Ostatnie 1,5 roku stoi pod znakiem taniejącej ropy. Nie inaczej jest w nowym - 2016 roku, który rozpoczął się od dalszych spadków cen.
Baryłka tego surowca kosztuje ok. 31 dol., czyli mniej więcej tyle, ile ponad 10 lat temu.
Jednak zdaniem analityków Morgan Stanley ceny mogą pójść jeszcze mocniej w dół i to nie z powodu olbrzymiej nadpodaży.
- "Dalsze umacnianie się amerykańskiej może doprowadzić do spadku cen ropy w okolice 20-25 dol. za baryłkę" - twierdzi Morgan Stanley.
W ciągu ostatnich 10 lat ceny tego surowca rosły w dużej mierze z powodu olbrzymiego popytu w Chinach, jednak ostatnio gospodarka tego kraju wyraźnie spowalnia. Jednak zdaniem banku inwestycyjnego to nie kłopoty gospodarcze Chin są największym zagrożeniem dla cen ropy, tylko to, w jaki sposób kraj próbuje z nim walczyć. Konkretnie chodzi o dewaluacje juana.
Obniżenie wartości tej waluty pomogłoby opartej na eksporcie gospodarce, jednak oznaczałoby kolejną obniżkę cen ropy.
Według analityków Morgan Stanley 15-procentowa dewaluacja chińskiej waluty doprowadziłaby do umocnienia dolara o 3,2 proc., a to oznaczałoby spadek cen ropy od 6 do 15 procent, czyli ok. 2-5 dol. Co więcej, jak zaznacza Morgan Stanley, umocnienie się innych walut jeszcze pogłębiłoby ten spadek o kolejne kilka dolarów.
Morgan Stanley nie jest jedynym bankiem, który prognozuje, że ceny ropy mogą w tym roku dojść do 20 dolarów za baryłkę - podobnie uważają Goldman Sachs, Citigroup oraz Bank of America Merrill Lynch.