W nocy z wtorku na środę (12 lipca) niebo nad zachodnią i północną Bułgarią rozbłysło i zagrzmiało. Okazało się, że w atmosferze spłonął meteor. - Był sporych rozmiarów. Jego prędkość wynosiła ponad 70 kilometrów na sekundę - ocenił w rozmowie z portalem novini.bg prof. Kamen Kozarev z Instytutu Astronomii.
Zjawisko było widoczne w różnych częściach kraju. Po tym, jak mieszkańcy obwodu Widyń około godz. 21:50 usłyszeli głośny huk, zawiadomili policję. - Zobaczyliśmy długą smugę ognia, która rozpadła się na mniejsze - mówił jeden ze świadków.
Funkcjonariusze sprawdzili teren. Nie stwierdzili jednak żadnych szkód materialnych, pożarów. Nikt także nie ucierpiał - podaje portal Euronews Bulgaria. Wciąż jednak trwają kontrole. Zgłoszenia napływały również z Montany, Berkowicy, Bełogradczika, a nawet Sofii.
Zjawisko było także widoczne w Rumunii. Postawiło w stan gotowości ratowników z okręgów Hunedoara i Gorj. Na początku założyli oni katastrofę samolotu. Jednak po analizie zdjęć i nagrań, doszli do wniosku, że to meteor.
- Obiekt rozświetlił niebo, jak potężna błyskawica - wyjaśnił astronom Penczo Markiszki. - To zdecydowanie była eksplozja w atmosferze, na wysokości około kilkudziesięciu kilometrów. Prawdopodobieństwo, że szczątki dotrą do Ziemi, nie jest duże - dodał. Mieszkańcy Calafat zwrócili uwagę na unoszący się w powietrzu zapach prochu strzelniczego. Miał on towarzyszyć eksplozji.