Ile czasu może dużej firmie zająć wprowadzenie zmian do swojego produktu? Załóżmy, że nawet kilka miesięcy, zanim obiegnie ją informacja, zostaną podjęte odpowiednie decyzje, podpisane zostaną dokumenty i pozwolenia, a całość zostanie wdrożona. Przypadek Facebooka zasługuje jednak na jakąś nagrodę.
Już w 2009 roku, amerykańskie media opisywały problem zdjęć, których nie da się usunąć z Facebooka. Skasowane fotki były dostępne dla osób, które znały bezpośredni link prowadzący do nich. Sprawą zajmowaliśmy się i my , przy okazji tłumacząc dlaczego tak się dzieje.
Przedstawiciele serwisu społecznościowego obiecywali, że potrzebne zmiany zostaną wprowadzone, ale zajmie to trochę czasu. Minęły jednak trzy lata i nic się nie zmieniło. Sprawą zajęła się redakcja serwisu Ars Technica, która otrzymywała od swych czytelników zgłoszenia w tej sprawie. Poprosiła ona przedstawicieli Facebooka o komentarz. Oto co odpowiedzieli:
Systemy, których używaliśmy kilka lat temu do przechowywania zdjęć, nie zawsze usuwały je z sieci dystrybucji treści w sensownym czasie pomimo tego, że fotografie były natychmiastowo usuwane z serwisu. (...) Pracujemy w pocie czoła, by przenieść naszą przechowalnię zdjęć na nowsze systemy, które zapewnią możliwość całkowitego usunięcia fotografii w ciągu 45 dni od przyjęcia odpowiedniego zgłoszenia. (...) Proces ten już prawie się zakończył i jedynie niewielki procent zdjęć użytkowników czeka w starym systemie na migrację. Spodziewamy się, że proces ten zostanie dokończony w ciągu miesiąca lub dwóch. Wtedy też upewnimy się, że migracja została zakończona i wyłączymy wszystkie stare treści.
- zapewniał Frederic Wolens, przedstawiciel Facebooka.
Ciekawe czy tym razem serwis społecznościowy dotrzyma słowa, czy też za rok lub dwa w Sieci pojawią się kolejne doniesienia na ten temat? Wolelibyśmy, żeby był słowny, ale póki co trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że osoba, której będzie na tym zależało, odgrzebie nasze wstydliwe, kompromitujące zdjęcia.
O ile takowe posiadamy i jesteśmy na tyle nierozsądni, że publikujemy je w Internecie.
[za: CNN/Ars Technica ]