W czerwcu tego roku, policjanci z Biura Szeryfa Północnej Dakoty wkroczyli na farmę Brossartów i aresztowali trzech mężczyzn. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, iż aresztowań dokonano po dwóch dniach obserwacji farmy przez bezzałogowce Predator B.
Wszystko zaczyna się jednak od zgłoszenia kradzieży sześciu krów. Zaginione zwierzęta ponoć znajdują się na farmie Brossartów, których FBI określa mianem antyrządowych ekstremistów. Oddział policji, która przybywa na farmę zostaje z niej przegoniony przez mężczyzn uzbrojonych w broń automatyczną.
Choć policja odstępuje od przeszukania, to na pomoc jednostki z pobliskiej bazy dronów. Maszyna powracająca z rutynowego patrolu na granicy amerykańsko-kanadyjskiej rozpoczyna nową misję. Przez całą noc i część następnego dnia, Predator obserwuje farmę. Gdy trójka Brossartów zostaje wypatrzona w polu (bez broni), policja ponownie wkracza na ich teren i aresztuje mężczyzn, domniemanych złodziei krów.
Tym samym Alex, Thomas i Jacob Brossart stają się pierwszymi w historii obywatelami USA, których aresztowano na terytorium Stanów Zjednoczonych, wykorzystując do tego samoloty bezzałogowe.
Policja chwali się tym, że zatrzymania dokonano bez użycia broni, a jednocześnie pokazano jak nowoczesne technologie wspierają służby porządkowe - pomogły "odbić" skradzione krowy. Tymczasem tamtejsze media zastanawiają się jak i kiedy doszło do tego, że armia aktywnie szpieguje lub pomaga w schwytaniu przestępców, używając do tego wojskowych maszyn.
Takie działania naruszają Posse Comitatus Act, który rozdziela wojsko od organów ochrony porządku publicznego. Innymi słowy, żołnierze nie mogą służyć jako policjanci na ternie Stanów Zjednoczonych. W 2005 roku Kongres zezwolił na używanie dronów do pilnowania południowej i północnej granicy USA. Powyższe wydarzenie pokazuje jednak, że prawdopodobnie coraz częściej są one wykorzystywane także do innych działań.
