Współczynnik R (zwany też współczynnikiem reprodukcji) to wskaźnik odzwierciedlający tempo i kierunek rozwoju epidemii. Obrazuje on, ile średnio osób zakaża nosiciel wirusa. Czyli jeśli R wynosi 1,5, to znaczy, że jedna osoba zakaża przeciętnie 1,5 innych (albo inaczej: 100 nosicieli zakaża średnio 150 innych osób). Oczywiście są to wartości uśrednione.
Jak podaje Adam Gapiński, analityk śledzący dane na temat epidemii, w poniedziałek 26 kwietnia współczynnik R dla Polski wyniósł 0,63 - a dokładnie tyle wyniosła średnia z ostatnich siedmiu dni. To najniższa wartość tego wskaźnika od początku epidemii, czyli od wiosny 2020 r. W niedzielę ta tygodniowa średnia wyniosła 0,64, a w sobotę - 0,66. Swoje wyliczenia Gapiński oparł na danych opracowanych przez innego analityka - Michała Rogalskiego.
Jeśli przyjrzymy się poszczególnym regionom kraju, to najwyższe wartości współczynnik R osiąga obecnie w województwach: zachodniopomorskim (0,74) i opolskim (0,71). Najniższą tygodniową średnią można zaobserwować natomiast w woj.: podlaskim (0,56) i podkarpackim (0,54).
W ostatnich dniach odnotowywane są wyraźniejsze spadki w liczbie nowych zakażeń. Jak podaje Michał Rogalski, w ubiegłym tygodniu wykryto łącznie 70,8 tys. przypadków, czyli o 38 proc. mniej niż między 12 a 18 kwietnia (113,4 tys.).
W połowie marca, gdy w Polsce niemal każdej doby odnotowywano ponad 20 tys. nowych przypadków zakażenia koronawirusem, współczynnik R oscylował wokół poziomu 1,3. Natomiast w trakcie jesiennej fali epidemii średnia tygodniowa przekraczała wartość 1,7.
Wartość współczynnika R powyżej 1 interpretuje się jako sytuację, w której epidemia się nasila. Jeśli znajdzie się on poniżej 1, oznacza to, że mamy do czynienia ze "zwijaniem" - zakażonych ubywa szybciej, niż ich przybywa.