Douglas Heintzman, dyrektor IBM stwierdził, że obecnie to właśnie "młodzież" jest społecznym aktorem numer jeden - liderem zmian - a to za sprawą sieci społecznościowych, w których studenci poruszają się na co dzień i bez większych problemów.
Dzięki Facebookowi i Twitterowi, jak twierdzi przedstawiciel IBM na świecie zaistniała "arabska wiosna" i późniejsze "Occupy WallStreet". Nie można więc nie doceniać umiejętności posługiwania się tymi kanałami komunikacji. Nawet w biznesie, albo wręcz przede wszystkim w biznesie. Dlatego IBM zwrócił się do prawie 100 studentów z San Jose State College o ewaluację swoich systemów social business i pomysły na ich udoskonalenie. Teraz firma zastanawia się nad wprowadzeniem zasugerowanych poprawek.
Larry Gee, instruktor współpracujący z IBM w ramach projektu posunął się nawet dalej, twierdząc, że być może umiejętność sprawnego posługiwania się mediami społecznościowymi warta jest więcej niż cała hałda szkolnych wypracowań, które ostatecznie lądują w koszach na śmieci. Stąd pomysł, żeby w szkołach uczyć nie tylko historii literatury, ale także i poruszania się w świecie "społeczności".
Kilka szkół wyższych w USA już podjęło wyzwanie i wprowadziło zajęcia z zakresu sieci społecznościowych, w różnych ich aspektach. Może się to zwyczajnie, opłacić w przyszłości, stwierdził Heintzman. Jest przecież bardzo dużo nowoczesnych firm, które wysoko cenią takie umiejętności wśród kandydatów na pracowników, a sam IBM zatrudnia ich ponoć aż 430 tysięcy. Wystarczy tylko zmienić optykę i w codziennej rozrywce - marnotrawstwie czasu - dostrzec pieniądz.
Tyle w USA. A w Polsce?