Stopy bliskie zera. Co jeszcze może zrobić Fed?

Bank centralny USA zdecydował we wtorek, że utrzyma stopy procentowe blisko zera aż do połowy 2013 r. Ameryka zastanawia się, czy zrobi coś więcej, by rozkręcić gospodarkę

Niskie stopy oznaczają tanie kredyty, czyli łatwy dostęp do pieniądza dla przedsiębiorców i ludzi kupujących domy czy samochody. Ale zdaniem wielu komentatorów, np. redakcji "New York Timesa", to za mało. "Wątpliwe, czy decyzja Fed zmniejszy bezrobocie i zwiększy wzrost" - napisał "NYT" w środowym komentarzu.

Firmy często nie narzekają na brak gotówki, mają jej nawet w nadmiarze, bo - ze względu na stagnację gospodarki i słaby popyt na ich produkty - wstrzymały inwestycje, działają na pół gwizdka i zwolniły część pracowników. Bezrobotni nie mają pieniędzy, żeby wydawać. Zatrudnieni boją się bezrobocia, więc też niewiele kupują. I błędne koło się zamyka.

Czy szef banku centralnego Ben Bernanke może zrobić coś więcej? W zeszłym roku wpompował do gospodarki 2,3 bln dol., za które skupował obligacje i derywaty hipoteczne (czyli papiery pochodne od kredytów). Ale jak sam przyznał we wtorkowym oświadczeniu, że efekty są słabsze niż oczekiwano. W czerwcu Fed wyjaśniał mizerny wzrost (w tempie 0,8 proc. rocznie) czynnikami zewnętrznymi, jak tsunami i awaria atomowa w Japonii. We wtorek przyznał, że tylko częściowo tłumaczą one słabość amerykańskiej gospodarki. Ta ponura konstatacja - o wewnętrznej słabości Ameryki - przyczyniła się zapewne do kolejnego dnia ostrej wyprzedaży na giełdzie na początku notowań w środę (indeksy spadały o blisko 3 proc.).

Zdaniem niektórych komentatorów Bernanke gotów jest zaryzykować trzeci zastrzyk gotówki (rzędu kilkuset miliardów), mimo iż jego polityka wywołuje protesty w radzie banku. Trzech jej członków było przeciw obietnicy zamrożenia stóp procentowych aż na dwa lata. Chcieli oni, żeby w komunikacie użyć tradycyjnego, mglistego określenia "na dłuższy okres" (co interpretowano zwykle jako kilka miesięcy). "To zasmucające, że członkowie rady uważają inflację za większą groźbę niż dalsze osłabienie gospodarki" - napisał "NYT".

Dziennik ten, znany z lewicowych poglądów na gospodarkę, uważa, że należy nawet rozważyć opodatkowanie rezerw gotówkowych będących w posiadaniu banków, by w ten sposób zmusić je do pożyczenia pieniędzy klientom. Być może w połączeniu z kolejnym zastrzykiem kilkuset miliardów istotnie wywołałoby to inflację na poziomie 4 proc., ale, zdaniem gazety, ułatwiłaby ona spłatę długów.

- Bernanke ma skórę grubą jak słoń i podejmując decyzje, nie będzie się oglądał na krytyków - mówił portalowi Bloomberg profesor Randall Kroszner z University of Chicago, który zasiadał w radzie banku w latach 2006-09.

Dodatkowym efektem decyzji Fed jest spadek kosztów obsługi zaciąganych przez Amerykę długów - oprocentowanie dziesięcioletnich obligacji wynosiło wczoraj 2,15 proc. (za papiery tego samego typu rządy Hiszpanii i Włoch oferują po prawie 5 proc.). Jest ono rekordowo niskie, choć przecież w piątek agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła USA ocenę wiarygodności kredytowej z maksymalnego poziomu AAA do AA+.

Więcej o: