Szpitale w Wadowicach i Suchej Beskidzkiej ujawniły maksymalne wynagrodzenie personelu medycznego za pracę podczas epidemii koronawirusa. Pytanie w tej sprawie zadał były poseł Kukiz’15 Józef Brynkus, który skorzystał z prawa do dostępie do informacji publicznej. - Podejrzewałem, że to mogą być kwoty, które zrobią wrażenie na opinii publicznej - powiedział polityk w rozmowie z WP.pl zaznaczając, że pytania zadał z czystej ciekawości.
Z odpowiedzi, które udzieliły szpitale wynika, że najwyższe miesięczne wynagrodzenie, w kwocie 44,6 tysięcy złotych, trafiło do lekarza zatrudnionego w ZOZ w Wadowicach. Jeszcze wyższe jednorazowe wynagrodzenie lekarza pochodzi z tego szpitala - w tym przypadku jednak medyk pracował na umowie cywilnoprawnej, która potocznie nazywana jest umową śmieciową. W jednym z miesięcu lekarz ten zarobił bowiem 72,1 tys. złotych. W ciągu dziesięciu miesięcy - od stycznia do października 2021 roku, łączne zarobki lekarza na umowie cywilnoprawnej wyniosły 515 tys. zł.
Szpital w Suchej Beskidzkiej podał natomiast, że maksymalne wynagrodzenie miesięczne lekarza wyniosło 35,2 tys. zł, a pielęgniarki 16,2 tys. zł. Placówki te doprecyzowały, że na wynagrodzenie to składało się 15 tys. złotych ministerialnego dodatku covidowego oraz wynagrodzenie za dyżury. Rekordzista za same dyżury zarobił 18 tys. złotych, ale jak podkreślają eksperci, świadczy to o ogromnej liczbie przepracowanych przez lekarza godzin.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Informacje te wywołały dużo emocji w mediach społecznościowych. Najwięcej komentarzy pisali przede wszystkim przeciwnicy szczepień. W rozmowie z WP.pl przedstawiciele szpitala w Wadowicach zaznaczyli, że tak wysokie wynagrodzenia dla personelu medycznego przypadły na najcięższe momenty epidemii koronawirusa, kiedy z powodu ogromnej liczby zakażeń ponad połowa oddziałów była przekształcona w oddziały covidowe. Szpital zatrudniał wówczas lekarzy na umowy z nielimitowanym czasem pracy.
- Szpital musiał udźwignąć zabezpieczenie ciągłości udzielanych świadczeń w wyjątkowo trudnych warunkach pandemii, z uwagi na wysoką zachorowalność także wśród personelu medycznego - wyjaśnia Barbara Bulanowska, dyrektorka Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Wadowicach.
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy zaznaczył, że dopiero dodatki covidowe znacząco zwiększyły pensję medyków, którzy są najbardziej narażeni na zakażenie. - Przy czym 18 tys. zł miesięcznie za przepracowane dyżury oznacza, że ten lekarz dorabiał, dorabiał, dorabiał i tak wyszło. Nie znam stawek godzinowych wadowickiego szpitala, ale te najlepiej zarabiające osoby mogły przepracować równowartość czasową trzech czy czterech etatów - zaznaczył Krzysztof Bukiel.
Jak zauważa przewodniczący, jest to skrajnie niekorzystne zjawisko, które doprowadzi do wyczerpania i wypalenia zawodowego. Lekarze dodają, że chociaż pokazane kwoty robią wrażenie, to tylko potwierdzają one wielkie braki kadrowe w ochronie zdrowia. - Te osoby mogły przepracować 350-450 godzin miesięcznie, co oznacza ogromną kumulację obowiązków na jednej osobie - mówi portalowi jeden z medyków.