Aktywność 21-latka na Twitterze można by bez nadużyć określić jako trollowanie. Jednak nie uporczywe irytowanie uczestników dyskusji zaprowadziło go przed sąd. Liam Stacey, jak podają brytyjskie media, krytykował w internecie zachowanie Fabrice'a Muamby z drużyny Bolton Wanderers. Ciemnoskóry piłkarz, w trakcie meczu doznał zawału serca i upadł na murawę. W tych okolicznościach spotkanie zostało przerwane.
Student, rozgniewany sytuacją, postanowił obarczyć winą za pauzę w grze właśnie poszkodowanego piłkarza. Nie to jednak stało się problemem, że tak zrobił, ale forma, którą się posłużył. Brytyjska policja otrzymała zawiadomienie o szerzeniu przez Stacey'a - na Twitterze - nienawiści rasowej.
Tym samym zadziałał paragraf o karaniu szerzenia nienawiści rasowej, który nie był w ogóle projektowany z myślą o internecie. Wobec przytłaczających dowodów Stacey przyznał się do winy, argumentując, że kiedy pisał komentarze był pod wpływem alkoholu. Sąd przyjął ten fakt do wiadomości i skazał studenta na osiem tygodni więzienia.
Dwa miesiące. Z pewnością w instytucji o złagodzonym rygorze. Zwłaszcza, że to pierwsza kolizja z prawem skazanego. Wymiar kary być może więc nie jest aż tak oszołamiający jak sam fakt, że coraz częściej wyroki dosięgają użytkowników Internetu, którzy wcześniej pozostawaliby bezkarni. Wręcz niezauważeni. Podnosi też ponownie dyskusję na temat wolności słowa w internecie. Tym razem bowiem trafiło na rasistę - jak twierdzą eksperci - następny być może obrażony zostanie polityk, który poczuje się urażony komentarzem.