Świat po WikiLeaks: Specjalne jednostki będą czuwać nad szczelnością amerykańskiego systemu informacyjnego

Jeśli myśleliście, że sprawa WikiLeaks i spektakularnego wycieku informacji z amerykańskiej agencji rządowej minęła i została dawno zapomniana... no cóż, myliliście się.

Amerykańska administracja chce uniknąć kolejnej utraty tajnych informacji. W tym celu prezydent USA nakazał powołanie specjalnych "obserwatorów", którzy mają czuwać nad przepływem informacji, wyszukiwać słabych ogniw i luk w systemie. Do ich zadań ma się także zaliczać monitorowanie zachowania innych pracowników administracji, którzy mogliby doprowadzić do nadużyć, a w końcu i wycieku.

Szefem nowej jednostki ma być prokurator generalny. W ciągu roku ma doprowadzić do wdrożenia "dobrych praktyk" w zakresie bezpieczeństwa. W oświadczeniu Białego Domu czytamy:

Głównym celem, który przyświeca naszym działaniom jest zapewnienie odpowiedniego stopnia tajności zastrzeżonych informacji, jednocześnie dzieląc się nimi ze wszystkimi osobami, które rzeczywiście potrzebują ich do pracy.

Choć nowe regulacje wydają się dość restrykcyjne, eksperci mówią, że nie jest to nic, czego by się nie spodziewano. Tuż po aferze z Bradleyem Manningiem zdecydowanie utrudniono nagrywanie danych na jakiekolwiek nośniki cyfrowe . Koncepcja obserwatorów to natomiast efekt wielomiesięcznych debat z udziałem najtęższych głów w państwie.

Więcej o: