We wtorek rząd przyjął Strategię Demograficzną 2040. Projekt ma zwiększyć dzietność w Polsce między innymi poprzez wspieranie trwałości rodzin. Władzom zależy również na zabezpieczeniu finansowym par, w planach jest też zadbanie o potrzeby mieszkaniowe.
Rządzący stawiają także na porody naturalne, liczba cesarskich cieć miałaby zostać ograniczona. Ponadto w projekcie nie znalazło się miejsce dla zapłodnienia in vitro.
Eksperci przepytani w sprawie rządowego dokumentu przez "Rzeczpospolitą" nie mają zastrzeżeń do transferów pieniężnych oraz innych działań polityki społecznej. Ale zwracają uwagę, że bez nowoczesnych metod leczenia niepłodności, program jest niekompletny.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Niepłodność dotyczy 10-15 proc. polskich par, czyli problem z zajściem w ciąże może mieć nawet milion osób.
Wsparcie osób, które się starają o dziecko, a mają z tym problem, powinno być podstawą polityki pronatalistycznej. Leczenie niepłodności to nie tylko in vitro. Ale bez tego zabiegu część osób po prostu nie ma szans na potomstwo
- mówi dla "Rz" Marta Górna ze Stowarzyszenia na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian".
Jeśli chodzi o cesarskie cięcia, to Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie i specjalista położnictwa i ginekologii, zauważa, że rzeczywiście pod względem liczby takich zabiegów Polska jest "ewenementem". Z danych wynika, że w 2019 roku przeprowadzono średnio 389,7 cesarek na 1000 urodzeń. To trzeci wynik na świecie. Zdaniem Bulsy tak wysoka liczba tych zabiegów wynika ze strachu przed bólem.
Nie wolno zmniejszać odsetka liczby cesarskich cięć bez uwzględnienia wieku rodzących. Poród u 40-latki jest trudniejszy niż u kobiety mającej 24 lata
- zauważa z kolei dr Grzegorz Mrugacz, dyrektor medyczny kliniki Bocian.
Strategia Demogragiczna 2040 została przyjęta ledwie kilka dni po tym, jak Jarosław Kaczyński udzielił kontrowersyjnej wypowiedzi na temat dzietności. - Ja nie jestem zwolennikiem bardzo wczesnego macierzyństwa, no bo kobieta też musi dojrzeć do tego, żeby być dobrą matką. Ale no jak do 25. roku daje w szyję.... - powiedział prezes PiS.
Z sondażu Ipsos przeprowadzonego dla OKO.press wynika jednak, że głównym powodem niechęci Polek przed zajściem w ciążę jest obawa o pracę, niskie zarobki i mieszkanie oraz strach spowodowany m.in. prawem antyaborcyjnym.