Najbliższe wieczory to rewelacyjna okazja, aby na własne oczy zobaczyć większość planet Układu Słonecznego. Nie dość, że te ciemniejsze łatwiej będzie zlokalizować na nieboskłonie, to jeszcze wszystkie pięć obiektów będziemy mogli wypatrzyć jednocześnie. Ustawiły się bowiem niemal w jednej linii.
To dość rzadkie zjawisko nazywamy często paradą planet. Już we wtorek (ale w kolejne dni również) na niebie zobaczymy aż pięć planet - Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i Urana. I to nie tylko jednej nocy, ale i w niemal tym samym czasie. W rzeczywistości mamy tu bowiem do czynienia z jednoczesnymi koniunkcjami, czyli ustawieniem się planet na swoich orbitach w taki sposób, że z naszej perspektywy są one w jednej linii. Dzięki temu na niebie pozornie sąsiadują ze sobą.
I tak Merkurego można podziwiać z Jowiszem, a Wenus znajduje się tuż obok Urana. Co więcej, planety te i Mars z naszej perspektywy ustawione są na niebie w jednej linii. Jakby tego było mało, we wtorek wieczorem Mars wciąż widoczny będzie tuż obok Księżyca, który w środę nad ranem znajdzie się w pierwszej kwadrze (obecnie widoczna jest niemal połowa jego tarczy). W środę i kolejne dni Srebrny Glob powędruje jednak dalej na niebie, ale paradę planet będzie można podziwiać dalej.
Chcąc zobaczyć wszystkie pięć (widocznych obecnie) planet, na obserwacje powinniśmy udać się jeszcze przed zmrokiem. Będące blisko siebie na nieboskłonie Merkury i Jowisz pozornie podążają bowiem za Słońcem i za horyzont chowają się jeszcze przed godziną 20. Obserwacje tych dwóch planet najlepiej połączyć zatem z podziwianiem zachodu Słońca - powinny pokazać się na wciąż pomarańczowym niebie, tuż po tym, jak nasz gwiazda schowa się pod horyzontem. Jako pierwszy zajdzie Jowisz, który od Merkurego jest też nieznacznie jaśniejszy.
Parada planet na niebie fot. zrzut ekranu z programu Stellarium (https://stellarium-web.org/)
Wenus znajdziemy zdecydowanie wyżej nad zachodnim horyzontem i będzie ona wystarczająco jasna, by od razu zwrócić na nią uwagę. Sąsiadka Ziemi wyróżnia się białym blaskiem i jest jaśniejsza od wszystkich gwiazd widocznych na niebie, dlatego rozpoznanie jej nie powinno stanowić problemu. Na obserwacje znajdującego się tuż obok Urana trzeba wstrzymać się jednak do czasu, aż niebo będzie ciemne.
Jasność Urana stawia tę planetę na granicy widzialności gołym okiem i to w dobrych warunkach, na które nie można liczyć z powodu obecności Księżyca na niebie. Najpewniej więc do wypatrzenia Urana konieczne będzie skorzystanie z nawet najprostszej lornetki. To wyjątkowo dobry moment, by spróbować znaleźć go po raz pierwszy w życiu, bo znajduje się na niebie tuż obok bardzo jasnej Wenus i powinien zmieścić się w polu widzenia wraz z nią. Uran i Wenus zajdą za horyzont późnym wieczorem, ale obie planety (podobnie jak Jowisz i Merkury) będą widoczne w kolejne wieczory.
Na sam koniec warto zostawić sobie Marsa, który wciąż jest stosunkowo jasny i bez trudu widoczny gołym okiem. Tę planetę znajdziemy już zdecydowanie wyżej nad południowo-zachodnim (w późniejszych godzinach zachodnim) horyzontem i łatwo rozróżnić ją po silnie pomarańczowej barwie. Tu trzeba jednak uważać, bo poniżej Marsa na niebie znajdują się dwie gwiazdy o podobnej do Marsa jasności i żółto-pomarańczowej barwie - Betelgeza i Aldebaran. W razie problemów zawsze można wspomóc się aplikacjami na smartfony - np. Stellarium.