Miejscowe władze określiły sytuację jako "bardzo poważną". Na wyspie wprowadzono ograniczenia dotyczące swobody przemieszczania. Urzędnicy nie poinformowali, kiedy zakaz miałby być zniesiony. Turyści, którzy chcą opuścić miasto, będą musieli najpierw przejść pięć testów na koronawirusa w ciągu siedmiu dni.
"Apelujemy do mieszkańców i turystów o wyrozumiałość i wsparcie" - przekazały w komunikacie władze. Jak podała agencja Reutera, sprzedaż biletów kolejowych z Sanyi została wstrzymana, a ponad 80 proc. lotów z i do miasta odwołano.
Więcej informacji z kraju i ze świata na tronie głównej Gazeta.pl
W piątek wykryto w mieście 263 nowe przypadki zachorowań na COVID-19. Dla porównania dwa dni wcześniej było ich zaledwie 11. W komunikacie przekazano, że rozpoznano m.in. subwariant koronawirusa Omikron BA.5.1.3.
Sanya znana jest z bezcłowych domów towarowych, a lockdown przypada w sezonie turystycznym. Są tam hotele międzynarodowych firm, takich jak IHG czy Marriott.
Zastępca burmistrza, He Shigang powiedział państwowej telewizji CCTV, że w mieście przebywa około 80 tys. turystów. Zaznaczył, że zakażenia koronawirusem wykryto głównie wśród mieszkańców.
Urzędnicy przekazali również, że w czasie przymusowego pobytu turyści będą mogli płacić za nocleg w hotelach połowę ceny.
- Nie wiemy, jak długo tu będziemy, mamy nadzieję, że nie potrwa to bardzo długo - powiedział w rozmowie z Agencją Reutera, Micah Hostetter, konsultant biznesowy z Szanghaju.