Powodzie zaczęły się w niedzielę, kiedy rzeka Satledź wystąpiła z brzegów. Wcześniej władze Indii zostały zmuszone do wypuszczenia nadmiaru wody ze zbiorników, jaka zebrała się tam w wyniku deszczów monsunowych. To wywołało powodzie w dole rzeki po pakistańskiej stronie granicy. Zalanych zostało kilkaset wiosek i tysiące akrów pól uprawnych w centralnej części prowincji Pendżab.
Służby ewakuowały mieszkańców i zwierzęta gospodarskie na wyższe i bezpieczniejsze tereny. "Uratowaliśmy 100 tys. osób i przenieśliśmy ich w bezpieczniejsze miejsca" - powiedział w środę AFP Farooq Ahmad, rzecznik służb ratunkowych w Pendżabie. Z kolei szef rządu Pendżabu, Mohsin Naqvi tłumaczył, że opady monsunowe zmusiły władze Indii do wypuszczenia nadmiernych ilości wody, jakie zostały zgromadzone w zbiornikach, czego konsekwencją są powodzie po stronie pakistańskiej.
Deszcze monsunowe są kluczowe dla tamtejszych rolników i ich upraw, jednak często powodują groźne sytuacje jak np. osunięcia ziemi czy powodzie, przez co okoliczni mieszkańcu są zmuszeni do ewakuacji i opuszczenia swoich domów. "Wody powodziowe nadeszły kilka dni temu i wszystkie nasze domy zostały zalane. Przeszliśmy tu całą drogę pieszo z wielkim trudem" - powiedział AFP 29-letni Kashif Mehmood, który uciekł wraz z żoną i trójką dzieci do obozu pomocy.
Jak przekazuje agencja, od początku sezonu monsunowego, który rozpoczął się pod koniec czerwca, w Pakistanie zginęło 175 osób. Głównie z powodu porażenia prądem i zawalenia się budynków. Meteorolodzy ostrzegają jednak, że w najbliższych dniach deszcze monsunowe mogą sprawić, że powodzie będą jeszcze bardziej dotkliwe. Zdaniem naukowców zachodzące zmiany klimatu sprawiają, że sezonowe deszcze są cięższe i bardziej nieprzewidywalne niż jeszcze kilka lat temu. Poza tym Pakistan wciąż stara się otrząsnąć po niszczycielskich powodziach, które w ubiegłym roku zalały prawie jedną trzecią kraju i dotknęły ponad 33 miliony osób.