Pinterest to taka tablica korkowa, do której można przypiąć (ang. - pin) interesujące treści z Sieci - są to przede wszystkim zdjęcia, choć przypinać można także filmy. Można o nim też myśleć jako o szkicowniku lub notatniku - wszystko, co wygląda ciekawie lub jest inspirujące można wrzucić na Pinterest jednym kliknięciem.
Jak widać, założenia nie są specjalnie skomplikowane.
To jednak nie wszystko, co możemy zrobić na Pinterest. Znaleziska można umieszczać na założonych samodzielnie tablicach tematycznych (na przykład "Ulubione książki", "Mój ogród", tytułowy food porn, i tak dalej). Wyjątkowo ładne zdjęcia publikowane przez innych można przepinać na własne tablice. Serwis wciąż dostępny jest wyłącznie na zaproszenie. Można zapisać się na listę oczekujących na stronie serwisu, lub poprosić o zaproszenie znajomych. Logowanie następuje albo przez założenie nowego konta, albo - opcja wybierana najczęściej - przez podanie danych logowania do Facebooka lub Twittera. Jeśli wybierzecie tę opcję, to miejcie w pamięci, że domyślnie każda aktywność na Pinterest publikowana będzie na facebookowej tablicy. Ustawienia te można jednak zmienić. Więcej o sposobie działania Pinterest pisaliśmy tu .
Łatwość udostępniania ładnych zdjęć na Pinterest była największą zaletą i największą bolączką serwisu. Do tej pory jeśli ktoś umieszczał fotografię na swojej tablicy, to zgodnie z regulaminem "oświadczał, że ma do niej pełne prawa". Ale w praktyce niewiele osób przestrzegało zapisów tak dokładnie, więc zdarzało się, że zdjęcie objęte chronione prawami autorskimi trafiało na jedną tablicę, skąd kolejne osoby mogły przepinać je na kolejne tablice i tak dalej. Profesjonalni fotografowie sobie, a internet sobie.
Naruszanie praw autorskich to poważny problem dla każdego serwisu; a już zwłaszcza takiego, który chce być rentowny. Dlatego Pinterest zareagował na oskarżenia najpierw udostępniając właścicielom praw autorskich możliwość zablokowania przepinania zdjęć z ich serwisu na Pinterest, a teraz zmieniając warunki korzystania z serwisu . Nowe rozwiązania mają ułatwiać zgłaszanie zdjęć, które znajdują się na Pinterest bez zgody ich właściciela. Zmieniony regulamin wejdzie w życie 6 kwietnia.
Fot. Pinterest Fot. Pinterest
Pinterest podąża mocno udeptaną ścieżką. Najlepszym przykładem serwisu, który (w miarę możliwości) przeszedł tą samą drogę jest YouTube. Tam w końcu też trafiają nie tylko amatorskie filmy, lecz także fragmenty programów lub teledyski chronione prawami autorskimi, które beztrosko są udostępniane przez innych użytkowników. YouTube stara się radzić sobie z problemem udostępniając specjalne narzędzia, które analizują, co dzieje się z filmem już po jego publikacji na YouTube. Chodzi o narzędzie ContentID, które pozwala na zidentyfikowanie wśród milionów innych filmów tych, które naruszają prawa autorskie właścicieli. Identyfikacja przebiega na kilku etapach. Właściciel treści, które chce ochronić przed niepowołanym rozprzestrzenianiem zgłasza plik do YouTube. Następnie tworzone jest unikalne "matematyczne DNA" nagrania, które będzie później porównywane z innymi filmami. Wizualnie wygląda to tak, że "DNA" różnych wideo są na siebie nakładane, po czym z całą pewnością można stwierdzić które fragmenty filmu się ze sobą pokrywają.
Pinterest wykonał pierwszy krok ku ochronie praw autorskich zdjęć umieszczanych na serwisie. Jak jednak zauważa The Verge , nie wiadomo do końca, w jaki sposób Pinterest zmienił proces zgłaszania spornych fotografii. Do tej pory trzeba było wypełniać specjalny formularz, który wskazywał na zdjęcia naruszające prawa autorskie i zostawić do siebie kontakt. Czy zmiany wprowadzone przez Pinterest będą wystarczające i serwis nie będzie narażony na pozwy - czas pokaże.