"Jestem podeskcytowany mogąc podzielić się wiadomością, że zgodziliśmy się przejąć Instagram, a jego utalentowana ekipa dołączy do Facebooka" - napisał Mark Zuckerberg na swoim oficjalnym profilu na własnym portalu społecznościowym. Za bijącą rekordy popularności aplikację do robienia zdjęć w stylu retro oraz towarzyszący jej serwis społecznościowy, Facebook zapłaci miliard dolarów w gotówce oraz akcjach.
Jeśli mamy konto na Facebooku, z dużym prawdopodobieństwem choć raz zetknęliśmy się z prześwietlonymi, odbarwionymi zdjęciami, wrzucanymi przez naszych znajomych. I z dużym prawdopodobieństwem te stylowe fotki zrobiono za pomocą Instagrama . Pstryk, robisz zdjęcie, nakładasz filtry i dzielisz się - na dedykowanym serwisie (podobnie jak na Twitterze czy Pintereście, na serwisie Instagrama można "followować" innych użytkowników i oglądać ich zdjęcia), na Facebooku, Twitterze lub wysyłasz e-mailem. Pozornie banalny pomysł chwycił, idealnie wpisując się w modę na to, co retro i vintage . Początkowo apliakcja Instagram była dostępna tylko dla użytkowników iPhone'ów, a tydzień temu udostępniono wersję na komórki z systemem operacyjnym Android. Jak nietrudno zgadnąć aplikacja z miejscem okazała się hitem - w ciągu 24 godzin od premiery w Google Play pobrano ją ponad milion razy.
Jak podaje firma, obecnie liczba zarejestrowanych użytkowników Instagrama na całym świecie przekracza 30 mln osób . Jeszcze w grudniu liczba ta wynosiła ok. 15 mln.
Ojcami Instargrama są dwaj absolwenci Uniwersytetu Stanford, Mike Krieger i Kevin Systrom. Swoją firmę założyli pod koniec 2010 roku. Mimo olbrzymiego rozwoju, w firmie pracuje dzisiaj 13 osób.
"Aplikacja Instagram nadal będzie taka, jaką znacie i jaką kochacie" - zapewnia we wpisie na blogu Instagrama Kevin Systrom, CEO firmy. Nie należy się więc spodziewać ścisłej integracji z mobilną aplikacją Facebooka czy wręcz likwidacji Instagrama i przejęcia jego funkcjonalności.
Mark Zuckerberg ogłasza przejęcie Instagrama fot. pstan
Gorącym pytaniem pozostaje skąd wzięła się astronomiczna kwota miliarda dolarów? . Mimo niskich kosztów własnych Instagram nie jest dochodowym serwisem. Ba - wygląda na to, że jego twórcy nigdy nie myśleli specjalnie o zarabianiu. W przeciwieństwie do innych aplikacji fotograficznych Instagram niczego nam nie próbuje sprzedawać. A mógłby - na przykład zbliżony nieco funkcjonalnością Hipstamatic każe sobie płacić za dodatkowe filtry. Instagram dokłada nowe efekty zupełnie za darmo. I może w tym tkwi tajemnica jego sukcesu.
Czy to znaczy, że Facebook kompletnie oszalał, Mark Zuckerberg nie ma co robić z pieniędzmi, a świat chyli się ku upadkowi? Niezupełnie. O ile drugie z tych twierdzeń może być prawdziwe, o tyle pierwsze z pewnością jest fałszem. Facebook przejmując Instagrama podejmuje świetną decyzję. Trzeba pamiętać, że za kilka tygodni największa, licząca ponad 800 milionów użytkowników sieć społecznościowa wchodzi na giełdę. A dobry start to rzecz najważniejsza. Inwestorzy patrzą jednak na to, czy firma rozwija się. Przy tak ogromnej rzeszy użytkowników trudno dynamicznie zdobywać kolejnych. 30 milionów Instagrama to z pewnością potężny skok do przodu - nawet jeśli pamiętamy, że pewnie spora większość tych ludzi już na Facebooku jest od dawna.
Równie ważne jest zaangażowanie użytkowników Instagrama w system operacyjny iOS . Między Facebookiem a Apple nie panuje najlepsza atmosfera - oczywiście żadna sieć społecznościowa nie może sobie pozwolić na zlekceważenie tego systemu, jednak Apple wyraźnie wybrał innego partnera - od wielu miesięcy zacieśnia związki z Twitterem, zintegrował go też ze swoim mobilnym systemem operacyjnym. Tymczasem Instagram przez cały niemal czas swojego istnienia był aplikacją wyłącznie iphone'ową. Teraz Facebook zyskuje liczącą przynajmniej 29 milionów rzeszę użytkowników iPhone'a. To bardzo cenny nabytek.
Warto więc było wyłożyć miliard? No cóż - w gotówce pewnie nie. Ale skoro część tej kwoty to akcje, to sprawa jest znacznie łatwiejsza do zrozumienia. Nauczka? Zakładajcie startupy. I sprzedawajcie je. Będziecie miliarderami.