Teleskop został wyniesiony w kosmos w sobotę na pokładzie rakiety Falcon 9 firmy SpaceX, a start odbył się z przylądka Canaveral na Florydzie. Cała procedura odbyła się bez najmniejszych problemów, zaś SpaceX tradycyjnie odzyskało główny człon swojej rakiety, który wylądował na barce na Oceanie Atlantyckim. Należący do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) teleskop Euclid został skierowany z kolei na orbitę wokół punktu libracyjnego L2, gdzie wcześniej umieszczono już m.in. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.
Godzinę po oderwaniu się od Ziemi naukowcy z centrum ESA w Niemczech odebrali pierwszy sygnał z obserwatorium Euclid i potwierdzili, że teleskop przetrwał start bez najmniejszych strat. Teraz czeka go jednak długa podróż. Licząca ponad 1,5 mln km trasa teleskopu do punktu L2 zajmie około miesiąca, a w międzyczasie naukowcy ESA rozpoczną stopniowe uruchamianie poszczególnych elementów obserwatorium. Misja na dobre ma rozpocząć się dopiero jesienią br. i potrwa przynajmniej sześć lat.
Jak pisze ESA, Euclid został wyposażony w stworzoną w Europie, ultranowoczesną, szerokokątną kamerę o rozdzielczości 600 Mpix, której zadaniem będzie wykonanie szczegółowej mapy nieba w świetle widzialnym i bliskiej podczerwieni. Badacze spodziewają się, że znajdzie się na niej wiele miliardów galaktyk, rozmieszczonych w przestrzeni dookoła nas w odległości dochodzącej do 10 mld lat świetlnych. Ma to być największa w historii i najbardziej szczegółowa trójwymiarowa mapa Wszechświata, jaka kiedykolwiek powstała. Poza tym Euclid został również wyposażony w spektrometr (przyrząd do pomiaru widma światła) oraz fotometr (odpowiadający za pomiar natężenia światła), które zostały dostarczone przez NASA.
Euclid ma wykonywać pomiary kształtu i wielkości galaktyk znajdujących się w różnych odległościach od Ziemi, a także badać zależność między ich odległością a przesunięciem ku czerwieni (jeśli obiekt oddala się od obserwatora, obserwuje on zjawisko "rozciągania" się fali światła, czyli właśnie przesunięcie ku czerwieni). Naukowcy liczą, że badania pomogą im w jakiś sposób odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ekspansja Wszechświata stale przyspiesza. Choć wiemy, że tak się dzieje, od dekad nie znamy przyczyny, dla której Wszechświat rozszerza się w coraz szybszym tempie. Najważniejszym problemem, w którego rozwiązaniu mogą pomóc dane z teleskopu Euclid jest jednak kwestia ciemnej materii i ciemnej energii, czyli chyba największej zagadki współczesnej astronomii.
Teleskop Euclid Europejskiej Agencji Kosmicznej fot. ESA via AP
Wedle obecnego stanu wiedzy, jedynie niespełna 5 proc. Wszechświata zbudowane jest z materii barionowej (czyli tej widzialnej - gaz, pył, gwiazdy, planety). Pozostałą część tworzy ciemna energia (68,3 proc.) i ciemna materia (26,8 proc.), których nie da się obserwować w sposób bezpośredni. Badacze podejrzewają, że ta pierwsza odpowiada właśnie za przyspieszającą ekspansję Wszechświata, jednak nie mają żadnych dowodów, że faktycznie istnieje. W przypadku ciemnej materii hipotezy są już nieco mocniejsze, bo - choć jest ona niewidoczna - naukowcy od dawna obserwują jej oddziaływanie grawitacyjne z materią widzialną. Podejrzewa się, że to właśnie ciemna materia odpowiada często w dużej części za takie zjawiska, jak soczewkowanie grawitacyjnie utrzymuje grawitacyjnie struktury wielu galaktyk, które - bez jej udziału - mogłyby się rozpaść.