dumnie pręży się w ostrym słońcu, trudno oprzeć się wrażeniu, że być może jesteśmy bliżej tego momentu, niż niejeden jest gotów uwierzyć.

Więcej o: