[AKTUALIZACJA]
Sprostowanie. W kodzie witryny ministra jednak widnieje odwołanie do licencji twórcy prettyPhoto w brzmieniu, którego autor sobie życzy. To pokazuje jednak zawiłość kwestii licencyjnych nawet w przypadku tak otwartych formatów jak Creative Commons.
W uproszczeniu, chodzi o witrynę internetową ministra i użytą w jej konstrukcji technologię o nazwie prettyPhoto , służącą do wyświetlania umieszczonych w galerii zdjęć. Jak pisze nasz czytelnik za pośrednictwem serwisu Alert24 :
Zawiera ona skrypt prettyPhoto.js, który jest udostępniony na licencji Creative Commons, wymagającej podania autorstwa. Nigdzie na stronie (poza źródłem) nie ma ani słowa o użytym skrypcie ani jego autorze.
Kod witryny Bogdana Zdrojewskiego fot. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Na stronie pana ministra rzeczywiście nie sposób doszukać się jakiejkolwiek informacji o autorze technologii, czy choćby jej nazwie, co przewidują zasady wykorzystania formuły Creative Commons, w ramach której funkcjonuje prettyPhoto i na mocy której zostało wykorzystane do zbudowania strony.
Zgadza się, naruszanie prawa autorskiego to nie tylko ściąganie muzyki i filmów z internetu , to dużo szersza kwestia. Ofiarą podobnego "niedopatrzenia" padł w USA kongresmen Lamar Smith , jeden z pomysłodawców ustawy SOPA, czyli amerykańskiego odpowiednika europejskiej ACTA. On także naruszył licencję Creative Commons, nie podając nazwiska autora fotografii, którą wykorzystał w ramach swojej strony internetowej. No, ale to przecież tylko drobne uchybienie, prawda? Nieporównywalne do pobrania z sieci nielegalnego pliku.
Dlaczego o tym piszemy? Bo Polska właśnie podpisała umowę ACTA , która ma - między innymi - wzmocnić ochronę praw autorskich. Przewinienie nie jest może największego kalibru, ale w świetle ostatnich wydarzeń co najmniej istotne.