NASA już od dłuższego czasu przyglądała się asteroidzie Bennu (101955). Między innymi dlatego, że jest to jeden z obiektów potencjalnie niebezpiecznych dla Ziemi. Według obliczeń, szanse na zderzenie są bardzo niewielkie (1:2700) i - jeśli nic nie zmieni trajektorii planetoidy - prawdopodobnie minie ona naszą planetę 25 września 2135 roku. Spotkanie z Ziemią byłoby tragiczne dla gatunku ludzkiego.
>>> NASA "poluje" nie tylko na asteroidy, ale również na gwiazdy. Właśnie "dotknęła" naszego Słońca:
Planetoida jest jednak na tyle mała (ok. 560 metrów średnicy), że astronomowie nie są w stanie przeprowadzić dokładnych badań za pomocą teleskopów na Ziemi (lub z orbity). Dlatego też NASA zdecydowała się wysłać sondę, która dokona precyzyjnych pomiarów (misja OSIRIS-REx). Sonda oderwała się od Ziemi we wrześniu 2016 roku (z pomocą rakiety Atlas V) i po dokonaniu kilku korekt kursu, a także skorzystaniu z asysty grawitacyjnej naszej planety dotarła do Bennu 3 grudnia 2018 roku.
Misja opłaciła się. Już po 8 dniach sonda odkryła obecność grup hydroksylowych w minerałach Bennu, co oznacza, że na większej asteroidzie, której Bennu była częścią, była kiedyś woda. Ostatniego dnia tego samego roku sonda weszła na orbitę asteroidy stając się pierwszym urządzeniem, które orbitowało wokół tak małego ciała niebieskiego. W czerwcu 2019 roku NASA pochwaliła się z kolei rewelacyjnymi fotografiami Bennu zrobionymi z odległości zaledwie 680 metrów od powierzchni.
Asteroida Bennu fot. NASA/Goddard/University of Arizona
Dopiero owe zdjęcia dobitnie pokazały, jak naprawdę wygląda powierzchnia Bennu. W rzeczywistości nie jest bowiem gładką (choć nieregularną) "kulką", którą mogliśmy oglądać na fotografiach zrobionych z oddali, ale ogromną skałą, na powierzchni, której spoczywają liczne kamienie.
Nie dość, że szczelnie pokrywają powierzchnię Bennu, to jeszcze są bardzo duże. NASA, w opublikowanym na początku grudnia filmie porównuje rozmiary niektórych z nich do... stadionu piłkarskiego:
To właśnie kamienista powierzchnia Bennu okazała się problemem. Sonda kosmiczna misji OSIRIS-REx ma bowiem za zadanie "wylądować", a właściwie przyczepić się do asteroidy specjalnym ramieniem (lądowanie na tak małym obiekcie byłoby wyjątkowo trudne z powodu niewielkiej masy - sonda mogłaby się więc odbić od asteroidy) i pobrać próbki regolitu (warstwy zwietrzałej skały) do badań. Dobrze byłoby, aby nie zahaczyła przy tym o żadną ze skał.
4 miejsca możliwego 'lądowania' na Bennu fot. NASA/Goddard/University of Arizona
NASA przez ostatnie miesiące intensywnie analizowała liczne zdjęcia powierzchni Bennu wykonane z rożnych kątów. Jakiś czas temu agencja wybrała cztery najlepsze miejsca do pobrania materiału, z których wyłonione miało zostać najlepsze. Teraz pochwaliła się, na którym z nich wyląduje sonda.
Zespół sprawujący pieczę nad misją OSIRIS-Rex zdecydował, że miejsce oznaczone jako "Nightingale" (ang. Słowik) będzie najlepsze. Znajduje się ono w kraterze na północnej półkuli Bennu i stanowi "najmniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa statku kosmicznego, jednocześnie zapewniając możliwość pobrania wspaniałych próbek".
Po dokładnej ocenie wszystkich czterech kandydujących miejsc, dokonaliśmy ostatecznego wyboru, biorąc pod uwagę to, które z nich ma największą ilość dobrego, rozdrobnionego materiału i jak łatwo statek może go pobrać, pozostając bezpiecznym. Spośród czterech kandydatów Słowik najlepiej spełnia te kryteria
- powiedział Dante Lauretta, profesor University of Arizon i główny naukowiec misji OSIRIS-REx.
'Nightingale' - miejsce lądowania sondy fot. NASA / Goddard / University of Arizona
Zdaniem badaczy - pomimo wybrania najlepszego miejsca - pobranie próbek będzie nie lada wyzwaniem. Choć sam krater ma 140 metrów średnicy, to przestrzeń, do której sonda będzie mogła zbliżyć się bezpiecznie, to zaledwie 16 metrów. Oryginalny plan misji zakładał znalezienie przestrzeni o średnicy ok. 50 metrów, ale wiadomo już, że skalista natura Bennu nie pozwoli na znalezienie takiego miejsca.
Na szczęście statek został zaprojektowany tak, aby w razie zagrożenia automatycznie oddalił się od powierzchni asteroidy. Niewykluczone, że sonda będzie potrzebować kilku podejść, aby przyczepić się do planetoidy. Gdyby jednak żadna z nich się nie powiodła, NASA będzie próbować szczęścia w miejscu rezerwowym nazwanym "Osprey" (ang. Rybołów).
Asteroida Bennu fot. NASA/Goddard/University of Arizona/Lockheed Martin
Oczywiście jest jeszcze inny powód, dla którego krater "Nightingale" (Słowik) okazał się najlepszy. Szacuje się bowiem, że jest on dość młody, dzięki czemu regolit zalegający na jego dnie został odsłonięty niedawno. Dodatkową zaletą są niższe temperatury, które panują w tym miejscu, dzięki czemu materiał skalny powinien być lepiej zachowany.
Naukowcy mają nadzieję, że będą mogli dzięki temu dowiedzieć się więcej na temat oryginalnego środowiska asteroid, jakie istniało niedługo po powstaniu Układu Słonecznego. Być może dzięki badaniom uda im się ustalić skąd pochodzi życie na Ziemi?
Zespół misji OSIRIS-REx planuje "wylądować" na powierzchni asteroidy w sierpniu 2020 roku. Powrót sondy na naszą planetę planowany jest na 2023 rok.
Czytaj też: Asteroida Bennu "strzela" kamieniami w przestrzeń kosmiczną. Część z nich może trafiać w Ziemię