Paul Sammut miał problemy ze wstawaniem do pracy w Stevens Institute of Technology. Żaden ze stosowanych budzików nie pozwalał mu obudzić się na czas. Zdecydował się więc zbudować własny, który będzie zmuszał do podniesienia się z łóżka.
By wyłączyć wściekle dzwoniący budzik Ramos należy wstać, udać się do innego pokoju, gdzie znajduje się klawiatura i wstukać na niej aktualną datę lub z góry ustalony kod. Nie da się odłączyć zasilania - Ramos ma własną baterię i będzie dzwonił dalej.
Jest na szczęście opcja drzemki - można ustawić ich tyle, ile się chce. Ale gdy się skończą - trzeba wstać z łóżka. Jest też tryb dyskretny, który nie poderwie całego domu na nogi - alarm włącza się na 10 sekund, po czym na minutę cichnie, dając nam szansę na dotarcie do klawiatury.
Budzik Ramos fot. ramosclock.com
Inną ciekawą funkcją jest blokada, która uniemożliwia zmianę czasu alarmu na pół godziny przez jego aktywacją - nici z wcześniejszej pobudki i załatwienia sobie dodatkowych 20 minut snu. Konieczny jest spacer do urządzenia odblokowującego.
Sammut był bardzo zadowolony z działającego prototypu Ramosa. Przyjaciele przekonali go, że jego wynalazek może pomóc innym. Dlatego projekt budzika pojawił się na serwisie Kickstarter , gdzie każdy może wesprzeć interesujący go projekt swoimi pieniędzmi. Zainteresowanie było ogromne - zamiast 75 tysięcy dolarów twórca dostał aż 150 na realizację projektu i ma już ponad 400 zamówień. Nie wiadomo niestety, kiedy zacznie przyjmować nowe.
Ramosa można wybrać w kilku wersjach obudowy oraz z różnymi wyświetlaczami. A jeśli nie chcecie dostawiać dodatkowego gadżetu do sypialni, wypróbujcie Goob Alarm na Androida, który zmusi Was do spacerów w stronę routera .
[ Ramosclock.com ]